To bardzo poważny sygnał: w Internecie krążą nasze dane osobowe, które w różny sposób zdobywają hakerzy lub osoby z siatki przestępczej. Ogłoszono w tej sprawie wyjątkowo niepokojący raport. Z jego danych wynika, że 17 procent dorosłych Polaków, padło ofiarą kradzieży tożsamości. Aż 46 proc. z tej statystycznej grupy, zostało okradzionych ze środków finansowych, pozostających na rachunkach bankowych. Średnia strata na osobę, z powodu kradzieży danych w Polsce, wynosiła 35 tys. zł.
Wykradzione dane wykorzystują dla celów przestępczych najróżniejsi oszuści i złodzieje. Oszust rekordzista – według raportu - próbował wyłudzić na skradzione dane prawie 4,4 miliona złotych. Osoba czy osoby, na którą wystawiał rachunki, np. w banku, miałaby (miałyby) niekończące się spotkania z prokuratorem i procesy sądowe oraz nakazy realizacji zaciągniętych przez oszusta, kilkumilionowych kredytów.
Raport przygotowany – według - http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/412971,kradziez-tozsamosci-w-internecie-na-co-uwazac-jakie-dane-kradna-zlodzieje.html - na potrzeby międzynarodowej kampanii: "Nie daj się okraść, chroń swoją tożsamość" pokazuje, że nieuczciwe wykorzystywanie obcych danych, dotyka najczęściej osób w wieku od 35 do 44 lat. Metody ich wyłudzania czy zdobywania bywają różne, często zaskakująco proste – może to być nawet fikcyjna oferta pracy, z prośbą o podanie prywatnych informacji. Takim sposobem, jak podaje raport, posłużono się w 15 proc. przypadków.
Są także znacznie prostsze sposoby: dane są w Internecie, po tym jak sami podaliśmy je różnym instytucjom, które nie powinny ich od nas żądać, bo nie mają takiego prawa, ale wymagają i przechowują w swoich bazach. Opisałem przypadki w - https://naszemiasto.pl/sprzedaz-danych-uzytkownikow-facebooka-bloger-kupil-je-za/ar/c11-4494614 - sprzed kilku lat żądania danych, pod pretekstem lepszego zabezpieczenia naszego konta na Facebooku, po czym okazało się, że stają się one przedmiotem handlu w sieci. Wystarczy, że choć raz takie informacje trafią do Internetu, wtedy nawet po usunięciu, pozostają na serwerach niemal na zawsze.
Przykładem zdobywania danych jest także wykorzystywanie w sposób niezbyt bezpieczny aplikacji internetowych – mówi agencji informacyjnej Newseria, Michał Kurek, starszy manager w dziale zarządzanie ryzykiem informatycznym firmy Ernst & Young. "Wiele osób ma takie same hasła do wielu usług w Internecie. Wystarczy, żeby wyciekło w danym sklepie, albo nawet zostało wyłudzone przez hakera, a ten ma już dostęp do naszej skrzynki prywatnej. Jeżeli wysyłaliśmy do jakieś instytucji skan dowodu, to może przejąć tego rodzaju poufne informacje" – ostrzega manager Kurek.
Jeden z mało znanych nam sposobów zdobywania danych osobowych, jakimi dysponują spece od nowoczesnej techniki elektronicznej, może być nasz telefon komórkowy, który potrafi przekazać poszukiwaną informację na zewnątrz. Rozwój bankowości mobilnej – zdaniem znawców - każe nam zadawać pytania, zarówno sobie, jak i naszym partnerom, oferującym tego typu usługi, na ile "bezpiecznym kanałem komunikacyjnym jest kanał, który został dla nas przygotowany" – podaje http://www.ekonomia24.pl/artykul/941370.html?print=tak&p=0.
Najczęstszym i najprostszym sposobem, przynajmniej od niedawna, uzyskiwania adresów, numerów konta bankowego, numeru PESEL czy numeru karty kredytowej, itp., przez oszustów jest "mail niby z banku", zawierający prośbę o potrzebę aktualizacji naszych danych osobowych lub hasła. Może to być także "telefon od konsultanta", który przedstawia się jako pracownik banku (10 proc. takich przypadków) lub prośba o wsparcie fikcyjnej "organizacji charytatywnej" (23 proc.). Poważny problem w tym, że spośród ogólnej liczby okradzionych z tożsamości Polaków, aż 63 procent nie wie, kiedy i jak do tego doszło.
Zwykle - po kilku miesiącach, czasem po pół roku, albo i później - przychodzi listem poleconym jakieś "wezwanie o zapłacenie ogromnych kwot" i dopiero wtedy okazuje się, że padliśmy ofiarą tego rodzaju perfidnego przestępstwa – mówi manager Ernst & Young. Raport wykazuje, że średnio w Polsce kradzież tożsamości odkrywana jest dopiero po roku, od jej zaistnienia.
Jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej - 2010 roku było 7,9 tys. prób wyłudzenia pieniędzy, przy pomocy zastrzeżonych dokumentów, na ogólną kwotę 500 mln zł. W 2011 roku – 7,2 tys. prób, ale już na kwotę 600 mln zł. A tylko jeden rekordzista próbował wyłudzić blisko 4,4 mln zł.
Badanie i analizę wyników kradzieży tożsamości przeprowadziła brytyjska niezależna agencja - Dynamics Markets Limited UK, zajmująca się doradztwem i badaniem rynku - na zlecenie firmy Fellowes, w 9 krajach europejskich, w tym w Polsce, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Rosji, Francji, Holandii, Belgii, Włoszech i Hiszpanii, na próbie 5,5 tys. pełnoletnich pracowników i konsumentów.
Stanisław Cybruch
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?