Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Starsi ludzie w środkach komunikacji miejskiej

Piotr Drozdowicz
Piotr Drozdowicz
Centrum Warszawy, wczesne popołudnie. Autobus dłuższą chwilę stoi na przystanku. W końcu pierwszymi drzwiami wchodzi zmęczona, 79-letnia pani Jolanta. Z trudem pokonuje dwa wysokie schody wejściowe. Kierowca szybko odjeżdża. Pani Jolanta traci równowagę i niemal przewraca się na młodego chłopaka…

Po kilku sekundach ostrożnie przekłada torbę do drugiej ręki i mocno chwyta za poręcz przy siedzeniu. Spogląda na nią ten sam chłopak, na którego omal nie upadła. Wstaje i ustępuje miejsce.

Radość z bycia z kimś, nie tylko z sobą samym

– Dziękuję bardzo, wie pan, jadę prawie na pętlę, to jeszcze pewnie z pół godziny jazdy albo i dłużej. Siada. – Jadę do wnuczki. Zdolna dziewczyna, studiuje na uniwersytecie! Nauka nigdy nie sprawiała jej problemu. Poza tym od wielu lat chodzi na zajęcia tańca. Pamiętam, jak kiedyś opowiadała mi, że… Pani Jolanta przerywa w połowie zdania. Jej oczy smutnieją. Zauważa, że chłopak jej nie słucha. Ze znajdujących się w jego uszach słuchawek dobiegają dźwięki muzyki. Autobus ponownie opanowuje cisza.

Pięć przystanków później obok pani Jolanty siada kobieta w średnim wieku, z małym psem na rękach. – Jaki ładny piesek! Moja wnuczka, do której teraz jadę, też ma ładnego pieska. Kobieta uśmiecha się. Zaczyna opowiadać o swoim psie. Pani Jolanta jest wyraźnie szczęśliwa, że nawiązała kontakt ze współpasażerką. Rozmowa nabiera tempa, dotyka nie tylko tematu wnuczki i tańca, lecz także wielu innych: kierowcy komunikacji miejskiej („dlaczego oni tak gwałtownie hamują, dlaczego tak pędzą na zakrętach?!”), telefony komórkowe („wnuczka nauczyła mnie, jak się to obsługuje”) i… samotność. – Wie pani, mieszkam sama… Dobrze, że przynajmniej w autobusie czy w sklepie można sobie z kimś porozmawiać – kończy ze śmiechem i wychodzi z autobusu.

Radość z tego, że ktoś nas słucha

Pani Zofia ok. godz. 19 wraca ze mszy świętej. W drodze na przystanek dołącza do dwóch osób w podobnym wieku, które widziała w kościele i wdaje się w rozmowę. Idą razem, bez pośpiechu, nie zważając na lekki mróz. Nie pędzą do ciepłego domu, tak jakby chcieli jak najdłużej być razem. Najdobitniej widać to na przystanku. Chociaż wszystkie nadjeżdżające autobusy dowiozłyby ich w odpowiednie miejsca blisko domów, to jednak nie wsiadają do nich. – Nie, ten autobus jest stary i nieładny, poczekajmy na nowy – przekonuje nowych znajomych pani Zofia. Po kilku minutach oczekiwania znów namawia: - Nie, ten też nie, za dużo ludzi w środku. Może w następnym będzie luźniej i więcej miejsc siedzących, i ładniejsze siedzenia… Stojąc na przystanku, snują rozmowy na najprzeróżniejsze tematy. Głównym powodem bycia na przystanku okazuje się nie czekanie na autobus, a okazja do wydłużania pogawędki.

Wreszcie wchodzą do autobusu. Rozmowa nabiera tempa, ponieważ już na następnym przystanku jedna z osób opuści resztę grupy. Na kolejnym przystanku sytuacja się powtórzy… Zostaje tylko pani Zofia. Rozgląda się po autobusie i zauważa, że obok niej stoi mała dziewczynka, trzymająca mamę za rękę. – Jak masz na imię? Chodzisz do przedszkola? Do której grupy? – zasypuje pytaniami 5-letnią Kasię. – Ja mam w domu 12-letniego wnuczka, Krzysia. Dobre dziecko… Grzeczny, bystry. Tylko ma mało wolnego czasu: lekcje, zajęcia pozalekcyjne, treningi na basenie, a w domu nauka, odrabianie prac domowych... Spogląda na mamę Kasi i opowiada, że synowa pracuje w szpitalu na 3 zmiany, syn też cały dzień w pracy… Patrzy na zegarek i dodaje z nadzieją: - Może już ktoś wrócił do domu… Wszystkiego dobrego życzę! Kasia i jej mama uśmiechają się. Odwzajemniają życzenia. Pani Zofia również z uśmiechem opuszcza autobus. Jutro znów pojedzie do kościoła na wieczorną mszę…

Złośliwi staruszkowie

Oczywiście nie wszyscy starsi ludzie wszczynający rozmowy z nieznajomymi w środkach komunikacji miejskiej są tacy serdeczni. Często zdarza się również spotkać osoby złośliwe, krytykujące wszystko i wszystkich wokół: źle jadącego kierowcę, współpasażerów nieustępujących miejsca lub mówiących zbyt głośno przez telefon komórkowy, pogodę, politykę – lista mogłaby nie mieć końca.

Młoda dziewczyna, wracająca z zajęć na uczelni, zajmuje miejsce przy oknie autobusu. Wyjmuje z torby odtwarzacz muzyki i już się szykuje do założenia słuchawek, gdy przed ucieczką od otaczających ją głosów i dźwięków powstrzymuje ją siedzący obok pan Zdzisław, który czyta znaną codzienną gazetę tabloidową.
- No, niech pani popatrzy, co ten rząd wyprawia! – pełen oskarżeń komentarz artykułu o rządzie trwa – z przerwami - długie dwie minuty. Studentka, nie chcąc zapewne sprawić przykrości obojętną postawą, grzecznie patrzy na niechcianego rozmówcę i przytakuje głową, udając, że uważnie słucha. Na uśmiech kończący monolog pana Zdzisława odpowiada uśmiechem i ponownie próbuje założyć słuchawki na uszy.
Wtedy starszy pan poszerza grono osób zmuszanych do słuchania jego opinii o czytanych artykułach. Wzmacnia siłę głosu i mówi, patrząc na sąsiadkę zasłuchaną w muzykę oraz stojących blisko trzech młodych mężczyzn. – Jaki straszny wypadek, cztery osoby w ciężkim stanie! Jeżdżą jak szaleni, nie patrzą na innych, to mamy potem takie skutki! O, wystarczy popatrzeć na kierowcę tego autobusu! Kto mu pozwolił prowadzić?! Nie umie spokojnie hamować, skręcać… Kretyn!
Nikt nie nawiązuje dialogu z panem Zdzisławem, więc milknie i kontynuuje lekturę.

Po kilku minutach dostrzega panią o kulach, stojącą przy drzwiach. – Proszę, jaką mamy młodzież! Siedzą, słuchają tej swojej okropnej muzyki… Tak bardzo zmęczeni, że muszą odpocząć i zajmują miejsca siedzące tym, którzy naprawdę powinni usiąść!

Pani przy drzwiach odpowiada cicho, że wcale nie musi siadać, ponieważ zaraz wychodzi z autobusu. – Nie ustępują! Udają, że nie widzą! A żeby tak w przyszłości im nikt nie ustąpił siedzenia! – kontynuuje krytykę…

Podróż do przeszłości

Bywają jednak sytuacje, gdy nikt nie nawiązuje dialogu ze spragnionym mówienia seniorem, ponieważ zasłuchani pasażerowie słuchają niemal z otwartymi z wrażenia ustami, tak jakby nie byli w stanie powiedzieć czegokolwiek równie wartego usłyszenia.

Autobus przejeżdża przez warszawski Solec. Na jednym z przystanków wsiada pierwszymi drzwiami ok. 80-letnia pani Maria. Dziękuje kierowcy za obniżenie podłogi w celu ułatwienia jej wejścia. Chwyta mocno oburącz barierkę przy jego kabinie. Autobus rusza. Pani Maria zaczyna snuć wspomnienia. – W tym domu mieszkałam podczas wojny. Do czasu, gdy został zburzony… Niedługo potem uciekłam z rodziną z Warszawy. Opisuje ucieczkę. Mówi niezbyt głośno, ale jej słowa słychać w całym niewielkim autobusie. Pasażerowie i kierowca słuchają. - O, szpital. Pamiętam, jak kiedyś odwiedzałam wujka. Razem z nim w szpitalu leżało prawie 250 rannych osób. Nie leżeli długo. Pewnego dnia przyszli Niemcy i zastrzelili wszystkich.

Cisza pogłębia się, przenika ją tylko cichy głos. Prawie każda z obecnych w pojeździe osób spogląda na mijany właśnie szpital. Być może od tej pory każdy przejazd przez tę część Warszawy wzbudzi u nich refleksję na temat wojny i przypomną się słowa żyjącego świadka wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat.
Na kolejnym przystanku pani Maria wychodzi. Kierowca ponownie obniża podłogę. – Dziękuję bardzo, życzę dobrego dnia, do widzenia - na jej pogodnej twarzy pojawia się uśmiech. W autobusie dobiega końca niesamowita lekcja historii.

To tylko kilka z wielu sytuacji, w jakich zapewne prawie każdy choć raz się znalazł. Nieznajoma, starsza osoba nawiązuje kontakt z pasażerem, podróżując autobusem, tramwajem czy metrem… Nierzadko ci niespodziewani „rozmówcy” trafiają na zaporę milczenia drugiej strony, ale nie zważają na to. Mówią, mówią, mówią… Opowiadają o rodzinie, przeszłości, komentują bieżące wydarzenia, zadają pytania… Są otwarci, w przeciwieństwie do młodszych ludzi, podróżujących środkami komunikacji miejskiej w milczeniu, zamkniętych w sobie, nieuzewnętrzniających swoich radości czy rozterek przed obcymi. Nie izolują się od otaczających ludzi, zakładając na uszy słuchawki odtwarzacza muzyki. Czasem promienieją dobrocią wobec współpasażerów, a czasem złośliwością, ale jednak promienieją. Nie chowają tych promieni wewnątrz siebie. Chcą przeżywać chwile bliskości z bliźnimi nie tylko wśród rodziny i znajomych, lecz także nawet z tymi, których widzą po raz pierwszy i być może ostatni… Odczuwają potrzebę dialogu (który często staje się monologiem) i swobodnie realizują ją…

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto