Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sukcesy ministra Drzewieckiego?

Tomasz Radochoński
Tomasz Radochoński
"Spojrzę w oczy dzisiejszym oszczercom" - tak, już były minister sportu i turystyki żegnał się na konferencji prasowej. Czy patrząc w lustro, w swoje własne oczy, a nie na "oszczerców", ma sobie cokolwiek do zarzucenia?

Na wstępie warto zaznaczyć, że był on jednym z najbardziej zaufanych ludzi premiera Donalda Tuska, któremu, po choćby w miarę udanej organizacji EURO 2012, wróżono sporą popularność i walkę o jedno z kluczowych stanowisk w PO, a może i w państwie. EURO 2012 miało być dla Drzewieckiego trampoliną do dalszych sukcesów, a całkiem możliwe, że stanie się jego politycznym grobem.

Zwłaszcza, że rząd, traktujący sprawę organizacji EURO 2012 nad wyraz prestiżowo, chcący za wszelką cenę przy tej okazji "dobrze wypaść", nie może sobie pozwolić na żadne skandale. Zwłaszcza tak poważne, jak zarzut lobbowania (często, może słusznie, utożsamiany z zarzutem korupcji) za interesem komercyjnych firm, a przeciwko interesom państwa. Dlatego całkiem prawdopodobne, że sprawę afery hazardowej PO będzie chciała jak najszybciej, i na jak najdłużej, usunąć z debaty publicznej. Łącznie z samym ministrem.

A wracając do postaci Drzewieckiego - jak przebiegała jego ministerialna działalność?
Zwłaszcza jak realizował strategiczne cele, stojące obecnie przed ministerstwem?

Już od samego początku mając, trzeba przyznać, przed sobą bardzo ambitne zadanie, minister nie zachwycał ani skutecznością podejmowanych działań, ani też pomysłami na sama organizację EURO. Koordynacja przygotowań z innymi resortami (bo przecież to, w jakim stanie będzie infrastruktura komunikacyjna, dla sukcesu EURO ma kluczowe znaczenie) także przebiegała bardzo słabo. Ani nasze drogi, ani tym bardziej PKP nie są w stanie nawet zadowalającym.

Sama promocja EURO 2012 i rozmachem, i jakością także przedstawia się dość mizernie. A przecież Drzewiecki była także ministrem turystyki, a mistrzostwa to znakomita okazja, by nie tylko ściągnąć do naszego kraju jak najwięcej turystów, ale przede wszystkim, by wypromować Polskę na arenie międzynarodowej. Nie jako brudne, niewiele znaczące peryferie Europy, ale jako nowoczesny kraj, liczący się w Europie, przynajmniej tej Środkowo-Wschodniej. Jakie wrażenie wywiozą z naszego kraju dziesiątki tysięcy zagranicznych gości i kibiców, patrząc na obecny stan infrastruktury, zwłaszcza pociągów, lepiej nie myśleć.

I nie jest dla mnie pocieszeniem, że najpewniej z Ukrainy te wrażenia (w tym aspekcie, bo sam kraj i ludzie to zupełnie co innego) będą jeszcze gorsze. My, a zwłaszcza rząd i agendy powołane do koordynacji EURO, musimy wypaść lepiej niż przeżarta korupcją, bezpardonową walką o władzę na szczytach i wreszcie bankrutująca, po wielkim krachu systemu bankowego, Ukraina. Bo i wcześniej przeszliśmy transformację ustrojową, i jesteśmy członkiem UE, i wreszcie - mamy większe zarówno możliwości, jak i ambicje.

Konkretne przykłady niepowodzeń ministra, to z pewnością przyjęty (choć obecnie już zawieszony) system premiowania dyrektorów i prezesów spółki PL.2012, odpowiedzialnej za organizację Mistrzostw. Bardzo wysokie premie i to przyznawane nie za szczególne osiągnięcia, ale dla zasady, były przykładem największego "samobója", jakiego ministerstwo mogło sobie strzelić. I, szczególnie w czasach ogólnego zaciskania pasa, przykładem maksymalnie czarnego PR.

Pomijam dwuznaczną moralnie sprawę dopuszczenia do przetargu na budowę autostrad chińskiego konsorcjum, które w ten sposób chce (m.in. budując za bardzo niewielkie pieniądze, jak na ten biznes) zdobyć europejski rynek. To, w jak skandalicznych warunkach muszą pracować Chińczycy, także poza granicami kraju, nieraz już było przedmiotem oburzenia obrońców praw człowieka i jest faktem. Natomiast możliwe, że dzięki tej nagannej moralnie decyzji będziemy przynajmniej mieli 700 km autostrad, wybudowanych porządnie i na czas. A to, że Realpolitik często góruje w dzisiejszym świecie nad moralnością, nie jest niczym nowym - i z pewnością nie sam minister Drzewiecki jest za to odpowiedzialny.

Nie wspominam także sprawy PZPN, bo to, w jaki sposób działa ten twór, jak wiele zamętu, nepotyzmu i niekompetencji wnosi do polskiej piłki, to problem polskiego futbolu już od lat i trzeba pewnie wspólnych działań środowiska, kibiców oraz rządu, by cokolwiek tu zmienić.

Plusy dla Drzewieckiego? Może to, iż zdecydowanie uciął spekulacje na temat różnych miejsc budowy stadionu narodowego, podsycane m.in. przez Hannę Gronkiewicz-Waltz, decydując, że budujemy na miejscu dawnego "Jarmarku Europa"..To postawa ewidentnie pożądana u ministra, który ma konsekwentnie dążyć do realizacji określonych projektów, kończąc właśnie takie jałowe spory.

Można tu także wymienić jeszcze projekt budowy Orlików (akurat sukces tego przedsięwzięcia widoczny jest gołym okiem), choć biorąc pod uwagę, że zarówno premier Tusk, jak i wicepremier Schetyna, są zapalonymi fanami futbolu, wątpliwe, czy jest to tylko jego zasługa. Zwłaszcza, że rząd kolektywnie traktuje sprawę "Orlików" jako swój wielki sukces. A poza tym...

Podsumowując, ja osobiście nie żałuję, że opuścił nas minister Drzewiecki. Zwłaszcza biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich to się stało. Nie sądzę także, by miało to wielki wpływ na organizację EURO 2012 - i tak jak zawsze, dzień po dniu, te działania koordynują wyspecjalizowane komórki w ministerstwie. A sądzę, że były minister wnosił raczej niewiele konstruktywnej pracy w ich działalność, o nowatorskich, skutecznych pomysłach nie wspominając.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto