Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Rosyjskie konfitury" trochę niesmaczne

Redakcja
Agnieszka Krukówna, Sonia Bohosiewicz, Krystyna Janda i Agnieszka Mandat w scenie z "Rosyjskich konfitur".
Agnieszka Krukówna, Sonia Bohosiewicz, Krystyna Janda i Agnieszka Mandat w scenie z "Rosyjskich konfitur".
Premiera "Rosyjskich konfitur" Ludmiły Ulickiej w reżyserii Krystyny Jandy miała odbyć się w kwietniu ubiegłego roku. Pamiętna katastrofa pod Smoleńskiem spowodowała jej przesunięcie aż do 7 marca 2011 roku.

Bohaterowie tej sztuki to członkowie rodziny inteligenckiej, z tradycjami sięgającymi XIV wieku. Byli w niej między innymi wybitni genetycy o poglądach, którzy zwalczali swoich konkurentów, pisząc na nich donosy do odpowiednich czynników. Ale o tym nie wspomina się chętnie w czasie rodzinnych rozmów. Po opuszczeniu Moskwy (stołeczne mieszkanie wynajmują obcokrajowcowi) mieszkają teraz niemal wszyscy na podstołecznej daczy, która rozpada się, jak świat, do którego przywykli. Profesor matematyki, docent - tłumaczka książek swojej synowej, trzy córki, z których żadna nie nie pracuje, niespełniony muzyk, któremu w procesie twórczym przeszkadzają ciągłe braki w dostawie prądu, nie zauważają, że rzeczywistość wokół nich ulega radykalnej zmianie, okoliczni lokatorzy pozbywają się swoich domostw, bo w tym miejscu ma przebiegać kolejna linia metra.

Niektórzy z nich, jak Jelena grana przez Sonię Bohosiewicz, też chcieliby zmienić swoje życie, ale póki co odrzucają oferowane im posady. Niemoc w tej rodzinie jest wszechogarniająca, zwłaszcza wśród młodego pokolenia. Paradoksalnie na radykalne kroki zdecyduje się nastraszy członek familii, Andriej Iwanowicz Lepiechin, kreowany przez Ignacego Gogolewskiego, prezentującego, jak zawsze wspaniały poziom sztuki aktorskiej. Chyba tylko on zdołał oddać czechowowskiego ducha, o którym wspomina sama autorka, mówiąc o swojej sztuce, przywołując autora "Wiśniowego sadu" i "Trzech sióstr" w wypowiedzi starego profesora. Portret Czechowa wisi na poczesnym miejscu w "salonie" daczy i stanowi dobro zabierane z domu przez Natalię Iwanowną (w tej roli Krystyna Janda).

Niestety, w moim przekonaniu, "Rosyjskie konfitury" Ulickiej, a przynajmniej ich telewizyjna wersja, tak się mają do sztuk Antoniego Czechowa, jak wiadomy teledysk Dody do klipów Lady Gagi. Prawdziwy dramat jego bohaterów rozgrywa się w warstwie psychologicznej, są uwarunkowane cechami charakterów i osobowości poszczególnych postaci, a nie zewnętrznymi okolicznościami. U Czechowa postacie mówią do siebie, ale się nie porozumiewają, każdy z nich jest zasklepiony w swoim odrębnym świecie.

Nikt nie jest w stanie podjąć stanowczej decyzji o zmianie losu. Bohaterowie Ulickiej deklarują swoje przywiązanie do starego domu, ale żadne z nich nie robi niczego, by o niego zadbać poza doraźnymi remontami wykonywanymi przez Siemiona (bardzo dobra rola Cezarego Kosińskiego). Nie chcą skorzystać też z pomocy Rościsława (Paweł Ciołkosz).

Tak naprawdę trudno powiedzieć, czemu tak się dzieje, bowiem autorka stosuje bardzo uproszczoną, powierzchowną charakterystykę swoich bohaterów: jeden jest kochliwym staruszkiem zapijającym przez 50 lat nieszczęśliwą miłość, drugi (Konstantin - Rafał Mohr) histerycznym, hipochondrycznym muzykiem, Warwara (Agnieszka Krukówna) przejawia nadmierną religijność; Ałła, grana przez Marię Seweryn, to bezwzględna gwiazda literatury; Jelena - pusta wewnętrznie rzekoma piękność i wyśmiewająca wszystkich Liza (Weronika Nockowska) rzekoma studentka dorabiająca w sekstelefonie. Jest jeszcze służąca, Maria Jakowlewna, zwana Makanią, która jako jedyna myśli o sprawach czysto egzystencjalnych, to ona wpadnie na pomysł smażenia i sprzedawania konfitur domowej roboty (przy okazji: nie rozumiem, dlaczego walutą, którą posługują się bohaterowie sztuki są dolary - z tego co wiem, w Rosji obowiązuje inny pieniądz). Gra ją Agnieszka Mandat z tą denerwującą manierą, którą zastosowała już w serialu "Dom nad rozlewiskiem". Jej Maria nie rozstaje się z papierosem i stale krzyczy. Grana "na jednej nucie" postać została, moim zdaniem, bardzo przez aktorkę zubożona. A wiszący u jej ust papieros odrywa uwagę widza od spraw istotniejszych (widz myśli: wypadnie jej czy nie wypadnie), nie mówiąc już o tym, że cała kreacja przywodzi na myśl nieodżałowaną Ryszardę Hanin i jej Żarnecką z "Nocy i dni" Antczaka.

Dobrym pomysłem realizacyjnym było przeniesienie spektaklu Teatru Telewizji w plener. Zdjęcia (ich autorem jest Dariusz Kuc) zrealizowano w drewnianej willi Alma w Podkowie Leśnej. Ten należący niegdyś do rodziny Iwaszkiewiczów dom znakomicie "zagrał" alegorię podlegającej coraz głębszej degradacji Rosji. Pomogła mu w tym scenografia Macieja Marii Putowskiego. Nad całością przedstawienia unosiła się wszechobecna energia reżyserki, Krystyny Jandy (zagrała ona w tym spektaklu swoją 50. rolę w teatrze tv). Śmiem sądzić jednak, że pewne wyciszenie emocjonalne i nieco większa statyczność wyszłaby "Rosyjskim konfiturom" na dobre.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto