Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Refleksje przechery. W imię Ojca i Syna

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Boston9, CC 3.0
Toczy się od kilku dni na wszystkich portalach, w blogach, felietonach, doniesieniach, komentarzach i forach kolejna „wojna o krzyż”, jaka wybuchła w Radomiu.

Nowy komendant policji stał się obiektem zażartych ataków, donosów i doniesień z racji konsekwentnego zrealizowania swych osobisty praw konstytucyjnych – zdjął w swym gabinecie symbol katolickiej wiary, którym kto żyw, załatwia w naszym kraju sprawy natury ideologiczno-politycznej, aczkolwiek imponderabilia w postaci nieokreślonych „uczuć religijnych” nijak się mają do instytucji państwowych, urzędów i służb.

Wszystkie pomieszczenia państwowe, na znak wyzwolenia od komuny, od Sejmu poczynając, a na przedszkolach kończąc – obwieszone zostały krzyżami, ikonami świętych i portretami subitoświętego przez gorliwych katolików, którym nikt wierzyć nie zabrania, a którzy – nie wiadomo dlaczego – muszą swoją religijność demonstrować wszędzie, głośno i przy każdej okazji.

Rzeczonemu komendantowi policji w Radomiu natychmiast gorliwie zaczęto podkładać świnię u szeroko pojętego zwierzchnictwa tak, iż poczuł się zmuszony do publicznego zabrania głosu w obronie sprawy, która w normalnym, demokratycznym, neutralnym religijnie kraju nie wywołuje ataku i obrony nie wymaga.

W liście do swych podwładnych napisał miedzy innymi zdanie, stanowiące kwintesencję sytuacji ateisty w rozmodlonej policji . Brzmi ono tak:

"Proszę uszanować to, że sam jestem osobą niewierzącą i w związku z tym postanowiłem, iż w moim gabinecie i sekretariacie będą tylko symbole państwowe"

Gest komendanta, który nie ma życzenia urzędować pod krzyżem – symbolem – jakby nie było, nieszczęścia, którym fascynują się katolicy - wywołał oczywiście natychmiastową, histeryczną reakcję superagenta Kaczmarka, który swój immunitet poselski realizuje aktywnie, składając donosy w ilościach hurtowych.

Kolejnym donoszącym, gdzie trzeba, okazał się wódz szemranego stowarzyszenia do walki z sektami, które samo już przybrało formę sekty gromadzącej oszołomów permanentnie obrażonych w swych uczuciach na wszystko i wszystkich.

Rzecz jasna, nie mogło zabraknąć tradycyjnych „życzliwych” czyli donosicieli anonimowych, co jest utrwaloną tradycją od czasów komuny, tylko w odwrotnym kierunku: towarzysze z MO składali anonimowe donosy na kolegów, którzy chrzcili dzieci w rodzinnych wsiach, a pierwszą komunię załatwiali z proboszczem sąsiedniej parafii.

I tak się toczy nasze życie towarzysko–służbowe, szczególnie, gdy wchodzi w rachubę jakieś stanowisko, na które prawdopodobnie liczył najbardziej rozmodlony członek sodalicji policyjnej, mający na koncie wszystkie pielgrzymki, czuwania nocne, przyjmowanie „świętych obrazów”, drogi krzyżowe, procesje z noszeniem baldachimu nad celebransem – a wszystko to w służbowych mundurach z emblematami państwowej policji.

Żył-był swego czasu wielki polityk, polakożerca, który zalecał:

"Bijcie Polaków tak długo, dopóki nie utracą wiary w sens życia. Współczuję sytuacji, w jakiej się znajdują. Jeżeli wszakże chcemy przetrwać, mamy tylko jedno wyjście - wytępić ich."
Otto von Bismarck, bo o nim mowa, przewidując chyba, że nikt nas do końca nie wytłucze, sprecyzował plan „B”
„Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą”.
No to się wykańczamy. Na razie ideologicznie, ale wszystko przed nami.
W imię Ojca i Syna… przegonić sk...a.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto