Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Służące", czyli historia o kolorowych paniach domu

Martyna_b
Martyna_b
Czy jeżeli we współczesnym kinie coś nie spełnia norm kina mainstreamowego, to nie jest godne polecania? Nie. Dowodem na to są "Służące", które od niedawna możemy oglądać w naszych kinach. Bez fajerwerków i napięć, ale za to z klasą.

Film Tate Taylora opowiada o służących, czarnoskórych paniach, które pracują w domach białych rodzin. Tłem do wydarzeń przedstawionych w filmie są lata 60. w Ameryce, gdzie panuje segregacja rasowa. Kolorowi, mimo że żyją razem z białymi, są od nich odseparowani. Zamożne rodziny decydują się często na kosztowne wybudowanie dodatkowej toalety, specjalnie dla służby. "Kolorowi" to określenie, które pada w filmie, bo klasyfikuje ono członków ówczesnego społeczeństwa.

Sytuacje są poważne, ale i (z perspektywy czasu) odrobinę komiczne. "Służące" to historia kilku kobiet, które pracują ciężko, więcej czasu poświęcają obcym dzieciom niż rodzice tych dzieci; zaprzyjaźniają się z nimi, bo nierzadko pracują w jednym domu przez kilka(dziesiąt) lat. Jednak tak, jak długo pracują, tak i szybko mogą te prace tracić - wystarczy zaginiona srebrna łyżeczka czy odpowiedź na pytanie w sposób nieodpowiedni. Jednak wśród tych białych niedobrych gospodyń znajduje się jedna dobra dusza, Eugenia, która wychowywana przez kilkadziesiąt lat przez ulubioną czarnoskórą służącą, postanawia odmienić zły los Pomocy. Pisze zatem książkę, w której zawiera punkt widzenia gospodyń. To nie będzie książka, która przejdzie niezauważona. Po jej publikacji życie bohaterów i mieszkańców miasteczka w Missisipi zmieni się, a służące w końcu poczują się wyzwolonymi psychicznie istotami.

Film ten trudno sklasyfikować, bo jest on mieszanką uczuć - wzrusza, śmieszy, bawi, łapie za serce. I to nie tylko żeńską część widowni, skłonną do łez, zapewniam, że i płeć męska odnajdzie w nim coś, co poruszy. Powodów do takiego stanu jest wiele, jednak równoważą się one z tymi śmiesznymi, radosnymi, także trudno się nudzić.

Film polecam, bo o ile historia nie porusza rozrywkowej tematyki, to bawimy się przy nim dobrze. Jednak zastrzegam od razu, że osoby nastawione na mainstreamową rozrywkę ponudzą się przy tym filmie. "The Help" to film wykorzystujący klasyczną formę. Nie odnajdziecie w nim zatem zawiłych sytuacji, zagadek godnych rozwiązania, szybkich zwrotów akcji. Tate Taylor stawia na grę aktorską, a trzeba przyznać, że główne bohaterki (Emma Stone, Viola Davis czy Bryce Dallas Howard) wycisnęły z niej ostatnie soki. Dzieło barwne, dlatego polecam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto