Pod ciosami twardej konserwy poselskiej w Sejmie, padły w piątek, 25 stycznia, projekty ustaw o związkach partnerskich i w postaci nic nie wartego papieru, trafiły do kosza. Pod ciosami ideologicznych toporów kolegów z Platformy Obywatelskiej, przepadł wniosek jej szefa i premiera rządu zarazem, Donalda Tuska, który prosił, aby posłowie zechcieli, chociaż dopuścić projekty do prac w sejmowej komisji. Premier zachęcał do tego, bo wcześniej posłowie, m.in. głosami Platformy, odrzucili projekty: PO, Ruchu Palikota i SLD. Nie usłuchali głosu swego szefa i znów 46 posłów PO było przeciw także i temu wnioskowi – podaje rmf24.pl -Sejm przeciwko związkom partnerskim - porażka Tuska.
Tak oto, związki partnerskie w Polsce, póki co są wciąż nierozwiązane, czyli prawnie zakazane. Ten zabieg opłacił się konserwatystom podwójnie: postawili na swoim i wgrali oraz dali po raz pierwszy po nosie, szefowi rządu. Przy okazji kolejny raz pokazał swoją odrębność myślenia i działania poseł Jarosław Gowin z PO. Z mównicy sejmowej oświadczył, że w jego ocenie, jako ministra sprawiedliwości, "wszystkie trzy projekty są sprzeczne z art. 18 konstytucji".
Artykuł 18 konstytucji stanowi, że "małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej" – powiedział minister sprawiedliwości Gowin.
Sytuację próbował prostować – jak się okazało na próżno – premier Donald Tusk. Na słowa ministra Gowina natychmiast zareagował. W wystąpieniu z trybuny podkreślił, że poseł Jarosław Gowin wygłosił swoje prywatne zdanie, nie rządowe. "Nie ma stanowiska instytucji rządowych w tej sprawie" – oświadczył premier Tusk, i dodał, że "w łonie rządu są politycy prezentujący różne poglądy w tej kwestii". Nie zmienia to faktu, że premier poniósł w Sejmie poważną prestiżową i polityczną porażkę.
Gdy u nas Sejm stanął w poprzek prawnym związkom partnerskim, w większości krajów unijnych, sprawa ta jest już uregulowana prawnie. Porażka premiera Tuska w starciu z Jarosławem Gawinem, świadczy o jednym: w Platformie jest silne grono przeciwników realnej demokracji, której nie znoszą konserwatyści.
Tymczasem nasi sąsiedzi zza Odry mówią "tak" w sprawie równouprawnienia podatkowego dla par homoseksualnych. Niemcy – pytani w sondażu instytutu badania opinii publicznej YouGov - w większości (57 proc.) wyrazili zgodę na jednakowe traktowanie takich związków w prawie podatkowym i podkreślili, że byłoby to "rozsądne". Tylko piąta część pytanych (22 proc.) podziela stanowisko chadecji, która wyraża sprzeciw takiemu prawu.
W demokratycznej Szwajcarii, niższa izba parlamentu przyjęła dwa tygodnie temu ustawę o prawie adopcyjnym, która sankcjonuje prawo par tej samej płci (homoseksualnych), do adoptowania dzieci partnera. W brzmieniu tytułu ustawy widnieją słowa o "równych szansach dla wszystkich rodzin". Ustawa została uchwalona, mimo usilnych nawoływań – podobnie jak w Polsce - populistycznej prawicowej Szwajcarskiej Partii Ludowej, do jej bezwzględnego odrzucenia – czytamy w rmf24.pl.
Niższa izba parlamentu przyjęła złagodzoną wersję prawa, które uchwaliła wiosną 2012 roku, wyższa izba szwajcarskiego parlamentu. W marcu zeszłego roku wyższa izba zaakceptowała te sugestie i wnioski, których usankcjonowania domagały się organizacje gejów i lesbijek, mianowicie "dające prawo do adoptowania dzieci wszystkim osobom dorosłym, niezależnie od stanu cywilnego, czy trybu życia".
W katolickiej Polsce, na przekór wszelkim zakazom prawa i Kościoła, co piąte dziecko rodzi się obecnie poza małżeństwem. To efekt zmiany między innymi obyczajów – twierdzą jedni, a zdaniem innych - to wynik grania w duszach ludzkich szatana, który podjudza głównie kobiety do zdrady i pozamałżeńskich stosunków seksualnych. Socjologowie widzą to znacznie prościej i jaśniej: Coraz więcej dzieci rodzi się u nas – podobnie jak na Zachodzie - ze związków pozamałżeńskich. Bezwzględna statystyka GUS podaje: w 2011 roku 21,2 proc. dzieci przyszło na świat poza małżeństwem, a 20 lat wcześniej takie dzieci stanowiły zaledwie 6,2 proc. urodzonych.
W obliczu walki polityków o godne prawa m.in. homoseksualistów i związków partnerskich, nasi biskupi nawołują stanowczo, grożą i ostrzegają przed nadchodzącym złem, bo – według nich - jawią się niebezpieczne próby "wprowadzenia związków partnerskich", zamiast małżeństwa. Tylko jak długo jeszcze te wezwania i ostrzeżenia będą honorowane? I jak długo ludzie, którzy inaczej kochają, będą u nas poza nawiasem życia społecznego? To nikt inny, a politycy ponoszą odpowiedzialność za takie rozwiązania prawne, które – jak to określił premier Donald Tusk - "uczynią życie wszystkich Polaków, w tym homoseksualistów, życiem godniejszym".
Stanisław Cybruch
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?