Jeszcze niedawno, mówiono o Arsenalu, że będzie w tym sezonie walczył o utrzymanie, a tu proszę - zespół Wengera jest w wybornej formie i zrównał się już punktami z Liverpoolem i Chelsea.
Ogromna w tym zasługa Robina van Persiego. Holender w 29 spotkaniach strzelił 31 goli. Do tego statystycy wyliczyli, że przy 65 proc. bramek strzelonych przez Arsenal w tym sezonie, miał swój udział reprezentant Holandii. Bilans niesamowity!
Trudno uniknąć porównań. Arsenal nie miał takiego piłkarza od czasów Thierry'ego Henry'ego. Wówczas na "Kanonierów" wołano "niepokonani", ponieważ w mistrzowskim sezonie 2003/2004 nie przegrali żadnego spotkania.
W tamtej drużynie występowali m.in. Patrick Vieira, Robert Pires oraz Fredrik Ljungberg. Nie można odbierać im zasług, ale to dzięki geniuszowi francuskiego snajpera, Arsenal był wielki.
Dzisiaj "Kanonierzy" mają podobnej klasy zawodnika. Wenger od dawna mówił, że to jest ich Messi, tylko kontuzje uniemożliwiają mu pokazanie w pełni swoich możliwości.
Jak to bywa w takich przypadkach, są zyski ale też i straty. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że inne kluby skuszą van Persiego większymi pieniędzmi oraz szansą odniesienia sukcesu. Właśnie dlatego, klub w tym sezonie opuścili Cesc Fabregas oraz Samir Nasri.
Niech Holender wyciągnie wnioski z historii swojego francuskiego poprzednika: kariera Henry'ego skończyła się, kiedy odszedł z Arsenalu. Czasami lepiej być legendą w troszkę mniejszym klubie, niż być jednym z wielu, u największego potentata.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?