Największe sukcesy święcił Sting w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia jako lider, kompozytor i gitarzysta basowy legendarnej grupy The Police. Od 1986 roku występuje jednak solo, z różnymi efektami. Jednak przyznać trzeba, że jego ostatnia płyta "If On A Winter's Night", która ukazała się w październiku 2009 roku i zawierała Stingowe interpretacje angielskich pieśni, kolęd i pastorałek, tylko w naszym kraju cieszyła się ogromnym powodzeniem i w dość krótkim czasie osiągnęła status potrójnej platyny. Czy tak samo będzie z najnowszą płytą Stinga, pokażą najbliższe tygodnie i miesiące.
"Symphonicities", bo taki tytuł nosi najnowsza produkcja Stinga (współproducentem jest Rob Mathes), zawiera 12 najbardziej znanych utworów z repertuaru piosenkarza, także z okresu jego występów z "Policjantami". Znajdziemy więc tutaj takie utwory, jak Next To You, Englisman In New York, Roxanne, When We Dance, I Burn For You, She's Too Good For Me...
Powie ktoś: odgrzewane kotlety! Po części zgoda, nie ma tej płycie premierowych piosenek, jednak nowością są aranżacje. Wykonywane dotąd w typowo rockowy sposób przeboje, tutaj zostały rozpisane na orkiestrę symfoniczną. Stingowi towarzyszy 45-osobowa Royal Philharmonic Concert Orchestra kierowana przez Stevena Mercurio, ta sama, która ma za sobą, miedzy innymi, współpracę z Andreą Bocellim i Luciano Pavarottim. Mam wrażenie, że dzięki nagraniu w wersji orkiestrowej, piosenki Stinga zyskują nowe brzmienie, pełniejsze i głębsze. Te partie smyczkowe, sola na flecikach i innych instrumentach, których zdaje się Sting o tej pory nie używał, nadają tym znanym piosenkom cieplejszy i bardziej uniwersalny charakter. Myślę, że takiej wersji Stinga chętnie posłuchają młodzi i ci nieco wcześniej urodzeni. Tym bardziej, że głos wokalisty jest jak zawsze bardzo kojący, ale i intrygujący zarazem.
Mnie najbardziej, poza "Anglikiem w Nowym Jorku" spodobała się symfoniczna wersja piosenki "Every Little Thing She Does Is Magic", choć nie ukrywam, że jako fanowi Stinga płyta podoba się w całości. Ponadto lubię utwory aranżowane na taką właśnie "szeroką", orkiestrową skalę. Dlatego nie mam pretensji do Stinga, że powielił pomysł wielu wykonawców (patrz: "Scorpions" z Filharmonikami Berlińskimi czy nasz "Perfect" z Polską Orkiestrą Radiową). To nowe doświadczenie w bogatej karierze piosenkarza, który po tylu latach występów i nagrywania może pozwolić sobie na różne eksperymenty muzyczne. A dla słuchaczy to możliwość poznania brzmienia artysty w nowym układzie wokalno - instrumentalnym (choć dodać trzeba, że Stingowi towarzyszą na płycie jego wieloletni współpracownicy: Dominic Miller - gitara i Rhani Krija - perkusja).
Sting i Royal Philharmonic Concert Orchestra odbywają obecnie tourne promujące krążek "Symphonicities" (13 i 14 lipca grają w Metropolitan Opera House w Nowym Jorku). We wrześniu rozpocznie się europejska część trasy koncertowej. Start w Oslo, potem Kopenhaga, Newcastle (rodzinna miejscowość Stinga), Londyn, Florencja, Mediolan, Sztokholm, Berlin, Kolonia, Paryż... Wieść gminna, oby prawdziwa, głosi, że Sting z orkiestrą ma wystąpić w Poznaniu na otwarciu tamtejszego nowego stadionu.
Na razie pozostaje nam słuchanie płyty wydanej przez Deutsche Grammophon. Polska premiera "symfonicznego" Stinga już 16 lipca 2010 roku.
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?