MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Starsi Panowie nie rdzewieją

Marcin Bobiński
Marcin Bobiński
Logo Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie
Logo Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie
Mimo że od ich debiutu minęło 50 lat wciąż czarują szarmancją, stylem, inteligencją, nienaganną polszczyzną i wcale się nie zestarzeli. Starsi Panowie, bo o nich mowa, tym razem bawią w olsztyńskim Teatrze im. Stefana Jaracza w spektaklu "Starsi Panowie dwaj. Wespół w zespół" w reżyserii Julii Wernio.

Teatr Jaracza nowy rok przywitał tradycyjnie już sylwestrową premierą. Zazwyczaj na ten wieczór wybierane są pozycje rozrywkowe - tak stało się i w tym roku, ale tym razem sięgnięto po rozrywkę z najwyższej półki. Świętowane niedawno pięćdziesięciolecie Kabaretu Starszych Panów dało pretekst do przeniesienia na scenę piosenek i skeczy Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. Zawarcie w dwugodzinnym spektaklu wszystkich znanych szlagierów kabaretu byłoby niemożliwe, więc reżyserka Julia Wernio musiała dokonać trudnego wyboru. Powstał spektakl będący kompilacją kilku programów, czego jednak widz nie zauważa, po części dzięki zbudowaniu fabuły przedstawienia w sposób linearny, a po części dzięki samemu purnonsensowemu charakterowi tekstów, który pozwala na większą swobodę w konstruowaniu treści.

Uczciwie jednak trzeba przyznać, że aktorskie interludia pełnią mniej ważną rolę, bo tym, na co się czeka w przypadku Starszych Panów są oczywiście piosenki. W olsztyńskiej inscenizacji nie brakuje evergreenów, znanych chyba wszystkim szlagierów - takich jak choćby "Piosenka jest dobra na wszystko", "Rodzina", "Herbatka", "Już kąpiesz się nie dla mnie" czy "Jeżeli kochać". Pojawiają się także mniej znane szerokiej publiczności utwory, które jednak urzekają tak samo. Aranżacje piosenek brzmią znajomo - twórcy spektaklu nie zdecydowali się na formalne eksperymenty, pozostali wierni znanym z oryginału wersjom. I bardzo dobrze, bo poprawianie świetnych kompozycji Wasowskiego mogłoby być działaniem trochę na siłę. O wiele więcej zależy od wykonania i interpretacji aktorskiej, a z tym jest w "Starszych Panach dwóch" bardzo dobrze.

Starszym Panem A (czyli postacią kreowaną w oryginale przez Jerzego Wasowskiego) jest Marian Czarkowski, co okazuje się świetną decyzją obsadową. Czarkowski już nieraz na olsztyńskiej scenie pokazywał, że świetnie czuje się w rolach, które pozwalają mu błysnąć talentem wokalnym - chociażby ostatnio w "Don Kichote". Jego postać nieco różni się od oryginału Wasowskiego, ale to różnica twórcza - Czarkowski emanuje ze sceny ciepłem, od razu budzi sympatię publiczności. Jak zwykle w epizodach komediowych błyszczy Marcin Tyrlik, najzabawniejszy w roli Draba. Świetnie słucha się też piosenek w wykonaniu Wiesławy Niemaszek - tego akurat można było spodziewać się po aktorce, która stworzyła prawdziwą kreację w roli Edith Piaf w "Edith i Marlene" - a także Marcina Kiszluka czy Katarzyny Kropidłowskiej, która urzeka bardzo ciekawym tembrem głosu.

Bardzo ważna jest w olsztyńskim spektaklu atmosfera, w której budowaniu ogromną rolę odgrywa fakt, że mamy do czynienia z "żywą" muzyką, a nie playbackiem czy półplaybackiem. Na scenie cały czas pozostaje (a czasem nie tylko pozostaje, ale i bierze aktywny udział) tercet składający się z pianisty, skrzypka i kontrabasisty. W czasach, gdy trudno uświadczyć klub z dobrą muzyką na żywo, daje to nam namiastkę przedwojennych kawiarni z ich stylem i literacką atmosferą, pozwala poczuć klimat wyrafinowanej rozrywki.

W świat Starszych Panów przenosi nas też scenografia Elżbiety Wernio. Wykorzystuje ona możliwości techniczne Teatru Jaracza - dzięki scenie obrotowej jesteśmy raz w romantycznej scenerii parku z gazowymi latarniami, raz w salonie Starszych Panów z klasycznymi, pasiastymi tapetami, nieodparcie kojarzącymi się z latami dwudziestolecia. To odwołanie do czasów II Rzeczypospolitej nie jest przypadkowe, bo przecież Starsi Panowie to nic innego jak nostalgiczny desant z okresu przedwojennego, wyraz tęsknoty za ówczesnym stylem, elegancją i dobrym wychowaniem. W czasach komunizmu piosenki Wasowskiego i Przybory były odtrutką na przaśną rzeczywistość, co symbolicznie pokazano także w spektaklu - ich rytmy zagłuszają pojawiające się przez chwilę w tle przemówienia Gomułki, Gierka, Jaruzelskiego i jednego ze współczesnych polityków. Mogą być taką odtrutką także i teraz, bo dzisiejsza rzeczywistość też skrzeczy. Chciałoby się powtórzyć za innym mistrzem purnonsensu Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim - "Więcej takich zielonych sznureczków w Polsce!".

Jeremi Przybora, Jerzy Wasowski "Starsi Panowie dwaj. Wespół w zespół"
Adaptacja i reżyseria: Julia Wernio
Scenografia: Elżbieta Wernio
Kierownictwo muzyczne: Piotr Salaber
Konsultacje muzyczne: Maria Rumińska
Akompaniator/korepetytor: Jerzy Prabucki
Choreografia: Artur Dobrzański

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Błysk i cekiny czyli gwiazdy w Cannes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto