Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Ślepcy” tracą zmysły

Anna Winczakiewicz
Anna Winczakiewicz
Materiały promocyjne dystrybutora
Materiały promocyjne dystrybutora Best Film
Co spowodować może utrata jednego z ludzkich zmysłów? Czy pierwotna walka o przywództwo, pożywienie i samice jest ciągle aktualna? Fernando Meilrelles w „Mieście ślepców” mówi o zwierzęcych instynktach, jakie drzemią w każdym z nas.

Godziny szczytu w metropolii. Zapala się zielone światło, ale samochód młodego Azjaty blokuje ruch. Słychać trąbienie i bluźnierstw zniecierpliwionych kierowców. Tymczasem wewnątrz samochodu rozgrywa się prawdziwy dramat - mężczyzna krzyczy: „Oślepłem! Oślepłem!”. Tak zaczyna się epidemia „białej choroby”, ślepoty dopadająca każdego bez względu na wiek, płeć czy wykształcenie. Zarażeni trafiają do strzeżonego budynku, gdzie odseparowani od reszty świata starają się zbudować własną społeczność z zasadami pozwalającymi im godnie żyć. Ale ciężko mówić o jakiejkolwiek godności, gdy „wszyscy chodzą głodni, umazani od stóp do głów fekaliami, śpią na zapchlonych łóżkach i gryzą ich wszy”.

Nadzieja jest ślepa. Miłość jest ślepa. Wiara jest ślepa.

Azjata z samochodu (Yusuke Iseya), jego żona (Yoshino Kimura), badający go okulista (Mark Buffalo) z żoną (Julianne Moore), dziewczyna w ciemnych okularach (Alice Braga), czarnoskóry z opaską na oku (Danny Glover), złodziej (Don McKellar) i barman (Gael García Bernal) – to główni bohaterowie, o których mamy jedynie szczątkowe informacje. Ta sytuacja początkowo drażni, ale wraz z rozwojem wydarzeń uświadamia, że w każdy z nas ma „ciemną stronę”. W momencie zamknięcia bramy, dotychczasowe życie nie ma znaczenia, wszystko zaczyna się od nowa. Empatia zanika, postępuje znieczulica, dezintegracja i upadek moralności. Czyste sterylne korytarze i sale zamieniają się w bagno odchodów i resztek jedzenia, w których tarzają się pozbawieni wiary ludzie-wraki. Wkrada się prawo dżungli – przetrwają tylko najsilniejsi i najsprytniejsi. To swoisty test ludzkich uczuć. Nawet miłość ślepców jest inna – to wzajemne ocieranie łez, pomoc przy kąpieli, dzielenie się resztkami chleba i przypominanie sobie rysów twarzy poprzez dotyk.

„Zachowaj moralność, ale wtedy nie będziesz jadł”

Wśród kolonii ślepców jedynie żona lekarza nie utraciła wzroku, ale nie chcąc opuścić męża pozoruje chorobę. Z gospodyni domowej przemienia się w zbawiciela chorych ludzi, odkrywa w sobie ogromną siłę i charyzmę. Podział dostarczanego jedzenia rodzi konflikty i wyzwala zwierzęce instynkty. Wkrótce jeden z pacjentów ogłasza się królem i wymachując pistoletem egzekwuje posłuszeństwo i kosztowności w zamian za jedzenie. Wtóruje mu niewidomy od dziecka starzec, który doskonale odnajduje się w naturalnym dla siebie świecie, ale zamiast współczuć ślepcom, wykorzystuje ich. Jednak skarby nie wystarczają – przywódcy mają nowe żądanie: „Dajcie nam wasze kobiety. Kobiety za jedzenie. Miłego dnia.”

„W krainie ślepców jednooki jest królem”

To nie działa tutaj – żona doktora poddaje się oprawcom, mimo iż z łatwością mogłaby ich unicestwić. Nie kontaktuje się też ze światem zewnętrznym, by przekazać antidotum jakie w sobie nosi. To drażni, podobnie jak sztucznie przedłużane sceny czy naiwne, nieumotywowane zachowania ludzi. Jednak większość tych zarzutów należy kierować nie pod adresem reżysera, a nie noblisty Jose Saramago, autora książki „Miasto ślepców”, na podstawie której nakręcono film.

Mroczny nastrój powieści udaje się utrzymać przy pomocy zjawiskowych zdjęć Césara Charlona. Spore wrażenie robi wizja wyludnionego miasta: puste, zdemolowane ulice, gdzieniegdzie po omacku ktoś grzebie w śmieciach w poszukiwaniu jedzenia, a panującą ciszę przerywa jedynie szczekanie psów rozszarpujących ciepłe jeszcze zwłoki ślepca. Film jest mocny, bardziej wrażliwe osoby mogą opuścić salę, a popcorn nie smakuje tak dobrze jak zwykle. Są momenty, gdy wolelibyśmy zachować się jak w codziennym życiu – widząc scenę przemocy, po prostu odwrócić głowę. Tutaj tak się nie da – żona lekarza prowadzi nas korytarzami wypełnionymi resztkami człowieczeństwa i każe nam patrzeć, jak nisko można upaść.

Rosnąca fala agresji przypomina zachowanie strażników z niemieckiego „Eksperymentu” Oliviera Hirschbiegela, realizowanego na podstawie autentycznych wydarzeń. Psychologiczna gra miała pokazać, z jaką łatwością ludzie wchodzą w rolę więźniów i oprawców. Badanie wymknęło się spod kontroli – strażnicy przejęli faktyczną kontrolę psychiczną i fizyczną nad osadzonymi. Niektóre sceny przywołują obrazy rodem z obozów hitlerowskich, gdzie funkcjonowały podobne zależności i relacje. Budzi to lęk i wątpliwość, czy możliwe jest, by mimo rozwoju cywilizacji takie zachowania wciąż miały miejsce? Czy mechanizmy państwa totalitarnego są ciągle aktualne? Czy upodlenie człowieka z gułagów czy obozów koncentracyjnych może zostać odtworzone?

„Znowu widzieć. Tym razem naprawdę widzieć.”

Metafizyczna jest scena deszczu. Niewidomi obmywają swoje brudne ciała, chcąc zmyć z siebie okropne doświadczenia. Całą historię możemy potraktować jak taki deszcz – mocne, intensywne doświadczenie, które ma nam uświadomić ile rzeczy na co dzień nie widzimy bądź nie chcemy widzieć. Saramago podsumowuje przedstawioną historię słowami: „Uważam, że my nie oślepliśmy, lecz jesteśmy ślepi. Jesteśmy ślepcami, którzy widzą. Ślepcami, którzy patrzą i nie widzą.”

Premierę filmu zaplanowano na 27 marca.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto