Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Zagłębie 3-1. Derby Dolnego Śląska dla wrocławian

Olga Sarzyńska
Olga Sarzyńska
Śląsk Wrocław pokonał Zagłębie Lubin 3-1 w 25 derbach Dolnego Śląska. Kibice oglądali fascynujący pojedynek. Bramki dla gospodarzy zdobyli Kaźmierczak, Sotirovic i Jezierski, a dla gości honorowego gola zdobył Przemysław Kocot.

Trzy remisy w lidze i przegrana w Pucharze Polski to przedmeczowy dorobek Oresta Lenczyka, który został trenerem Śląska w trakcie obecnego sezonu. Walka o pierwsze zwycięstwo pod wodzą najstarszego trenera w ekstraklasie i atmosfera derbów wytworzyła w piłkarzach Śląska dodatkową motywację.

Od pierwszej minuty inicjatywę przejęli gracze Śląska Wrocław. Groźni byli szczególnie Gikiewicz, Sotirovic i Mila, którzy kombinacyjnymi zagraniami sprawiali mnóstwo problemów defensywie Zagłębia Lubin.

Walka o przestrzeń

Śląsk występował w ustawieniu 4-4-2 , przy czym Łukasz Gikiewicz cofał się z ataku do drugiej linii, zwłaszcza gdy piłka zagrywana była wysoko przez któregoś z bramkarzy. Przyniosło to znakomity efekt –Gikiewicz nie tylko wygrywał górne piłki w środku pola, ale również tworzył przewagę liczebna Śląska w strefie środkowej.

Paradoksalnie to właśnie Zagłębie miało w pomocy aż pięciu zawodników. Miedziowi wyszli na boisko w ustawieniu 4-5-1 z trzema ofensywnie usposobionymi graczami w pomocy. Widoczna była jednak zbyt duża odległość między linią obrony a pomocnikami w drużynie z Lubina. Przestrzeń tą z upodobaniem wykorzystywali gracze Śląska.

Nie do poznania

Mecz rozpoczął Śląsk Wrocław i od razu rzucił się do ataku. W 7 minucie akcja Gikiewicza z Sotiroviciem zakończyła się groźnym, lecz niecelnym strzałem. Asystujący w poprzedniej akcji Gikiewicz w 9 minucie znakomicie uderzył głową. Na to zagranie wrocławianina efektowną interwencją odpowiedział bramkarz lubinian -Bojan Isailovic, zbijając piłkę na poprzeczkę.

Gdy kibice Śląska przecierali jeszcze oczy ze zdumienia, nie poznając swoich ulubieńców, pierwszą groźną sytuację stworzyli piłkarze Zagłębia Lubin. Nieatakowany przez nikogo Wojciech Kędziora długo prowadził piłkę, po czym oddał kąśliwy strzał obok bramki gospodarzy.

Śląsk Wrocław nie przestawał atakować. Na efekty porywającej gry kibice musieli czekać do 22 minuty. Wówczas, po faulu na Gikiewiczu, sędzia podyktował rzut wolny w bocznej strefie boiska. Kilka sekund później dośrodkował Mila, a głową bramkę zdobył Przemysława Kaźmierczak.

Interwencji meczu - nie było

Cztery minuty później, najgroźniejszą okazję pierwszej połowy stworzyli Miedziowi. Strzał głową z bliskiej odległości oddał Arkadiusz Woźniak. Bohaterem WKS-u został bramkarz –Marian Kelemen, który w spektakularny sposób wybił futbolówkę na rzut rożny. Tylko sędzia spotkania Paweł Pskit nie docenił interwencji Słowaka, nawet jej nie zauważając. Arbiter zamiast wskazać na rzut rożny, zarządził wznowienie gry od bramki Śląska.

Do końca pierwszej połowy przewagę utrzymywali wrocławianie. Nie stworzyli jednak klarownych sytuacji. Swoje okazje mieli Sotirovic i Gikiewicz, ale do pełni szczęścia brakowało dobrego wykończenia akcji, dlatego też do przerwy Śląsk Wrocław prowadził z Zagłębiem Lubin 1-0.

Do siatki i na siatkę

Druga połowa zaczęła się groźnym strzałem Sergio Garcii po rzucie rożnym dla Zagłębia. Chwilę później na przebój ruszył Vuk Sotirovic. Serb minął kilku obrońców i oddał strzał, po którym piłka wpadła do siatki. Śląsk prowadził w 48 minucie 2-0, a Sotirovic wskoczył na ogrodzenie boiska i wymachiwał do kibiców, za co został ukarany żółtą kartką.

Śląsk, po zdobyciu drugiej bramki, oddał lubinianom inicjatywę, a sam skupił się na wyprowadzaniu groźnych kontr. W 68 minucie Sebastian Mila trafił w słupek. Jak się później okazało, nie ostatni raz w tym meczu.

Festiwal bramek

Sześć minut później były reprezentant Polski uderzył z rzuty wolnego. Piłka odbiła się od lewego słupka, później od prawego i wyszłaby w pole, gdyby nie nabiegający Remigiusz Jezierski, który wbił ją do bramki, podwyższając wynik meczu na 3-0. Był to jeden z pierwszych kontaktów Jezierskiego z piłką, gdyż na boisku pojawił się dopiero w 70 minucie.

Na tym jednak nie koniec emocji w tym spotkaniu. Najładniejszą bramkę meczu zdobył piłkarz Zagłębia Lubin – Przemysław Kocot, który w 79 minucie uderzył zza pola karnego. Nieatakowany przez nikogo lubinianin efektownym strzałem umieścił piłkę w bramce. Marian Kelemen był bez szans.

Do końca spotkania Śląsk kontrolował wynik. Wygrana Śląska Wrocław 3-1 z Zagłębiem Lubin to dobry prognostyk dla gospodarzy na końcówkę rundy, gdyż wrocławianie nie tylko wygrali, ale jak stwierdził Orest Lenczyk: przez 70 proc. czasu grali naprawdę bardzo dobrze.

Dzięki wygranej z Zagłębiem Lubin piłkarze Śląska awansowali na czternastą pozycję. Wyprzedzili Lecha Poznań, który rozegrał jednak dwa mecze mniej. Zagłębie Lubin z 12 punktami w tabeli jest już tylko punkt przed WKS-em.

Śląsk Wrocław – Zagłębie Lubin 3-1 (1-0)
1:0 - Kaźmierczak 22'
2:0 - Sotirović 49'
3:0 - Jezierski 74'
3:1 - Kocot 79'

Śląsk: Kelemen – Wołczek, Celeban, Fojut, Spahic – Sobota (85’ Socha), Sztylka, Kaźmierczak, Mila (K) – Sotirovic (70’ Jezierski), Gikiewicz (81’Ćwielong)
Trener: Orest Lenczyk

Zagłębie: Isailovic – Rymaniak, Stasiak (K), Sergio Reina Piedrahita, Kocot – Pawłowski, Bartczak, Dabrowski, Plizga, Kędziora (51' Osmanagic) – Woźniak (55’ Traore)
Trener: Marek Bajor

Sędzia: Paweł Pskit

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto