Strażacy pomagają wyziębionym bocianom z Podhala i Orawy

- Bocian Maciej, bo tak go już kilka lat temu nazwałam, przyleciał do nas w poprzedni piątek. Wtedy była u nas w miarę ładna pogoda. Jednak od kilku dni, gdy wróciła zima, bociek marznie w gnieździe - martwi się pani Ryszarda Ciężczak z Czarnego Dunajca, na posesji której bocian Maciek ma swoje gniazdo.

Okazuje się, że Maciek to na razie jedyny bociek, który wrócił z afrykańskich wojaży do Czarnego Dunajca. - Co roku jest pierwszy i co roku ma kłopot, żeby przetrwać powracającą zimę - dodaje pani Ryszarda. - Gdy ostatnio rozszalała się śnieżyca, widziałem jak tkwił w swoim gnieździe sam jak palec. Aż przykro było patrzeć - dodaje Marek Zaniewski z Zakopanego, który uwiecznił moment na fotografii.

Z pomocą bocianowi pospieszyli strażacy z miejscowej ochotniczej straży pożarnej, a także urząd gminy w Czarnym Dunajcu. - Urząd gminy zakupił 10 kilogramów podrobów. My z kolei ruszyliśmy do gniazda bociana z ciężkim wozem z wysięgnikiem - mówi Rafał Rubiś, komendant OSP w Czarnym Dunajcu.

Od czwartku strażacy codziennie koło godz. 16 podjeżdżają w okolice gniazda i jeden ze strażaków podrzuca do gniazda pokarm dla bociana. Sam Maciek, gdy strażacy się do niego zbliżają, odlatuje. - Pewnie traktuje to jako ingerencję w jego gniazdo. Ale potem wraca i widziałam, że raczy się strażackim cateringiem - mówi pani Ryszarda, która z okna obserwuje bocianie gniazdo.

Czytaj także: Zuchy ratują ropuchy. Dzieci ze szczecińskich szkół pomagają płazom

Dokarmianie boćków ruszyły także w Lipnicy Wielkiej na Orawie. Wczoraj - po sygnale od mieszkańców - tamtejsze bociany, które mają swoje gniazdo na słupie energetycznym, dokarmiali energetycy. Podobnie jak w Czarnym Dunajcu, podjechali samochodem z wysięgnikiem i wrzucili do gniazda podroby.

Źródło: AIP