Nigdy wcześniej nie byłem na meczu o tak wielką stawkę. Do wczoraj. Wtedy to zasiadłem na trybunach Stadionu Narodowego, aby obejrzeć ćwierćfinał Euro 2012 pomiędzy Czechami a Portugalią.
Dojeżdżając do stadionu, można było spotkać kibiców podążających na mecz. Z jednej strony roześmiani Portugalczycy, a z drugiej rozradowani i rozśpiewani Czesi. Większość poprzebierana w narodowe barwy, z wymalowanymi twarzami. Niestety, zwycięzca tego wieczoru mógł być tylko jeden. Pod samym stadionem już bardziej biało-czerwono i to wcale nie za sprawą naszych południowych sąsiadów. Najliczniejszą grupą na wczorajszym meczu byli Polacy, którzy mimo tego, że nasza reprezentacja odpadła z rozgrywek, dalej bawią się z innymi drużynami. Jak przed każdym meczem mnóstwo ofert kupna i sprzedaży biletów. U koników za bilet na miejsce za bramką, na klika godzin przed meczem trzeba było zapłacić 1000 zł. W miarę upływu czasu, cena malała. Tuż przed pierwszym gwizdkiem, z dobrymi zdolnościami negocjacyjnymi, można było nabyć upragnioną wejściówkę za 200 złotych.
Udając się na mecz, zastanawiałem się w otoczeniu czyich kibiców się znajdę. Okazało się, że większość widzów stanowili Polacy. Oprócz Czechów i Portugalczyków udało mi się wypatrzyć grupkę Szwedów oraz kilkunastu kibiców z Japonii. Do Warszawy przyjechali także Irlandczycy. Znacznie lepszy doping mieli nasi południowi sąsiedzi. Po udanej akcji zespołu, rozlegało się gromkie "Czesi, Czesi". Jako że większość na trybunach stanowili Polacy nie zabrakło też okrzyków "Polska, Polska!"
Czytaj dalej ------>
W trakcie meczu miła i radosna atmosfera. W moim przekonaniu większość zgromadzonych na trybunach, przybyła tutaj, aby zobaczyć Cristiano Ronaldo. Piłkarz Realu Madryt, ma zarówno dużo zwolenników, jak i przeciwników. Nie obyło się bez gwizdów. Buczeli głównie Polacy i Czesi, kiedy zawodnik Realu Madryt przejmował piłkę. I to głównie w pierwszej połowie. Potem Polacy kibicowali temu, kto stwarzał lepsze sytuacje. Eksplozja nastąpiła w 79. minucie, kiedy popularny "CR7" zdobył upragnioną bramkę, dając tym samym awans swojej drużynie do półfinału.
Po spotkaniu tłum wyszedł na ulice i mostem Poniatowskiego ruszył w stronę Centrum. Wiele osób zatrzymuje się i podziwia bryłę Stadionu Narodowego. Muszę przyznać, że ten w nocnej scenerii robi niesamowite wrażenie. W pochodzie słychać wiele języków. Najbardziej rozradowani są oczywiście Portugalczycy, którzy skandują nazwisko strzelca gola. Na twarzach Czechów, maluje się smutek, ale nie przeszkadza to we wspólnym świętowaniu. Wielu z nich idzie, intonując razem z Polakami przyśpiewki, dając dowód przyjaźni polsko-czeskiej.
Wygrali lepsi. Zwyciężyła też sportowa rywalizacja i gra fair play. Miałem wrażenie, że uczestniczę w czymś niesamowitym, a pochód z kibicami rozświetlonym mostem Poniatowskiego na długo zostanie w mojej pamięci.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?