Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Brzozowski: "Mam dwie życiowe pasje: muzykę i sport"

Redakcja
Rafał Brzozowski
Rafał Brzozowski A. Grymuza
Przed koncertem charytatywnym zorganizowanym przez Fundację Krwinka z Łodzi rozmawiałem z piosenkarzem m.in. na temat jego życiowych pasji, udziale w programie The Voice of Poland. Wyznał mi co ceni u kobiet i czym są dla niego pieniądze.

Dwie największe pasje Rafała Brzozowskiego

Adam Sęczkowski: Witam Cię serdecznie w Łodzi. Rafale, cofnijmy się trochę w czasie: kiedy pokochałeś muzykę? Czy rodzina wsparła Twoją pasję i zainteresowanie?

Rafał Brzozowski: Witam ciepło. Oj to musimy się mocno cofnąć w czasie. (śmiech) Zawsze twierdziłem i będę to powtarzał z uporem maniaka, że mam dwie życiowe pasje: muzykę i sport. Muzyka od dziecka grała mi w duszy. Jak byłem małym chłopcem to budowałem sobie z klocków instrumenty klawiszowe żeby na nich grać. Rodzice szybko zauważyli, że mam jakieś straszne "ciągotki" ku temu i talent. Zapisali mnie na lekcje gry na fortepianie i już po pierwszej lekcji byłem wniebowzięty. Nie było warunków finansowych ku temu żebym miał swoje instrumenty w domu, a więc grałem początkowo na tekturce, potem były zajęcia na pianinie. Po kilku latach dostałem wymarzony keyboard, przez który nie spałem dzień i noc. Jednocześnie rozwijała się moja druga pasja tzn. sport. Udzielałem się w szkole sportowo i artystycznie, a nigdy nie śpiewałem. To było bardziej pod względem muzycznym np. robiłem przeróżne aranżacje. Na przyjęciach rodzinnych, podczas świąt byłem zawsze tym, który przy tej szczególnej okazji zagrał jakiś utwór.

Jesteś brązowym medalistą Mistrzostw Polski w zapasach. Co sprawiło, że rzuciłeś sport na rzecz muzyki?

- To dość złożony proces. Robiłem dwie rzeczy dwutorowo. Byłem mocno związany ze środowiskiem sportowym. Skończyłem studia na AWF-ie, pracowałem jako trener, więc mogłem swoją karierę skierować w tą stronę. Doznałem kiedyś kontuzji kręgosłupa i trochę zweryfikowałem swoje umiejętności zapaśnika i stwierdziłem, że raczej nie będę mistrzem świata czy na olimpiadę nie pojadę. Podjąłem decyzję, że zajmę się tym, co zaczęło sprawiać mi radość, satysfakcję i przynosić pieniądze. Łączyłem gdzieś widowiska sportowe wplatając w to widowiska muzyczne. To spotkało się z dobrym przyjęciem w środowisku zapaśniczym. Miałem swój maleńki wkład w rozwój zapasów w tym kraju. Jak wspomniałeś byłem brązowym medalistą Mistrzostw Polski, co było jakby ukoronowaniem mojej przygody z tym sportem. Jeśli chodzi o Polski Związek Zapaśniczy, to śmiało mogę stwierdzić, że bardzo wspierają mnie psychicznie, wspomagają w działaniach PR-owych czy zapraszają na występy z okazji świąt okolicznościowych, zawodów czy wręczania odznaczeń. Wybrałem natomiast drogę muzyczną, choć nie było łatwo, bo konkurencja w Polsce jest olbrzymia. Śpiewać zawodowo po prostu nie potrafiłem, więc jeżeli chciałem iść tą drogą profesjonalnie musiałem się tego nauczyć.

Muzyka i sport to nie są Twoje jedyne życiowe pasje. Na Twoim profilu na facebooku widnieje zdjęcie z Twojej wyprawy na grzyby do lasu. Czy wziąłbyś udział w zawodach w grzybobraniu?

- (Śmiech) Jeśli będę miał czas to dlaczego nie? Lubię zbierać grzyby.

Wspominałeś o pieniądzach. Dokończ zdanie „Pieniądze to dla mnie ...”

- … możliwość realizacji pewnych pasji, marzeń. Żyjemy w systemie monetarnym, w środowisku, które opiera się na pieniądzach w związku z tym naturalną siłą rzeczy jest to, że aby coś zrealizować trzeba mieć pieniądze. Jeśli chodzi o mnie, to abym mógł nagrać płytę musiałem mieć na to środki. Nie łatwo było pozyskać sponsorów, a wiec poszedłem do banku i wziąłem kredyt na ten cel. Pieniądze muszą być, aby realizować swoje marzenia, taki świat, ale one też nie dają pełni szczęścia.

Masz dwóch braci, jeden jest nieznacznie młodszy od Ciebie, a drugi o wiele lat młodszy. Jak często znajdujesz czas na spotkania z nimi i czy znajdujesz wspólne tematy z młodszym bratem?

- Przyznam Ci, że mamy bardzo dużo wspólnych tematów z najmłodszym bratem. On też jest zodiakalnym bliźniakiem, a więc śmieję się mówiąc, że to jest mój brat bliźniak tylko, że 17 lat młodszy. Często razem wyjeżdżamy, praktycznie od najmłodszych lat zabierałem go na imprezy sportowe. Teraz to już jest duży chłopak, bo jest piętnastolatkiem, a więc już nie tak bardzo chce razem z bratem jeździć, ale jeszcze nie tak dawno często spędzaliśmy wspólnie czas w Polsce czy za granicą. Drugi brat mieszka tutaj w Łodzi, a więc kontakt mamy troszkę utrudniony. Widujemy się dosyć sporadycznie, on zajmuje się biznesem, finansami, co zupełnie nie jest moim światem, a więc nie mamy wspólnych tematów zawodowych, ale zawsze przy okazji jakiś spotkań rodzinnych to chętnie porozmawiamy.

The Voice of Poland

W programie The Voice of Poland byłeś podopiecznym Andrzeja Piasecznego. Czy nadal utrzymujecie ze sobą kontakt? Czym zaskoczył Cię ten piosenkarz jako trener i człowiek?

- Zacznę od drugiego pytania; Andrzej jest bardzo sympatycznym człowiekiem, o ogromnej muzykalności. Można powiedzieć, że zaśpiewał wszystko i wszędzie gdzie tylko się dało w tym kraju. Występował na wszelkich festiwalach, konkursach. Ma ogromne doświadczenie wokalne, z którego mogłem korzystać. Ma przy tym znakomitych muzyków z najwyższej półki. Ma masę przebojów, znane nazwisko, dał się poznać jako tekściarz w związku z tym wszystkim potrafi zachować do siebie duży dystans. W programie "The Voice of Poland" pełnił rolę trenera, osoby, która miała nas prowadzić, robić to, co on chciał. To na początku mi nie za bardzo pasowało, ale potem stwierdziłem, że jednak się posłucham tego, co on mówi i to mi wyszło na dobre. W tym programie wykorzystałem jego wskazówki i odniosło to pewien rezultat. Muszę natomiast wyznać, że jestem indywidualistą i nie lubię być w czyimś "cieniu". Jak poszedłem w swoją stronę to robię to co jest w moim kierunku. Oczywiście zdarza nam się spotykać tylko, że mamy tak odmienne kierunki i miejsca, gdzie się spotykamy, że jest to dość rzadko, ale myślę, że gdybym poprosił o jakąś pomoc muzyczną to Andrzej nie odmówiłby mi tego.

Jak wspominasz swój zespół? Czy zawarłeś z kimś przyjaźnie?

- O! Proszę bardzo, tutaj jest największy przykład tego jak można po programie się przyjaźnić.

Obok naszego stolika przechodzi właśnie Bartek Grzanek.

- Tak, poznaliśmy się w "The Voice of Poland". Bartek jest znakomitym gitarzystą. Wykorzystał swój geniusz w moich piosenkach i brzmi to fajnie. Gramy już razem prawie 2 lata. Kibicuję mu jednak, aby szedł we własną stronę, żeby wydawał swoje rzeczy. Będę mu także w tym pomagał, na ile będę miał możliwości. Mam czasem kontakt z Filipem Moniuszko, z Antkiem Smykiewiczem, Edytą Strzycką z wytwórni Uniwersal czy z Damianem Ukeje.
Słyszałem kiedyś taką tezę, że muzycy nie słuchają płyt innych wykonawców, żeby nie sugerować się ich nagraniami. Czy postępujesz tak samo?

- Dla mnie to jest totalna bzdura. Uważam, że trzeba być na bieżąco w tym, co się dzieje na rynku muzycznym; jak inni produkują, brzmią. To nie jest żadne sugerowanie się. Ktoś kiedyś powiedział, że wszystkiej najlepsze melodie zostały już wymyślone, bo jeżeli masz w gamie 8 dźwięków i skończoną liczbę akordów to wiadomo, że dane sekwencje będą się powtarzać. To słychać również w mojej muzyce. Jeśli moją piosenkę pisze Marek Kościkiewicz to wiadomo jest, że będzie ona brzmiała podobnie jak piosenki De Mono, które tworzył. Twierdzenie, że słuchanie innych artystów to nic tylko kopiowanie jest kompletnie nietrafione, bo tak naprawdę to często jest to inspiracja.

Wspomniałeś Marka Kościkiewicza. Można bez obaw stwierdzić, że jest on jednym z ojców Twojego sukcesu. Jak rozpoczęła się Wasza współpraca?

- Marek jest muzycznym ojcem mojego projektu i tego, co udało mi się w tej branży robić. Poznaliśmy się przez mojego przyjaciela, który uczył mnie śpiewać i pewnego razu zawiózł mnie do Marka, zaśpiewałem kilka różnych piosenek, po czym stwierdził, że musimy pomyśleć o współpracy. Zostałem jego wokalistą, śpiewałem piosenki Marka Kościkiewicza, potem doszedł Robert Chojnacki i graliśmy też i jego piosenki, tworząc super grupę pod szyldem Mono. Tworzyliśmy muzykę, Marek znając już moją osobowość i charakter, napisał piosenki pode mnie, które stały się w późniejszym czasie hitami. Kolejny singiel Marka pt. "Nie mam nic" wszedł właśnie na listę przebojów Radia ZET. Mam nadzieję, że wkrótce dołączą kolejne radia, a więc działamy dalej. Myślimy o piosence świątecznej z Markiem i Filipem Siejką, a więc cały czas coś się dzieje.

W sierpniu 2012r. ukazał się Twój debiutancki album pt. "Tak blisko". Na ile ten krążek jest kompromisem pomiędzy tym, co sobie pierwotnie zaplanowałeś, a co zostało ci niejako narzucone przez wytwórnię?

- Przyznam, że jest dosyć dużym kompromisem brzmieniowym. Mam taki plan, ażeby pokazać kiedyś pierwotne wersje tych piosenek. "Tak blisko" było bardzo fajnie nagranym utworem. Pomysł na styl zrobienia tej piosenki dał Krzysiek Pszona, kierownik muzyczny "The Voice of Poland". Jeśli zmiana oryginalnej wersji przyniosła sukces to wytwórnia podłapała ten temat i stwierdziła, że z pozostałymi piosenkami też trzeba było zrobić pewne zabiegi. Dlatego też te nowe utwory są rearanżowane na bazie tych śladów, tracków, które były produkowane po to żeby znaleźć ten kompromis między tym klasycznym brzmieniem, a tym nowoczesnym. Nie chcę iść w totalną nowoczesność, bo jestem old-scoolowy. Ale to inny temat i chyba na kolejne płyty.

"Kobieta musi być dla mnie partnerem"

Twoja reakcja, kiedy czytasz wypowiedzi internautek o sobie np. "Bardzo podoba mi się ten facet, na samą myśl robi mi się gorąco"?

- Jest mi miło, sympatycznie. Ja jestem już gościem po 30-tce, bo skończyłem 32 lata, więc nasłuchałem się wielu westchnień i uważam, że są one fajne. To sprawia, że ma się poczucie, że muzyka trafia do kobiet bo do nich przede wszystkim jest adresowana moja twórczość. Jeżeli kobiety, dziewczyny piszą takie komentarze na temat mojej osoby to czuję satysfakcję, że mój przekaz muzyczny trafił na odpowiedni grunt.

Jaka kobieta ma szansę pozostać w Twoim sercu na zawsze? Co cenisz u kobiet?

- Przede wszystkim wyrozumiała. (śmiech) Jednocześnie kobieta musi być dla mnie partnerem, osobą, która mnie wspiera, będzie w jakimś stopniu rozumieć i akceptować to co jest ważne dla mojej pracy, a jednocześnie będzie też dla mnie inspiracją.

Koncerty charytatywne

Istotą dzisiejszego spotkania jest VII Zjazd Pacjentów Wyleczonych oraz w Trakcie Leczenia Choroby Nowotworowej zorganizowany przez Fundację "Krwinka" z Łodzi. Bardzo cenię artystów, którzy biorą udział w różnych koncertach charytatywnych.

- Ja również nie wyobrażam sobie mojej pracy bez koncertów charytatywnych. Ważne jest jednak, aby ten terminarz koncertów odpowiednio wyważyć. Otrzymujemy ogromną ilość propozycji; tygodniowo ok. 7 zapytań odnośnie koncertów charytatywnych. Trzeba wspierać akcje, które dają pewną wiedzę społeczną, potrafią "mówić" publicznie na pewne tematy. Problem choroby nowotworowej dotyka bliżej lub dalej każdego z nas. Ja też mam takie przykłady: dziadkowie, ciocia, wujek umarli przez nowotwór. Dlatego robię badania onkologiczne. Byłem ambasadorem akcji "Mam haka na czerniaka", a więc to wszystko jest ze sobą powiązane. Poruszając temat raka pamiętajmy, że jest to choroba wyleczalna. Warunkiem jest jej wczesne wykrycie. To jest najważniejszy cel wszystkich akcji charytatywnych związanych z nowotworami. O tym chcemy tutaj rozmawiać, a moja obecność wśród młodych ludzi też o tym mówi. Pokazujemy osoby, które są już wyleczone, są w trakcie leczenia i te, które są ciężko chore, ale mają nadzieję na to, aby wyzdrowieć i my swoją obecnością też tą nadzieję dajemy.

Dziękuję Ci Rafale za rozmowę i życzę powodzenia!

- Dziękuję i pozdrawiam internautów.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto