Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruszyły play off-y w NHL

Paweł Kaleski
Paweł Kaleski
Ostatniej nocy rozpoczęły się rozgrywki posezonowe w hokejowej lidze NHL. Już w pierwszych spotkaniach nie zabrakło emocji. Pittsburgh okazał się lepszy od Tampa Bay. Broniące trofeum Chicago poległo w Vancouver.

W środową noc rozpoczęły się za oceanem rozgrywki o Puchar Stanleya. Po sezonie zasadniczym 8 najlepszych drużyn w każdej konferencji utworzyło pary ćwierćfinałowe i toczy ze sobą batalie do 4 wygranych spotkań.

Dobry początek "Pingwinów"

Pierwszego dnia na lód w Konferencji Wschodniej wyjechali gracze Pittsburgha i Tampa Bay. Do hali w Pensylwanii przybyło ponad 18 tysięcy widzów, aby dopingować swoich ulubieńców. „Pingwiny” są faworytem rywalizacji z „Błyskawicami”, mimo, że w ich składzie ciągle brakuje dwóch największych gwiazd, czyli Sidneya Crosbi’ego i Jewgienija Małkina.

Pierwsza tercja, była bardzo żywym widowiskiem z szansami na bramki dla obu stron. Częściej przy krążku byli gospodarze, ale ich akcje niezawiązywały się i mieli oni problem z wypracowaniem sobie dogodnych sytuacji strzeleckich. Nie pomogła też trzykrotna gra w liczebnej przewadze. Częściej niż na grę zespołową decydowali się na indywidualne akcje (Jordan Staal, Chris Letang, Alex Kowaliew), ale nie przynosiło to skutku. Najbliższy szczęścia był Tyler Kennedy, który strzałem z lewego bulika próbował zaskoczyć Dwayna Rolosona, ale trafił w słupek.

Tymczasem nieco schowani gracze Tampa Bay, raz po raz groźnie kontratakowali, i co ciekawe to oni byli bliżsi zdobycia bramki. Groźne akcje przeprowadzali Steven Stamkos, Martin St.Louis, Vincent Lecavalier, czy też były gracz Pittsburgha Ryan Malone. Jednak na ich drodze za każdym razem stawał znakomicie dysponowany tego dnia Marc Andre Fleury.

Drugą tercję od gry w przewadze rozpoczęli przyjezdni (kara za zahaczanie dla Bena Lovejoy’a). Ale pomimo świetnych okazji do zmiany rezultatu nie potrafili posłać krążka do bramki miejscowych.

W 23. minucie sędziowie nałożyli dwie minuty kary dla gracza gości Steviego Downie. Gracze Penguins przypuścili prawdziwy szturm na bramkę Lightinings. Już w pierwszych 30 sekundach oddali trzy niezwykle groźne strzały, ale krążek za nic nie chciał wpaść do bramki strzeżonej przez Dwayna Rolosona. Mimo ogromnej przewagi w tym okresie gry bramka dla miejscowych nie padła. „Błyskawice” zdołały odpowiedzieć szybkim kontratakiem wyprowadzonym przez Martina St. Louis, ale po znakomitym podaniu skrzydłowego na kij Vincenta Lecavalier, kapitan gości nie zdołał pokonać M.A. Fleuri’ego.

Mimo, że do końca drugiej tercji obie drużyny miały jeszcze po kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki (obie oddały po blisko 30 strzałów na bramkę rywali), to po syrenie kończącą tą część spotkania na tablicy świetlnej ciągle widniał rezultat 0:0.

Początek trzeciego starcia to nieustanne ataki z obu stron, z których ciągle zwycięsko wychodzili bramkarze obu ekip.

Jednak nadeszła 47. minuta meczu, która wstrząsnęła halą i drużyną gości. Najpierw w zamieszaniu pod bramką Tampy źle krążek wybił Pavel Kubina. Ten padł łupem graczy Pittsburgha. Stojący na linii niebieskiej Jeff Neal wypatrzył zupełnie nie pilnowanego Alexa Kowaliewa i rosyjski napastnik „Pingwinów” umieścił krążek w bramce rywali. Kilkanaście sekund później Arron Asham popisał się indywidualną akcją przez całe lodowisko, minął obrońców gości, objechał bramkę rywali i strzałem na raty podwyższył na 2:0.

Chwilę później gospodarze grali z przewagą dwóch zawodników, jednak mimo wyśmienitych sytuacji (Mark Letestu i Alex Kowaliew), nie zdołali zdobyć kolejnej bramki.

Przyjezdni po otrząśnięciu się próbowali zdobyć chociaż kontaktową bramkę. Jednak ani strzały Steva Stamkosa, ani Martina St. Louis, czy też Vincenta Lecavalier nie przyniosły zmiany rezultatu. Marc Andre Fleury ciągle pozostawał niepokonany.

Na niespełna dwie minuty przed końcem spotkania trener Tampa Bay zdecydował się zdjąć bramkarza i wprowadzić dodatkowego napastnika. Gościom udało się oddać dwa groźne strzały na bramkę „Pingwinów”, ale gola nie zdobyli. Jakby tego było mało w pewnym momencie krążek został przechwycony przez miejscowych. Jordan Staal podał do Chrisa Kunitza, a ten posłał gumę do pustej bramki, ustalając tym samym wynik spotkania na 3:0 dla ekipy Penguins.

Po tym zwycięstwie zespół Pittsburgha objął prowadzenie 1:0 w rywalizacji do 4 zwycięstw.

Vancouver na plusie

W innym meczu rozgrywanym w środową noc zmierzyły się ekipy Vancouver i Chicago. Gospodarze to najlepsza ekipa sezonu zasadniczego (117 punktów w 82 meczach), mająca w swoim składzie braci Sedinów, Ryana Keslera, czy Alexandra Burrowsa. Do tego świetnego Roberto Luongo w bramce.

Przyjezdni zaś to obrońcy Pucharu Stanleya, którzy w ostatniej chwili załapali się do rozgrywek play off. Ich losy ważyły się do ostatniej kolejki spotkań i dzięki zwycięstwu Minnesoty nad Dallas (Chicago przegrało w ostatnim swoim meczu z Detroit), ostatecznie zajęli 8. miejsce w Konferencji Zachodniej i mają szansę bronić trofeum zdobytego przed rokiem.

A mając w składzie Jonathana Toewsa, Patricka Kane’a, Marianna Hossę czy Patricka Sharpa nie pozostają bez szans, mimo rywala z najwyższej półki.

Mecz rozpoczął się od huraganowych ataków gospodarzy, ale Corey Crawford broniący bramki „Czarnych Jastrzębi” nie dawał się pokonać. Goście tylko sporadycznie kontratakowali. Gra cały czas toczyła się pod zdecydowane dyktando miejscowych.

W 8. minucie popisową kontrę wyprowadziła ekipa Vancouver. Kevin Bieksa otrzymał podanie zza bramki, uderzył potężnie, lot krążka po drodze zmienił Christopher Higgins i w ten sposób Canucks wyszli na prowadzenie.

Kilka chwil później kolejny kontratak gospodarzy. Do odbitego od gracza Chicago krążka na środku lodowiska wystartował Jannik Hansen i popędził na bramkę rywali. Znalazł się w sytuacji sam na sam i ładnym strzałem z nadgarstka posłał krążek do siatki. Po utracie drugiej bramki trener Chicago poprosił o czas dla swojej ekipy.

Druga tercja to ten sam obrazek co w pierwszej. Przewaga i mnóstwo strzałów ze strony Vancouver i nieliczne akcje Chicago. Nawet grając w przewadze przyjezdni byli bliżsi stary trzeciej bramki niż strzelenia kontaktowej.

Raz po raz obronę Blackhawks nękali bracia Sedinowie, czy też Christopher Higgins. Ze strony gości próbowali się odgryźć Patrick Kane, Jonathan Toews, czy też strzałami z dystansu Duncan Keith, albo Brent Seabrook, ale Roberto Luongo bronił skutecznie.

Jedyne, co pozytywne po tej części gry dla zespołu Chicago, to to, że nie stracili kolejnych bramek i nadal próbowali atakować bramkę rywali. Jednak nadal byli zdecydowanie zdominowani przez Vancouver.

Trzecie starcie rozpoczęło się od zdecydowanych ataków gospodarzy jakby chcieli już na początku tej części gry ostatecznie rozstrzygnąć losy spotkania. Jednak z czasem gra się wyrównywała, tym bardziej, że Joel Quenneville (trener Chicago), co raz częściej puszczał do boju P.Kane’a, J.Toewsa i P.Sharpa w jednym ustawieniu. Jednak obrona Canucks z Roberto Luongo na czele nadal grała bezbłędnie. W 53. minucie sprytnie uderzył Michael Frolik, ale miejscowych uratował słupek.

Mimo desperackich ataków i wycofania bramkarza, gracze Blackhawks nie zdołali już zmienić rezultatu spotkania. W pierwszym starciu Vancouver pokonał Chicago 2:0.
Wyniki środowych spotkań:

Pittsburgh - Tampa Bay 3:0
Pit: A.Kowaliew, A.Asham, C.Kunitz

Detroit - Phoenix 4:2
Det: P.Dacjuk, J.Franzen, J.Hudler, B.Rafalski
Pho: K.Turris, R.Vrbata

Vancouver - Chicago 2:0
Van: C.Higgins, J.Hansen

Washington - NY Rangers 2:1, po dogrywce
Wsh: A.Owieczkin, A.Sjemin
NYR: M.Gilroy

Anaheim - Nashville 1:4
Ana: T.Selanne
Nsh: M.Fisher 2, P.O’Sullivan, S.Weber

Mecze czwartkowe:

Boston - Montreal
Philadelphia - Buffalo
San Jose - Los Angeles

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto