Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skoki narciarskie: W Zakopanem skoki bledną

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Wielka Krokiew w Zakopanem
Wielka Krokiew w Zakopanem Marek Klimczewski
Zakopane jeszcze kilka lat temu było centralnym punktem na mapie polskich skoków narciarskich. Dziś skocznie wymagają remontu, a oprócz zawodów międzynarodowych oraz sporadycznie rozgrywanych zawodów krajowych nie dzieje się tam nic.

„Takiej atmosfery nie ma nigdzie”, „To mój drugi dom”, „Jest tak głośno, że ciarki przechodzą”. Kogokolwiek ze polskich czy zagranicznych skoczków narciarskich, trenerów, dziennikarzy nie zapytać, każdy powie, że zawody w skokach narciarskich w Zakopanem są szczególne. – Zakopane to wyjątkowe miejsce. Tutaj w każdym sezonie odbywają się jedne z najlepszych zawodów w Pucharze Świata – twierdzi dyrektor PŚ Walter Hoffer. O wyjątkowości Zakopanego po raz kolejny będzie się można przekonać podczas zawodów z cyklu Letniej Grand Prix, które odbędą się 2 sierpnia, zaraz po inauguracyjnych zawodach w Wiśle.

Konkursy na Wielkiej Krokwi są od wielu lat stawiane jako wzór względem innych zawodów w Pucharze Świata. Kiedy wybuchła małyszomania, na zawody w stolicy Tatr przyjeżdżało nawet 50 tysięcy kibiców. Nikt nie wyobraża sobie skoków narciarskich bez Zakopanego. Ale na całym splendorze związanym z zawodami na Wielkiej Krokwi kładą się cieniem problemy, które od kilku lat trapią kompleks skoczni przy ulicy Bronisława Czecha.

Przestarzała Wielka Krokiew

- Wielka Krokiew ma trochę lat i jest bardzo zaniedbana. Nie wymaga wielkich inwestycji czy modernizacji, ale poprawek na pewno – powiedział niedawno prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner. Nie jest tajemnicą to, że ostatni raz skocznię imienia Stanisława Marusarza poddano renowacji jedenaście lat temu i obecnie nie spełnia wszystkich warunków wymaganych przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS) do przeprowadzenia zawodów. A bolączek Wielkiej Krokwi jest trochę – począwszy od torów najazdowych, a skończywszy na zapadających się buli oraz zeskoku.

Delegaci FIS na początku czerwca wizytowali obiekt w związku z sierpniowymi zawodami LGP i przyznali mu pięcioletnią homologację, dzięki której na skoczni mogą odbywać się zawody rangi międzynarodowej. Nieoficjalnie mówi się, że będzie to ostatnia homologacja, jeżeli zarządcy Wielkiej Krokwi nie zmodernizują obiektu tak, jak chce tego Federacja. FIS już wcześniej delikatnie dawała Zakopanemu do zrozumienia, że skoczni potrzebny jest remont.

Właściciel skoczni, a więc Centralny Ośrodek Sportu, zareagował bardzo szybko. Jeszcze w tym roku na rozbiegu powinny pojawić się tory lodowe, w które zaopatrzone są wszystkie nowoczesne obiekty. Dzięki nim można rozegrać konkursy nawet przy temperaturze sięgającej dwudziestu stopni Celsjusza. Obecnie na Wielkiej Krokwi znajdują się tory mrożone, które wytrzymują w temperaturach rzędu kilku stopni.

Ale to nie wszystko. – Poza montażem torów lodowych, dokonana zostanie zmiana na części profilu zeskoku. Zmieni się kąt nachylenia progu (11-11,5 stopnia). Teraz będzie taka parabola lotu, jakiej życzy sobie FIS. Dzięki temu zawodnicy będą zaraz po wyjściu z progu lecieć niżej, ale za to będą mogli dalej skakać. Po tej zmianie rozmiar skoczni (HS) zwiększy się bowiem - bez konieczności przebudowy i przedłużenia rozbiegu - ze 134 na 139 metrów – tłumaczy w rozmowie z Eurosport.onet.pl Jacek Bartlewicz, dyrektor COS-u w Zakopanem. Te prace prawdopodobnie rozpoczną się po styczniowych zawodach Pucharu Świata w 2016 roku. Koszt prac szacuje się na ponad milion złotych.

Mniejsze skocznie – obraz nędzy i rozpaczy

Jeszcze w gorszym stanie są jednak Średnia (K-85), Mała (K-65) oraz Maleńka Krokiew (K-35). Od jakiegoś czasu na tych skoczniach nie skakała żadna żywa dusza, a one same uginają się pod naporem czasu oraz braku konkretnych działań. – Są przestarzałe i niebezpieczne – grzmi Apoloniusz Tajner. Centralny Ośrodek Sportu w Zakopanem robi co może, aby kompleks mniejszych skoczni został przebudowany, ale głównym problemem jest to, że znajdują się one na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. To zaś wiąże się z koniecznością uzyskania określonych pozwoleń. – Problemem nie są pieniądze, a właśnie procedury administracyjne – słyszymy w COS-ie.

Czy mniejsze skocznie w Zakopanem czeka powolna śmierć? Centralny Ośrodek Sportu przedstawił już plany przebudowy kompleksu, a wkrótce powinien dojść do porozumienia z TPN. - W najbliższym czasie mamy zawrzeć z Tatrzańskim Parkiem Narodowym umowy użyczenia, aby móc dysponować nieruchomościami na cele budowlane – mówi Jacek Bartlewicz. Trudno jednak uzyskać odpowiedź, kiedy rozpoczną się właściwe prace na skoczniach.

Brak zaplecza treningowego w postaci mniejszych skoczni zmusza szkoleniowców do szukania innych miejsc. Zakopiańscy trenerzy prowadzący młodsze roczniki żalą się, że aby prowadzić zajęcia na skoczniach, muszą udać się do Wisły czy Szczyrku, gdzie skocznie co roku są przygotowane perfekcyjnie. - W Wiśle mamy teraz dużo lepszą bazę niż w Zakopanem. To – moim zdaniem – jedna z najlepszych baz na świecie w skokach narciarskich – twierdzi Piotr Żyła.

W ostatnich latach to właśnie Beskidy, a nie Zakopane stały się centrum polskich skoków. W Wiśle oprócz skoczni w Malince oddano do użytku przebudowane maleńkie skocznie w centrum miasta. Do Szczyrku natomiast raz za razem przyjeżdżają polscy kadrowicze, którzy bardzo chwalą sobie te obiekty. Niewiele brakowało, żeby do tego niespełna sześciotysięcznego miasteczka dotarła karuzela Pucharu Świata.

Nie opłaca się trenować

Jakby mało było tego, że mniejsze skocznie są zaniedbane, na Wielkiej Krokwi skakać się po prostu nie opłaca. Spośród wszystkich działających w Polsce skoczni to właśnie na tej koszt wynajmu jest zdecydowanie najwyższy. Według informacji uzyskanych przez Eurosport.onet.pl, za trening jednego zawodnika na Wielkiej Krokwi trzeba zapłacić 12 złotych. Z kolei na skoczni w Wiśle kluby płacą 50 zł na kwartał, w dodatku nie za jednego zawodnika, ale całą grupę. Za darmo z Wielkiej Krokwi korzystają tylko kadry narodowe.

- Niektóre kluby, nawet te z Zakopanego, specjalnie jadą rano busem do Wisły. Odbywają tam dwa treningi i wracają do Zakopanego wieczorem. I to im się opłaca bardziej niż wynajęcie Wielkiej Krokwi na trening – mówi Apoloniusz Tajner, który starał się o dzierżawę kompleksu skoczni z rąk Centralnego Ośrodka Sportu. Prezes PZN pisał nawet w tej sprawie do ministerstwa sportu, ale otrzymał odmowną odpowiedź.

Zaporowe ceny odstraszają również organizatorów krajowych zawodów. Trzy lata temu na łamach Gazety Krakowskiej Andrzej Kozak, prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego przyznał, że za wynajem skoczni na cztery godziny COS zażyczył sobie dziewięć tysięcy złotych. - Do tego dochodzą koszty prądu, obsługi wyciągu, sędziów. W sumie jeden dzień zawodów zamknąłby się dla nas sumą około 25 tysięcy złotych. Na to nas nie stać i zawodów nie zorganizowaliśmy– wyliczał Kozak.

Sportowe życie tam umiera

Nic więc dziwnego, że poza zawodami Pucharu Świata czy Pucharu Kontynentalnego na Wielkiej Krokwi nie dzieje się wiele. W marcu tego roku po trzyletniej przerwie na zakopiańskim obiekcie rozegrano wreszcie mistrzostwa Polski. – Nie ukrywam, że martwi mnie to, że sportowe życie na Wielkiej Krokwi umiera – mówi Adam Małysz.

Zakopane wciąż jest uważane za mekkę polskich skoków, choć w obecnej sytuacji określenia tego używa się trochę na wyrost – być może przez pryzmat fantastycznych konkursów Pucharu Świata oraz wielkiego zainteresowania kibiców, którzy z każdym kolejnym rokiem zapełniają trybuny Wielkiej Krokwi do ostatniego miejsca. Coraz donośniejsze są głosy, że z obiektami w stolicy Tatr dzieje się coraz gorzej i potrzeba natychmiastowych zmian. Do tego, by Zakopane ponownie znalazło się w centrum polskich skoków, wcale nie potrzeba organizacji kolejnych zawodów Pucharu Świata czy Letniej Grand Prix. Przykłady Wisły oraz Szczyrku pokazują, że można stworzyć nowoczesny i przyjazny zawodnikom oraz trenerom system zarządzania, który sprawia, że skocznia tętni życiem nie dwa, trzy razy do roku, ale przez cały czas.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto