Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmierć Magdy. Koniec horroru – matka w areszcie

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Ojciec Magdy z Sosnowca przyznał w rozmowie z dziennikarzami, przed odnalezieniem ciała dziecka, że fascynuje go śmierć, i interesuje się horrorami i wampirami - podaje WP.pl. Matka, zamotana w kluczeniu wokół sprawy śmierci córeczki, nie ma nic nowego do powiedzenia lub wyjaśnienia.

Po jedenastu dniach horroru na tle poszukiwania rzekomo porwanej 6-miesięcznej Magdy z Sosnowca i zwodzenia o tym, prowadzonego przez nieustannie zapłakaną i zmizerowaną matkę, policja wreszcie odnalazła zwłoki zesztywniałej i zamarzniętej na bryłę lodu, malutkiej istotki. Pod osłoną nocy, matka Magdy wskazała miejsce, gdzie ukryła ciało swojej córeczki. Policji przyznała: "Nie powiedziałam detektywowi prawdy" o miejscu ukrycia zwłok dziecka.

Prokuratura, będąca pod naciskiem i wręcz pręgierzem ustawionym na widok publiczny przez nieprofesjonalne działania, Krzysztofa Rutkowskiego, który każe się określać prywatnym detektywem (bez licencji) – musiała podejmować niemal na gorąco i w pośpiechu (przed wygaśnięciem pewnych procedur) stosowne postanowienia, aby sprawa śmierci Magdy nie uroniła najistotniejszych punktów mocy prawa – toteż 4 lutego wystąpiła do Sądu o areszt tymczasowy wobec 22-letniej matki dziecka.

Chodziło głównie o konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania i obawę matactwa. Jak podaje "Gazeta", Sąd obradujący późnym wieczorem w sobotę, po rozpatrzeniu wniosku, postanowił na dwa miesiące aresztować matkę rzekomo zaginionej półrocznej Magdy z Sosnowca - Katarzynę W. Wiadomo, że matka odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Przyznała się do winy i złożyła obszerne wyjaśnienia w prokuraturze, które potwierdziła w sądzie.

Z informacji prokuratora wiemy, że matka Magdy przyznała się do zarzuconego jej czynu, tłumacząc w obszernych wyjaśnieniach, że dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Córeczka po kąpieli miała jej upaść w domu na próg. Matka wyjaśniła, że wpadła w panikę, kiedy okazało się, że dziecko nie daje oznak życia. Wtedy postanowiła ukryć ciało Magdy, a później pod wpływem silnego nacisku psychicznego wymyśliła historię o rzekomym uprowadzeniu dziewczynki. Potem, kiedy już okazało się, że sprawa rzekomego porwania wciąż się nakręca – dosłownie nie wiedziała, jak i co powiedzieć oraz co się stało. Bo sytuacja urosła do takich rozmiarów, iż ją przerosła.

Taką wersję zeznań matki przedstawił dziennikarzom prokurator
Mariusz Łączny z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Zaznaczył, że matce Magdy grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Wciąż badane są okoliczności śmierci dziecka i to czy ktoś z członków rodziny był w domu w tym czasie, kiedy nastąpił wypadek śmiertelny oraz ewentualny udział osób trzecich w ukryciu zwłok. W poniedziałek, 5 lutego, wyniki sekcji zwłok dziecka wykażą, czy wersja matki o nieszczęśliwym wypadku jest prawdziwa.

Jedno, co w tej sprawie nie budzi wątpliwości, że matka Magdy jest poczytalna. Taką ocenę stanu zdrowia przedstawili prokuraturze biegli. Drugą, nie mniej ważną informacją pozostaje na obecną chwilę – według prokuratury to, że "wersja matki jest prawdopodobna, ale to jedna z wielu wersji" - jak pisze "Gazeta" - związanych z dochodzeniem na temat przyczyn śmierci dziecka. Prokuratura przyjęła wersję o nieszczęśliwym wypadku, jako jedną z wersji, najbardziej prawdopodobną, stąd postawiono matce zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. I trzeci istotny element dochodzenia to ten, że zarzuty ma na razie tylko matka Magdy.

O domniemanych kulisach śmierci Magdy oraz na temat stanu zdrowia psychicznego matki i jej męża (ojca dziecka) krąży w mediach wiele informacji. Wypowiadają się psychologowie, jasnowidz, babcia i dziadek dziecka, policja i postronni ludzie. Bodaj najwięcej tej sprawie poświęciły miejsca - internetowa gazeta Fakt, WP.pl i TVN.pl. Fakt.pl przestawia m.in. obrazki (zdjęcia i opisy) z wesela matki i ojca Magdy z długą bronią w ręku wymierzoną do celu.

Na jednym z portali społecznościowych ojciec Magdy, ma wpisy i zdjęcia, szczególne (niezwykłe i mroczne) – obrazujące lub sugerujące fascynację likanami (to sekta, której członkowie identyfikują się z wilkołakami) oraz wampirami. Ojciec Magdy nie przyznaje się, że należy lub należał do jakiejś (dziwnej czy podejrzanej) grupy religijnej. Zapewnia, że oboje z żoną są katolikami.

Wyjaśnia, że wampiry i wilkołaki ciekawią go, ale nie utożsamia się z żadnym ruchem, który ma z nimi coś wspólnego. "Zdjęcia, które są na portalu zamieściłem tuż po maturze. Zarówno to, na którym jestem na cmentarzu w garniturze i siedzę przy nagrobkach, jak i to, na którym przebrany za kostuchę chodzę po skateparku oraz to z figurą Draculi.To były takie żarty, choć przyznaję, że fascynowała mnie śmierć. Pisałem na ten temat nawet pracę maturalną" -
czytamy w "Mediach Wirtualnej Polski".

Tymi szczegółami z portalu społecznościowego interesuje się Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach. Z kilku wpisów najciekawszy dotyczy likan – sekty religijnej, której członkowie wierzą, że "mogą stać się wilkołakami, jeśli złożą w ofierze człowieka, najlepiej – dziecko". "I pijąc jego krew mogą przemienić się w mitycznego potwora" - media.wp.pl. Zapewne śledczy wyjaśnią te kwestie, w związku ze śmiercią Magdy.

Jej ojciec Bartłomiej i matka Katarzyna działali w ruchach katolickich, oboje służyli do mszy świętej. Jednak nie wzięli ślubu kościelnego, lecz cywilny, który zawarli wtedy, kiedy Katarzyna była w ciąży z Magdą. Krzysztof Rutkowski otrzymał i przedstawił policji wyniki badań DNA, które potwierdziły w 99,9 proc. – podważane przez wielu - ojcostwo Bartłomieja. Niemal natychmiast po tym fakcie ojciec Magdy zapewniał, że wierzy, iż córka odnajdzie się cała i zdrowa. Podkreślał, że wynik badania wariografem wypadł dla niego pozytywnie.

Psychologowie nie wierzą w to, żeby ojciec nic nie wiedział o tajemniczej śmierci dziecka. A wiadomo, że matka nie wyraziła zgody na badanie wariografem. Natomiast ukryta kamera Krzysztofa Rutkowskiego zarejestrowała dramatyczną wymianę zdań między matką rzekomo zaginionej Magdy i jej babcią. Najistotniejsze, co powiedziała babcia: "Wiem, że kłamiesz". Wiadomo również, iż dziadek Magdy, wkrótce po jej zaginięciu, był w kontakcie z jasnowidzem i dziennikarzem, który miał zapisać przebieg rozmowy. Na drugi dzień, przed umówionym terminem, dziadek niespodzianie odwołał spotkanie.

Tymczasem przed rumowiskiem starego budynku, w którym pod gruzami i kamieniami matka ukryła półroczną Magdę, palą się setki zniczy - podaje Gazeta.pl. Tak mieszkańcy Sosnowca żegnają tragicznie zmarłą malutką istotę. Niektórzy – poruszeni do głębi - dłuższy czas stoją w skupieniu i zadumie, ocierając łzy po malutkiej Madzi. Dorośli i dzieci pozostawiają obok zniczy także zabawki i pluszowe misie.

Zobacz też:
Uwaga TVN "Wiem, że kłamiesz"
Uwaga TVN "Nie chcę takiego życia"

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto