W wystawie uczestniczyły Koła Gospodyń Wiejskich z całego województwa, co zapewniło solidny i barwny przegląd kultury ludowej. Zwiedzający mogli do woli smakować lokalnych potraw: mięs, podrobów, zup, słodyczy i wielu innych. Całej imprezie towarzyszyły skoczne dźwięki wygrywane na zmianę przez dwa zespoły ludowe.
Wędrując od stołu do stołu, uczestniczący w wystawie mógł zasmakować różnych odmian żuru: na bulionie rosołowym, gęstego niczym krem. Przy kolejnym stole rozlewano kwaskowy żur na boczku. Jak się okazuje nie ma jednego przepisu nawet w obrębie regionu. - Bo widzi pan, ten robiła akurat moja koleżanka. On jest taki mięsny, bo to u niej w domu taka tradycja jest – tłumaczyła Elżbieta Lisicka. – Takie indywidualne podejście – dodała po chwili.
Na stole poza żurem, był schab zapiekany ze śliwką, karkówka, torciki, babki gotowane, sernik na zimno, sałatki z ananasem. - No bo my jesteśmy dosyć młode koło, działamy zaledwie sześć lat. Mamy sporo młodych osób, najmłodsza gospodyni ma trzydzieści dwa lata – stwierdziła pani Lisicka.
Wzrok przykuwały także kolorowe kreacje. Każdy region, każde koło miało swoje własne unikatowe stroje wykonane własnoręcznie przez właścicielki.
- To jest strój kujawski kochaniutki. Tradycyjny – pani Urszula Żurawska zaprezentowała swój biało-niebieski strój. - Przy czym to nie jest zabytek muzealny. My jesteśmy młode kobiety – zaznaczyła.
Nie obeszło się bez poczęstunku alkoholem domowej produkcji. Szklane karafki wyrastały dumnie spomiędzy półmisków wypełnionych smakołykami. Można było spróbować nalewek o różnym smaku i mocy. Proponowano pełen wachlarz smakowy od tradycyjnej wiśni po ekstrawagancką pomarańczę, choć na pytanie „a z czego?” najczęściej panie odpowiadały „jee…wiśnia”.
- Co nalać? To własnej roboty, tak dla zdrowotności - zachęcała pani Urszula Żurawska, reprezentująca Kujawy. Trzeba oddać, że jeżeli ktoś okazał się koneserem i wytrwale drążył temat mógł liczyć na miłą nagrodę. - To polej panu redaktorowi. Ale daj tą dobrą, tą spod stołu – tak zakończyła się rozmowa z jednym z zespołów ludowych.
Sama ekspozycja była bardzo medialna. Kolorowe falbanki oraz różnorodna kuchnia przyciągnęły rzesze dziennikarzy toruńskich, pojawili się też reprezentanci mediów ogólnopolskich. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że jest to najważniejsza impreza w roku, po czym sprawiedliwie podzieliliśmy się stołami. - To ja idę, poszukam makowca - na to hasło wszyscy się rozeszli.
Wystawa rozpoczęła się o godzinie 11.00. W okolicach 12.30 powoli zaczęto zwijać stoły, z jednego prostego powodu: nie było co wystawiać.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?