Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rusza Wimbledon. Kto wygra prestiżowy turniej tenisowy?

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Dziś rozpoczął się najstarszy i najbardziej prestiżowy tenisowy turniej na świecie. U panów tradycyjnie nie zanosi się na sensacje, u pań - tradycyjnie trudno wskazać faworytkę.

Sezon na trawie jest krótkim epizodem między zmaganiami na ceglanej mączce, a wyczerpującą serią gier na kortach twardych. Dość powiedzieć, że wielu zawodników przypomina sobie prawa rządzące trawiastą nawierzchnią wyłącznie na treningach, a wśród turniejów poprzedzających Wimbledon nie ma tych o najwyższej puli nagród.

W męskiej części stawki nikt nie bierze pod uwagę zwycięstwa kogoś spoza "wielkiej czwórki". Federer w ostatniej chwili odpuścił turniej w niemieckim Halle, tłumacząc się kłopotami z pachwiną. Tradycyjnie z obozu Szwajcara nie docierają choćby strzępy informacji co do jego nastawienia, ale najlepszym komentarzem pozostają statystyki - 30-latkowi z Bazylei brakuje tylko jednego zwycięstwa w Londynie do wyrównania rekordu Pete'a Samprasa (7) i zapisania kolejnej karty historii.

Odpoczynek po Roland Garros zafundował sobie również Novak Djoković, który po imponującej serii zwycięstw na mączce nie zaplanował żadnego startu przed występem w Londynie. - Nigdy przed Wimbledonem nie czułem się tak pewnie jak dziś - zapewniał Serb na swojej ostatniej konferencji prasowej.

Rafael Nadal wyraźnie oszczędzał siły na kortach Queens Clubu, gdzie dotarł do ćwierfinału. Większość obserwatorów właśnie w Hiszpanie upatruje głównego faworyta turnieju, który jako jedyny w latach 2008 i 2010 przełamał monopol Federera.

O ulgowej taryfie mógł zapomnieć najmniej utytułowany z tego grona i mający zarazem najwięcej do udowodnienia Andy Murray. To jemu będzie towarzyszyła największa presja, a Szkot już wiele razy udowodnił, że psychika nie pomaga mu w kluczowych momentach. Postać Murray'a na najbliższe dwa tygodnie sportowo zjednoczy państwa Wspólnoty, które od 1936 r. odliczają lata bez zwycięstwa w Wielkim Szlemie.

Łukasz Kubot, który by zagrać w turnieju głównym musiał przejść przez eliminacje, w I rundzie zagra z doświadczonym Francuzem Arneud Clement. Polak najlepszy wynik w Londynie odnotował w ubiegłym sezonie docierając do II rundy.

Turniej pań stoi pod znakiem powrotu sióstr Williams. Na przetarcie przed Wimbledon Amerykanki wybrały turniej w Eastbourne. Dla Venus był to pierwszy turniej od styczniowego Australian Open (skreczowała w III rundzie), Serena wybiegła na kort po 11 miesiącach - nomen omen od zwycięskiego finału Wimbledonu z Wierą Zvonarievą. W Eastbourne Rosjanka wzieła rewanż na rywalce już w II rundzie. Młodsza z sióstr zaprezntowała się jednak z dobrej strony (przegrała minimalnie 6:3, 6:7, 5:7) udowadniając również sobie, że nie zatraciła swoich najcenniejszych walorów - siły i wytrzymałości. Wbrew pozorom powrót do touru tenisistek z Kalifornii nie był taki oczywisty - poważne kontuzje w dość zaawansowanym tenisowo wieku (w przypadku Sereny pojawiały się plotki o zakończeniu kariery), rozsmakowanie w lekkim i przyjemnym sposobie życia telewizyjnych celebrytów. Siostry mają koncie łącznie 9 tytułów w Londynie wywalczonych w 11 ostatnich edycjach.

Mało kto wierzy, że nadszedł czas na odblokowanie się w Wielkim Szlemie Caroline Woźniacki. Dotychczas najlepszym wynikiem Dunki polskiego pochodzenia w Londynie była zaledwie 1/8 w 2009 i 2010 roku. Rozstawiona z nr 13 Agnieszka Radwańśka, która w Londynie nigdy nie odpadła przed III rundą, w swoim pierwszym meczu zmierzy się z białorusinką Olgą Gołowcową (103 WTA). Dalsza część drabiki turniejowej zapowiada się dla Polki morderczo - w III rundzie może trafić na Anę Ivanović, w 1/8 na będąca w życiowej formie Chinkę Na Li, triumfatorkę ostatniego Rolanda Garrosa, a w ćwierfinale Serenę Williams. Pod nieobecność nr 2 kobiecego tenisa Kim Clijsters fachowcy nie odbierają szans Marii Szarapowej (wygrała turniej jako 17-latka) i Zvonarievej.

Myśląc "Wimbledon" trzeba wziąć poprawkę na nowy rodzaj trawy wyłożonej przez organizatorów, która spowalnia wymiany. Jest to ukłon w stronę tenistów preferujących bardziej wszechstronny arsenał tenisowych zagrań niż powtarzane do znudzenia akcje serw&volley. Najlepszą rekomendacją zmian jest najdłuższy mecz w historii tenisa między John Isner z Nicolasem Mahut z ubigłego roku, które po 11 godzinach i 5 minutach zakończyło się wynikiem 6:4, 3:6, 6:7 (7-9), 7:6 (7-3), 70:68 dla Amerykanina. Jak nie lubić przysłowia "historia lubi się powtarzać" - ci sami tenisiści znowu trafili na siebie w I rundzie.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto