Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stanisław Pietrow. Jedyny superbohater na świecie

Piotr Drabik
Piotr Drabik
http://www.youtube.com/watch?v=6FiI657X4_Q
http://www.youtube.com/watch?v=6FiI657X4_Q
Hollywood wykreował wielu herosów, którzy dzięki swojej sile i niezwykłym zdolnościom potrafili ratować świat. Ale tak naprawdę wśród nas żyje tylko jeden superbohater. Jest nim emerytowany rosyjski pułkownik Armii Radzieckiej, który mieszka w blokowisku pod Moskwą. Co takiego zrobił by zasłużyć na taki tytuł?

Proszę każdego kto czyta ten artykuł aby sobie przypomniał co robił 26 września 1983 r. Ja i tak sobie nic nie przypomnę bo po prostu jeszcze mnie wtedy nie było na świecie, ale na pewno ktoś wtedy brał ślub czy tapetował nowe mieszkanie. Może ktoś tego dnia po raz pierwszy się całował a ktoś może dowiedział się, że jest nieuleczalnie chory. Ale mało kto z nas wie, że właśnie tego dnia 27 lat temu mogła wybuchnąć III wojna światowa.

Pierwsza połowa lat 80. XX wieku to w rzeczywistości jeden z największych kryzysów globalnych z jakim kiedykolwiek mieliśmy do czynienia. W 1979 r. Związek Radziecki dokonał bandyckiej agresji na Afganistan co spowodowało bojkot wielu państw zachodnich przygotowywanych od czasu letnich igrzysk olimpijskich w Moskwie. Nad komunistyczną Polską zawisło widmo "bratniej" interwencji wojsk radzieckich po sierpniowych protestach i powstaniu "Solidarności" (dziś wiemy, że prawdopodobnie ZSRR nie planował interwencji w naszym kraju). Wprowadzenie stanu wojennego stało się jednym z punktów zapalnych między Moskwą a Waszyngtonem. Dodatkowo armia czerwona rozpoczęła masową produkcję pocisków balistycznych SS-20, mogących przenosić głowice nuklearne. W odwecie NATO w wielu miejscach w Europie zachodniej ulokowało rakiety krótkiego i średniego zasięgu. Dodatkowo rząd Reagana wystartował z projektem tzw. "gwiezdnych wojen", czyli budowy systemu strategicznej obrony antybalistycznej krajów NATO przed ewentualnym atakiem ze strony Związku Radzieckiego.

Sam wrzesień 1983 r. przyniósł niebezpieczne pogorszenie stosunków USA-ZSRR. Radzieccy wojskowi zestrzelili przez pomyłkę samolot pasażerski południowokoreańskich linii lotniczych Korean Air o numerze 007. Powodem zdjęcia maszyny z kursu przez myśliwce Su-15 było zejście Boeinga z planowanego kursu. W tonie wypowiedzi przywódców obu państw po tym wydarzeniu można było wyczuć wojenne nastroje. Zdaniem KGB w ówczesnej sytuacji niespodziewany atak nuklearny ze strony USA stał się realny jak nigdy wcześniej.

Fatalny błąd czy nuklearny atak?

Sierpuchowo-15 było jednym z miejsc, które pierwsze by się dowiedziało o ewentualnym ataku. Jest to baza wojskowa pod Moskwą, której celem było monitorowanie systemów wczesnego ostrzegania m.in sztucznych satelit OKO. Jednym z pracowników tego kompleksu był Stanisław Pietrow (ros. Станислав Евграфович Петров), wówczas 44-letni podpułkownik armii ZSRR. Właśnie zaczął się jego nocy dyżur w bazie. O godzinie 00.04 26 września 1983 r. Pietrow zauważył, na dotychczas martwym ekranie monitora, jak zapaliła się pierwszej lampka z napisem START. Prawdopodobnie sam nie wierzył własnym oczom - amerykańska rakieta balistyczna zbliżała się do granic ZSRR. Po kilku minutach nastąpiła aktualizacja danych i na ekranie można było zauważyć już 5 pocisków. Każdy jeden radzicki wojskowy odczytałby sytuację jednoznacznie - USA rozpoczęły atak jądrowy. Ale Pietrow nie był o tym do końca przekonany.

Oba supermocarstwa, jeśli chodzi o politykę nuklearną, wyznawały doktrynę MAD (Mutual Assured Destruction; Wzajemne Zagwarantowane Zniszczenie). W skrócie ta strategia wojskowa zakładała, że np. w przypadku ataku atomowego ze strony USA, Związek Radziecki uruchamiał cały swój arsenał nuklearny by uderzyć we wroga. Dla jasności warto przypomnieć, że oba państwa w pełnej gotowości bojowej miały wtedy po ponad dwa tysiące głowic jądrowych, o wiele bardziej destrukcyjnych niż te zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki. Jednym słowem wprowadzenie MAD w życie faktycznie doprowadziłby do całkowitego zniszczenia obu stron, ale przy okazji do śmierci setek milionów ludzi i prawdopodobnie do końca naszej cywilizacji.

Stanisław Pietrow musiał zdecydować: błąd radzieckiej techniki wojskowej czy początek zmasowanego ataku USA? On sam tak wspomina te chwile: Poczułem, że nogi mam jak z waty. Spojrzałem na swoich podwładnych - na początku cisza, widzę, jak ludzie się we mnie bezradnie wpatrują, a zaraz potem panika, krzyki, niemal nie zniszczą stanowisk. Zacząłem rzucać mięsem, kazałem im natychmiast wrócić do roboty. Warto dodać, że cały koszmar ówczesnej sytuacji nie wyszedł poza centrum dowodzenia - żadne państwo zachodnie łącznie z USA nie miało pojęcia o tym co może się zaraz wydarzyć. Losy całego świata zależały od jednej decyzji radzieckiego służbisty, od 9 lat pracownika centrum wczesnego ostrzegania.

A jeśli to prawda?

Pietrow miał wątpliwości - kto rozpoczyna wojnę nuklearną pięcioma rakietami? Upływały kolejne sekundy. Po trzech minutach głębokich a zarazem niespokojnych przemyśleń Pietrow podjął decyzję. To musi być bzdura, błąd komputera, nie wierzę w to, krzyknąłem w słuchawkę - wspomina dziś emerytowany pułkownik. Dyspozytor po drugiej stronie przyjął informację i pozwolił na dalszą pracę. Jednak emocje wcale nie opadły. Jeśli faktycznie były to amerykańskie głowice nuklearne, to miały one spaść na radzieckie miasta w przeciągu 30 minut. Trudno sobie wyobrazić reakcję najwyższego szczebla ZSRR na informację o niespodziewanym a zarazem udanym ataki nuklearnym. Nie można sobie wyobrazić ulgi jak doznał Pietrow po nieotrzymaniu żadnych informacji o eksplozjach na terenie Związku Radzieckiego. A gdyby ktoś inny siedział na miejscu emerytowanego dziś pułkownika? Informacja o ataku szybko trafiłaby do centrali w Moskwie o czym natychmiast dowiedziałby się sekretarz generalny KPZR i zdecydował o zmasowanym ataku na USA. Trudno sobie wyobrazić konsekwencje takiego kroku.

Nastał poranek 27 września 1983 r. Na miejscu nocnych wydarzeń pojawiła się specjalna komisja mająca wyjaśnić, dlaczego radziecka technika, która przecież "w niczym nie ustępuje amerykańskiej, a nawet pod pewnymi względami ją przewyższa" tym razem postawiła świat na skraju wojny. Komisja nic nie wyjaśniła, na trop pomyłki pół roku później wpadł jeden z młodych oficerów. Sprawa szybko ucichała a na pewno nie pozwolono aby szersza opinia publiczna dowiedziała się o najdłuższej nocy w historii ZSRR. Według różnych źródeł Pietrow został odsunięty od służby i ukarany naganą za postąpienie wbrew rozkazom swoich przełożonych i za naruszenie przyjętych procedur operacyjnych. On sam zaś mówi, że po prostu odszedł z armii w wieku 45 lat w 1983 r. Gdy pytali, czy chcę zostać, odpowiedziałem, że jedyną rzeczą, jakiej od nich oczekuję, to żeby się ode mnie odczepili. Wolałem poświęcić się rodzinie, mieć więcej czasu dla siebie - po latach wspomina Pietrow.

Bohater wart 1000 dolarów

Do 1998 r. incydent był utrzymywany w ścisłej tajemnicy. Gdy wyszło na jaw co wydarzyło się tej wrześniowej nocy były wojskowy został okrzyknięty bohaterem. 21 maja 2004 r. otrzymał wyróżnienie przyznawane przez World Citizens Foundation. W uzasadnieniu napisano "Wszyscy jesteśmy dłużnikami Stanisława Pietrowa, bohatera naszych czasów". Ale wysokością przyznanej nagrody działacze tej organizacji nie chcą już się chwalić - przyznali Pietrowowi 1000 dolarów. To dość śmieszna nagroda za zasługi emerytowanego wojskowego. W styczniu 2006 r. został uhonorowany również przez Organizację Narodów Zjednoczonych (ONZ) specjalną nagrodą.

Jak dziś żyje 71-letni Pietrow? Mieszka w zdewastowanym mieszkaniu w podmoskiewskim Friazinie. Jego wojskowa emerytura, którą otrzymuje co miesiąc to równowartość 650 złotych, co i tak na rosyjskie warunki jest bardzo dobrą płacą. Najlepsze scenariusze pisze samo życie - wydarzenia z 1983 r. to najlepszy przykład na poparcie tego zdania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto