Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ropuch robi wszystkim misia

Kuba Wandachowicz
Kuba Wandachowicz
Bajka o Ropuchu G., Ropuchu O., Kum-Kum-Klanie i Bajorkowie

Był raz sobie strasznie stary, bogaty i bardzo wynudzony Ropuch G. Któregoś dnia postanowił skończyć z nudą i zabawić się nieco. W tym celu zaprosił na obiad swojego kolegę, Ropucha O., który był akurat w strasznym dołku, bo jego dawni koledzy z partii Kum-Kum-Klan ograniczyli mu w dość poważny sposób dostęp do najtłustszych much i komarów w bajorku.

Ropuch G. podjął Ropucha O. najpiękniej jak potrafił. Kazał swoim kucharzom przyrządzić najsmaczniejsze ragou z ważki, wyjął z barku sześdziecięcioletnie Château Mouton Rothschild i zaprosił gościa do przestronnej, wspaniale urządzonej jadalni.

Pili i jedli, jedli i pili. Ropuch G. przez cały czas wypytywał Ropucha O. o szczegóły jego waśni z dawnymi przyjaciółmi z Kum-Kum-Klanu. O. był na nich tak wściekły, że wyzywał eks-kompanów od najgorszych. G. tymczasem jeszcze bardziej podkręcał atmosferę, kokietując i prowokując gościa do jak najintymniejszych zwierzeń. Czemu to robił? Rozmowa była w podstępny sposób nagrywana i kilka miesięcy później Bajorkowem wstrząsnęło to swawolne wylewanie żółci, które ktoś, niby przypadkiem, wyemitował w lokalnym radiowęźle.

Ropuch G. miał ubaw po pachy. Udawał, że o niczym nie wiedział, ale jednocześnie wysyłał w stronę oficjeli Bajorkowa czytelny sygnał: „takich nagrań może być więcej”. W końcu na obiadach u Ropucha G. pojawiali się wszyscy. Każdy ważny członek bajorkowej elity. Ropuch G. był górą. Jego interesy szły lepiej niż zwykle...

***

Przeczytałem właśnie w "Dzienniku" wywiad z Aleksandrem Gudzowatym. Tytuł wywiadu: „Misia to ja robię wszystkim”. Chodzi o to, że Aleksander Gudzowaty przyznaje się w nim do utrzymywania dobrych kontaktów ze Wszystkimi Ważnymi (choć odcina się od znajomości z obecną elitą władzy). Plecie trzy po trzy o patriotyzmie, o swoich dawnych „przyjaciołach” z SLD, o tym jak kiedyś miał konflikt z Lechem Kaczyńskim, który teraz zmienił się w szacunek dla nowego „prezia” i jego przecudownego brata... To jasne, że Gudzowaty chce się nowej władzy, niby od niechcenia, przypodobać... W rozmowie roi się od insynuacji, rozmaitych uszczypliwości pod adresem wszystkich byłych ekip politycznych. Jednocześnie Gudzowaty pragnie trochę osłodzić Oleksemu gorycz ostatnich dni, mówiąc, że szkoda mu jego „smutnej buzi”, bo to w gruncie rzeczy swój chłop, tylko „gadułka”.

Trawestując powiedzenie Reżysera Kozłowskiego z filmu „Jak to się robi” Kondratiuka: „podły, obrzydliwy wywiad”. Nie chodzi tu wcale o to, że pragnę bronić eseldowskich przekrętasów. Zdaję sobie jednak sprawę, jakie rzeczy można wygadywać podczas prywatnej rozmowy tylko po to, żeby dodać sobie trochę splendoru, podwyższyć samoocenę, wywindować się w oczach interlokutora na pozycję osoby, która wie więcej.

Nigdy nie lubiłem Józefa Oleksego, jednak nikt nie może odbierać mu prawa do wygadywania głupot podczas prywatnych, zakrapianych rozmów. Nie chodzi tu o samego Oleksego, ale o zasadę. Rozmowa prywatna to rozmowa prywatna – koniec, kropka. Nie wierzę, że taki gruby cwaniak jak Gudzowaty nie wiedział, że rozmowa jest nagrywana. Jakoś nie przekonują mnie te jego maślane oczy i bezradne rozkładanie rąk.

Doszliśmy do tak żenującego etapu naszej współczesnej historii, że szkoda o tym gadać. Tym bardziej szkoda, że wszystko co powiemy może być nagrane i przepuszczone przez grubą medialną tubę.... Nie... Takich ocen współczesności nikt na pewno nie będzie nagrywał ani nagłaśniał – żadna to tajemnica, a zatem żaden skandal.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto