Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stanisław Soyka: Życie jest po to, aby być pożytecznym [Wywiad]

Redakcja
Stanisław Soyka
Stanisław Soyka Piotr Busz
Jak wspomina pierwsze zetknięcie z repertuarem Czesława Niemena? Dlaczego nie mówimy otwarcie o tym, co nas boli? Czego najbardziej mu żal? Na te i inne pytania odpowiada w rozmowie specjalnie dla Wiadomości24 Stanisław Soyka.

Adam Sęczkowski: Już w wieku 7 lat śpiewał pan w chórze kościelnym. Czy był to pomysł Pańskich rodziców czy osobista wola małego Stasia?
Stanisław Soyka: To był pomysł chórmistrza Pana Wacława Różaka, który powiedział ojcu, że słyszał mnie i dobrze by było, abym śpiewał i z chęcią podążyłem tą drogą.

Z czym kojarzy się Panu rodzinny dom?
Przede wszystkim z bezstroskim dzieciństwem i bezpieczeństwem.

Ukończył Pan liceum muzyczne w klasie skrzypiec, ale dziś jest Pan artystą bardziej kojarzonym z grą na fortepianie.
W polskiej szkole, gdy człowiek uczy się grać na skrzypcach, to przy okazji jest uczony gry na fortepianie. Jest to dodatkowy instrument, żeby nabywać świadomości mechanicznej.

Fortepian jednak wygrał ze skrzypcami.
Powiedziałbym, że z oboma instrumentami wygrała kompozycja i śpiewanie. Robię kilka rzeczy na raz po to żeby z tego powstała jakaś mniej lub bardziej interesująca całość.

Czy więcej satysfakcji daje panu samo komponowanie czy odtwarzanie muzyki na koncertach?
To są dwa różne rodzaje satysfakcji. Komponowanie jest procesem twórczym, a śpiewanie odtwórczym. Komponując człowiek jest sam ze swoimi myślami, a wykonując utwór na żywo człowiek otwiera się na słuchaczy. Muzyka na żywo - to spotkanie.

Utwór "Tolerancja" z albumu "Acoustic" wydanego w 1991r. stał się wielkim przebojem. Czy to prawda, że powstał w ciągu jednego dnia w mieszkaniu pełnym gości?
Tak to prawda. Była to piosenka pisana, aby wykonać ją podczas koncertu o nazwie "Tolerancja", który był wielkim przedsięwzięciem. Było bardzo wielu artystów i potrzebowaliśmy jakiegoś przewodniego utworu, który jednocześnie będzie swego rodzaju "wabikiem" - zaproszeniem do udziału w koncercie. Rzeczywiście któregoś dnia, a w zasadzie popołudnia odizolowałem się od gości w pokoju obok i napisałem tą piosenkę.

Chciałbym przeanalizować dwa wersy tej piosenki; Jak Pan myśli: "Dlaczego nie mówimy o tym, co nas boli otwarcie?" oraz "Życie nie tylko po to jest, by brać." Po co zatem jest życie?
Myślę, że dlatego bo dialog jest sztuką i otwarte mówienie jest dla ludzi bardzo trudne. Warto jednak podkreślić, że dialog jest sposobem na to, aby w relacjach posuwać się do przodu. Uważam, że życie jest po to, aby być pożytecznym.

Dziś spotykamy się w Łodzi tuż przed Pana koncertem w hołdzie Czesławowi Niemenowi. Jak wyglądało pierwsze zetknięcie z twórczością Niemena? Jaki był naprawdę? Jak go Pan zapamiętał?
Pierwszy raz usłyszałem Niemena chyba w 1974 roku. Można powiedzieć, że płyta spowodowała u mnie szok. W 1979 roku byłem na koncercie Niemena w Niemczech w miejscowości Kolonia i tam śpiewałem "Jednego serca". Był to człowiek niezwykły pod wieloma względami. Dla mnie pełnił rolę opiekuna, mentora. Zawsze mogłem się do niego zwrócić, pokazać mu coś co chciałbym aby usłyszał i on udzielał mi rad.
Czym kierował się Pan w wyborze piosenek z repertuaru Czesława Niemena?
Mogę powiedzieć, że łatwością tzn. wybrałem utwory, które znam od lat i które się ze mną w pewien sposób zrosły. Próbowałem wcześniej różnych innych wariantów i innych zbiorów, bo Niemen ma obszerny katalog, ale ostatecznie wybrałem to, co można usłyszeć na płycie. 10 lat temu zaproszono nas do takiego koncertu, który kończył cyklicznie odbywający się w Słupsku festiwal "Niemen non-stop" i wtedy trzeba było przygotować kilka piosenek z repertuaru Niemena. Postanowiłem wtedy wybrać piosenki, które bardzo dobrze znam.

Ulubiony utwór Stanisława Soyki z repertuaru Czesława Niemena.
Powiem szczerze, że to się wszystko świetnie śpiewa i ciężko mi stwierdzić, który jest moim ulubionym.

A który najbardziej chwyta Pana za serce?
"Jednego serca" - ten utwór ma w sobie niepowtarzalną magię.

Dziś koncertuje Pan w repertuarze Czesława Niemena. Wcześniej śpiewał Pan Osiecką, Miłosza, Jana Pawła II, Brandstaettera, Szymboską, Herberta. Z twórczością którego z poetów chciałby się Pan jeszcze zmierzyć?
Trudno mi powiedzieć bo raczej nie wybiegam zbytnio w przyszłość. Spotkania z twórczością tych poetów zrządzeniem losu wpadła mi w ręce. To nie jest coś co dokładnie przemyślałem. Może z wyjątkiem Romana Brandstaettera o tyle, że po raz pierwszy skomponowałem muzykę do czterech fragmentów poematu "Pieśni o moim Chrystusie" do paschalnego spektaklu, który tworzyli Maria Chwalibóg , Krzyszfot Kolberger i Hanka Skarżanka. Ja pełniłem rolę komentatora, czytając teksty komplementarne do tej sztuki. Kilka razy zagraliśmy ten spektakl w Warszawie, ale w 1982 roku już nie. Od tamtego czasu właściwie miałem wielokrotnie z tyłu głowy, że chciałem do Brandstaettera wrócić i tak się stało. W 2010 roku skomponowałem Pasję według Romana Brandstaettera zwaną Pasją Szczecińską", na 11 muzyków i 6 aktorów. Premierowo wykonaliśmy to w 2011 roku w szczecińskiej Katedrze. Jacy inni poeci? Zobaczymy.
Urodził się Pan w Żorach, wychował w Gliwicach, a od wielu lat mieszka Pan w Warszawie. Czy obecnie czuje się Pan bardziej warszawiakiem czy gliwiczaninem?
Czuję się warszawiakiem chociaż o Gliwicach myślę bardzo ciepło i kiedy tylko tam jestem to serce bije mi mocniej. Jest to dlatego bo dzięki Bogu wciąż żyją moi kochani rodzice i dobrze się mają. Gdy jestem w Gliwicach, albo nieopodal to zawsze ich odwiedzam. Z Gliwic mama bardzo dobre wspomnienia i dobrą pamięć dotyczącą moich śląskich czasów.

Chodząc po gliwickich uliczkach wspomina Pan czasy młodości?
W zeszłym roku brałem udział w jednym z odcinków pewnego cyklu programów dla Telewizji Polskiej, w którym oprowadzałem po swoim mieście. To był niesamowity spacer, bo chodziłem po niektórych miejscach, których nie widziałem jakieś 40 lat. Bardzo się zmieniło to miasto, wypiękniało. Skwery, na które nie można się było nawet wybierać bo można było jak to się mówiło "otrzymać kosę" (śmiech) teraz są miejscami, do których można spokojnie wybrać się z dziećmi. W krajobrazie Gliwic, które są najstarszym miastem Śląska wyłania się piękna Starówka. Widać prace polegające na odrestaurowaniu uliczek i różnych zakątków, które były zapyziałe. Miło się na to patrzy i przyznam, że ten sentymentalny spacer po Gliwicach był dla mnie olbrzymim przeżyciem.

Pańscy synowie Kuba i Antoni również są muzykami. Miał Pan na to jakiś wpływ?
Chyba tylko taki, że ja i moja pierwsza żona również jesteśmy muzykami, ale nie wywierałem na nich nacisku, aby poszli w nasze ślady. To była ich suwerenna decyzja.

Czy synowie radzą się ojca w sprawach zawodowych?
Czasami pytają mnie o rady. My razem pracujemy, ale nie mieszkamy razem. Oni mają już swoje życie, swoje rodziny i na co dzień wiedzą co mają robić. Poza tym jest taki moment, że muzyk już wie jak realizować się zawodowo.
Nie jest pan obecny w plotkarskich gazetach i na plotkarskich portalach, a mimo to od lat ma pan rzesze wiernych słuchaczy i fanów, którzy zapełniają widownie na Pańskich koncertach. Jaka jest Pańska recepta na sukces?
Uważam, że konsekwencja i pracowitość sprawiły, że jestem kim jestem. Chociaż sam mam się raczej za człowieka średnio pracowitego (śmiech), ale z drugiej strony jak spojrzę wstecz to chyba nie próżnowałem.

Patrząc na Pana dyskografię to można pozazdrościć.
Jest dość przyzwoita. (śmiech)

Niedawno skończył Pan 54 lata. Kiedy Pan patrzy w lata, które minęły to czego jest Panu najbardziej żal?
Bardzo trudne pytanie, proszę pozwolić mi się chwilę zastanowić.

Dobrze.
Chyba najbardziej mi jest żal, że niektórych krzywd nie mogę już naprawić, że nie zdążyłem naprawić tego, co źle zrobiłem innym osobom.

Czego na zakończenie mogę Panu życzyć?
Nie będę chyba oryginalny, ale proszę mi życzyć zdrowia.

Zatem dużo zdrowia i dziękuję za przemiłą rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto