Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rusza "Wielki Szlem" skoków narciarskich. Zapowiedź 56. Turnieju Czterech Skoczni

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Skocznia Bergisel w Innsbrucku
Skocznia Bergisel w Innsbrucku
Oberstdorf, Garmish-Partenkirchen, Innsbruck oraz Bischofshofen staną się przez najbliższe dni światowymi stolicami skoków narciarskich. Wielkie emocje do ostatniego konkursu, walka o prestiż, sławę i duże pieniądze. Już 30 grudnia rusza 56. Turniej Czterech Skoczni.

Zdecydowanym faworytem do końcowego zwycięstwa w niemiecko-austriackim maratonie jest lider Pucharu Świata Thomas Morgenstern. W siedmiu konkursach indywidualnych obecnego sezonu Austriak aż sześciokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium, swojego pogromcę znajdując dopiero w ostatni weekend w Engelbergu. Nie ulega wątpliwości, że początek zimy był dla 21-letniego zawodnika wymarzony. Kibice zastanawiają się jednak, czy mistrz olimpijski z Turynu zdoła utrzymać świetną formę przez nadchodzące tygodnie. - Morgi umie radzić sobie ze stresem w czasie zawodów - uspokaja w wypowiedzi dla serwisu Skijumping.pl Alexander Pointer, trener austriackiej kadry skoczków.

Kto powstrzyma Austriaków?

Również jego pozostali podopieczni spisują się w tym sezonie rewelacyjnie. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata tuż za Morgensternem plasują się kolejno Gregor Schlierenzauer, Wolfgang Loitzl i Andreas Kofler, a w Engelbergu z bardzo dobrej strony pokazali się Martin Koch i Manuel Fettner. Nie ulega wątpliwości, że to Austriacy będą głównymi kandydatami do sukcesów w Turnieju Czterech Skoczni. - Nie spoczęli na laurach, wiedzą doskonale, że przed nimi są kolejne cele do osiągnięcia - twierdzi Pointer, któremu zasobów personalnych inni szkoleniowcy mogą dziś tylko pozazdrościć.

Dużym rozczarowaniem jest dotychczasowa postawa Skandynawów. Zawodzą szczególnie Norwedzy, którzy w poprzednich latach przyzwyczaili kibiców do o wiele lepszych występów. Najsilniejszym punktem ekipy prowadzonej przez Mikę Kojonkoskiego jest niespodziewanie Tom Hilde, zajmujący w Pucharze Świata piąte miejsce. Trzy pozycje niżej plasuje się Bjoern Einar Romoeren, jednak rekordzista świata w długości lotu zawdzięcza to przede wszystkim wysokim lokatom w pierwszych konkursach. Przez kilka tygodni kontuzję leczył Anders Jacobsen, kompletnie bez formy wydają się natomiast być Sigurd Pettersen i Roar Ljoekelsoey.

Jeszcze gorzej radzą sobie reprezentanci Finlandii. W pierwszej dziesiątce PŚ widnieje tylko nazwisko Janne Ahonena. Czterokrotny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni jest zresztą jedynym z podopiecznych Tommiego Nikunena, który stanął w tym sezonie na podium. To zdecydowanie zbyt mało jak na jeden z najbardziej utytułowanych krajów w historii skoków narciarskich. W dodatku do Oberstdorfu nie pojechał wicemistrz świata z Sapporo Harri Olli. Od 2003 roku w Turnieju Czterech Skoczni nieprzerwanie triumfowali zawodnicy ze Skandynawii (trzykrotnie Ahonen, po razie Pettersen i Jacobsen). Wydaje się, że ta seria już niebawem dobiegnie końca.

Kto może zatem powstrzymać bezkonkurencyjnych w tym sezonie Austriaków? Szwajcarzy liczą na Andreasa Kuettela, zwycięzcę ostatnich zawodów w Engelbergu, a tym samym jedynego w tym sezonie pogromcę Thomasa Morgensterna. Za sukcesem w turnieju zatęsknić już zdążyli jego współgospodarze - Niemcy. Od 2002 roku, kiedy Sven Hannawald w fantastycznym stylu wygrał wszystkie cztery konkursy (rok później był drugi), nasi zachodni sąsiedzi nie doczekali się reprezentanta zdolnego nawiązać walkę z najlepszymi. Również w tym sezonie drużyna prowadzona przez Petera Rohweina nie zachwyca. Miejsca Michaela Neumayera i Michaela Uhrmanna w drugiej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie mogą bowiem zadowalać kibiców, dla których skoki narciarskie to coś więcej niż sport.

Do szczęścia brakuje kilku metrów

Niestety, ostatnie tygodnie musiały ostudzić nieco oczekiwania Polaków. Forma Adama Małysza daleka jest od tej z poprzedniego sezonu. Mistrz z Wisły nie stanął jeszcze w tym sezonie na podium (najwyższa 7. pozycja w Trondheim), a w jego występach wciąż brakuje dawnego błysku. - Jeśli chodzi o Adama, to moment i kierunek odbicia jest dobry, ale skoki wciąż są odrobinę spóźnione i dlatego do pełni szczęścia brakuje kilku metrów - ocenia dla Skijumping.pl Łukasz Kruczek, drugi trener polskiej kadry. W Engelbergu dobrze spisał się za to Kamil Stoch, świeżo upieczony mistrz kraju na Wielkiej Krokwi, co pozwala mieć kolejne udane starty naszego młodego zawodnika w najbliższych tygodniach. Skład reprezentacji uzupełniają Maciej Kot i Marcin Bachleda.

Chociaż już dziś nietrudno wskazać głównych faworytów, 56. Turniej Czterech Skoczni zapowiada się niezwykle emocjonująco. Tygodniowy maraton po Bawarii i Tyrolu nie bez powodu nazywany jest "Wielkim Szlemem" skoków narciarskich. Zawodnicy i trenerzy traktują TCS jako niezwykle ważny i prestiżowy punkt każdego sezonu. I trudno się dziwić. Wszakże nagrodą za zwycięstwo w imprezie oprócz czeku na 15 tys. euro i samochodu Subaru Impreza 2.0R Active o wartości 22 tys. euro jest miejsce w bogatej historii obok takich legend jak Matti Nykänen czy Jens Weissflog.

Turniej Czterech Skoczni zainaugurowany zostanie niedzielnym konkursem na obiekcie Schattenberg w Oberstdorfie. Kolejne zawody rozegrane zostaną w Nowy Rok na nowej skoczni w Garmisch-Partenkirchen, 4 stycznia w Innsbrucku, a oficjalne zakończenie imprezy nastąpi dwa dni później w Bischofshofen.

Łyk historii

Turniej Czterech Skoczni rozgrywany jest nieprzerwanie od 1953 roku. Jego pierwszym triumfatorem został Austriak Josef Brandl. Najwięcej zwycięstw końcowych (po cztery) na swoim koncie mają Niemiec Jens Weissflog (1984, 1985, 1991, 1996) i Fin Janne Ahonen (1999, 2003, 2005, 2006). W ponad pięćdziesięcioletniej historii imprezy tylko jednemu człowiekowi udało się wygrać wszystkie cztery konkursy. W sezonie 2001/2002 dokonał tego Niemiec Sven Hannawald. W klasyfikacji najbardziej utytułowanych narodów na TCS prowadzą Finowie, przed zawodnikami z byłej NRD i Norwegami. Dzięki triumfowi Adama Małysza w sezonie 2000/2001 swoje miejsce w zestawieniu ma także Polska. Przewaga punktowa, z jaką skoczek z Wisły wyprzedził wtedy drugiego Ahonena do dziś jest zresztą rekordem Turnieju.

Zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni w ostatnich 10 latach:

1998 - Kazuyoshi Funaki (Japonia)
1999 - Janne Ahonen (Finlandia)
2000 - Andreas Widhoelzl (Austria)
2001 - Adam Małysz (Polska)
2002 - Sven Hannawald (Niemcy)
2003 - Janne Ahonen (Finlandia)
2004 - Sigurd Pettersen (Norwegia)
2005 - Janne Ahonen (Finlandia)
2006 - Janne Ahonen (Finlandia), Jakub Janda (Czechy)
2007 - Anders Jacobsen (Norwegia)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto