Podczas sparingu na boisku mogliśmy zobaczyć m.in. Mariusza Wlazłego i Michała Bąkiewicza. Choć mecz był o tak zwaną „pietruszkę” zawodnicy nie poskąpili paru ładnych akcji kibicom zgromadzonych w hali. Dobrą wiadomością jest, że nasz reprezentacyjny atakujący nie tylko robił sztuczny tłum na boisku, ale i atakował. Maciej Dobrowolski oczywiście częściej rozgrywał do Pawła Maciejewicza, czy Radka Wnuka, jednak Mariusz Wlazły miał okazję do kilku mocnych, skutecznych ataków. Nie odpuszczał również na zagrywce, która sprawiała trudność częstochowianom.
Pierwsze dwa sety padły łupem Wkręt-Metu, który z początku pokazywał lepszą siatkówkę niż Skra. Dobrze bronili i atakowali dzięki sprytnemu rozegraniu Pawła Woickiego, wygrywając do 23 i 21. W późniejszej fazie meczu warunki zaczęli dyktować bełchatowianie, kończąc trzecią partię do 22. Grając bez kadrowiczów (Skra - Daniel Pliński, Piotr Gruszka i Janne Heikkinen, a w zespole z Częstochowy - Krzysztof Gierczyński i Marcin Wika) siatkarze zagrali wyrównane spotkanie kończąc wynikiem, który najbardziej odzwierciedlał obraz gry - 2:2.
Po sparingu głównym tematem był mecz Hiszpania – Holandia. Każdy co chwilę pytał się, kto zna wynik. Kiedy spotkanie zakończyło się zwycięstwem Holandii, każdy posmutniał. – No i wracają chłopacy do domu…- powiedział przybitym głosem Michał Bąkiewicz. Każdy liczył na zwycięstwo Mistrzów Europy i przepustkę naszej reprezentacji do półfinałów, jednak niestety biało-czerwoni wracają do Polski z pustymi rękoma. Zostaje jeszcze ostatnia szansa w turnieju interkontynentalnym.
PGE Skra Bełchatów - Wkręt-Met AZS Częstochowa 2:2 (23:25, 21:25, 25:22, 25:20)
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?