Stanowi mieszaninę różnych gatunków - po części jest dramatem, trochę thrillerem, momentami nawet filmem familijnym. Trzyma w napięciu od początku do końca. Zaskakuje odbiorcę, zapiera dech w piersiach, czasem może wywołać nawet łzy. Pokusiłbym się zgoła o stwierdzenie, że w niektórych momentach reżyser uprawia dydaktykę.
Główną bohaterką jest kobieta niezwykła - Laura (w tej roli Belen Rueda) - silna, ale zarazem wrażliwa, kochająca matka. Zanim trafia do rodziny zastępczej, jest jedną z sześciorga dzieci, które kiedyś wychowywały się w sierocińcu. Po wielu latach decyduje się, by nieść pomoc potrzebującym dzieciakom i stworzyć mały, rodzinny dom dziecka. Powraca w tym celu do opuszczonego już budynku sierocińca i postanawia przerobić go na wspaniałe miejsce. Zamieszkuje tam razem z mężem i adoptowanym synem Simonem. Wszystko zaczyna się jednak komplikować, kiedy jej dziecko coraz częściej opowiada o wyimaginowanych przyjaciołach, a nawet rozmawia z nimi. Simon gra z niewidzialnymi kolegami w grę, którą przedstawia również matce. Ta początkowo niedowierzając, postanawia w końcu sama odkryć intrygującą tajemnicę i "pobawić się" z przyjaciółmi dziecka. - Kiedy czytałam scenariusz, nikogo nie było w domu i naprawdę się bałam, ale nie mogłam przestać, póki nie doszłam do końca. To niezwykle wciągająca historia, która nieustannie zaskakuje. Co trzy, cztery sceny niepokoi, rozbija i zmusza do przemyślenia wszystkiego od nowa - pisze aktorka na polskiej oficjalnej stronie filmu.
Słowa Ruedy znakomicie podsumowują film. Od siebie dodałbym jeszcze, że to akcja bardzo skomplikowana i nie gwarantuję, że każdy zrozumie o co chodzi w fabule za pierwszym razem. Reżyser filmu, Juan Antonio Bayona oraz Sergio G. Sánchez, scenarzysta, wykazali się pomysłowością i inteligencją. - Ten, kto wymyślił ten film, naprawdę musi mieć niezły mózg... - powiedział jeden z widzów po wczorajszym seansie "Sierocińca" w NovymKinie w Tychach. Jeśli chodzi o ogólną reakcję publiki po filmie, długo nikt nie wstawał z krzesła. Zwykle, kiedy chodziłem do kina, jak tylko pojawiły się napisy - ludzie wstawali, rozmawiali, śmiali się. Tym razem jednak wszyscy wychodzili w ciszy...
Film najlepiej zobaczyć jest w kinie z rzeczywiście profesjonalnym nagłośnieniem, gdyż bardzo ważną rolę odgrywają także efekty dźwiękowe. Mogę zdradzić jeszcze tyle, że "El Orfanato" (oryginalny, hiszpański tytuł filmu), powstał w roku 2007, zebrał wiele nagród, o czym pisał na łamach Wiadomości24.pl Adrian Grzymski w artykule "Przegląd premier filmowych". Na ekrany kin w Polsce wszedł sześć dni temu.
Zainteresowanych odsyłam na ciekawą, bogatą w multimedia i wiele informacji, oficjalną stronę filmu "Sierociniec".
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?