Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świadectwo wiary w Ruptawie

Anna Zagalska
Anna Zagalska
Pogrzeb matki i czworga dzieci
Pogrzeb matki i czworga dzieci
"Na tragedię rodziny, która tak niedawno się dokonała, nie można patrzeć inaczej, jak tylko w świetle wiary. Inne światła nie pomogą, inne światła zawiodą" powiedział arcybiskup Wiktor Skworc podczas pogrzebu będącego świadectwem wiary.

10 maja media zaczęły donosić o tragedii, jaka rozegrała się w Ruptawie , dzielnicy Jastrzębia Zdroju, o istnieniu której mało kto wcześniej wiedział i słyszał. Informacje o śmierci kolejnych członków rodziny skłaniały do nieustannej modlitwy o życie wieczne dla zmarłych i siły do przetrwania dla żyjących. Serce ściskało współczucie dla tych, którzy pozostali i muszą zmagać się z tą ogromną tragedią, w której podczas tak krótkiego czasu, nagle traci się to, co tak ważne dla każdego człowieka - najbliższą rodzinę, ukochaną żonę, matkę i owoc małżeńskiej miłości - czwórkę dzieci.

W sobotni poranek 18 maja niebo przykrywały ciężkie chmury, ich ciężar w pewien sposób czuło się również na sercu, gdyż w tym dniu miały zostać pochowane ofiary tragedii. Mimo iż w godzinie pogrzebu jeszcze gdzieniegdzie widać było ciemne chmury, nad ruptawską świątynią niebo było niebieskie, jakby Bóg szeroko otworzył jego wrota, chcąc pogrążonym w żałobie ludziom dodać trochę otuchy i światła, otaczając ich nieutulony żal ciepłem słonecznych promieni.

Jeden z obłoków na tym niebieskim niebie przypominał swoim kształtem postać anioła, jakby znak, że cała zmarła piątka czuwa teraz nad tymi, którzy pozostali po tej stronie życia. Podobny motyw widoczny był także w kościele. Nad ołtarzem, pod samym sklepieniem można było dostrzec rzeźby pięciu aniołów. Z prawej strony matka czujnie, z dobrocią i troską w oczach spoglądająca na swoje dzieci, powyżej grająca na instrumencie jedna z córek i roztańczona najmłodsza latorośl, z lewej strony zaczytana najstarsza z córek i syn z instrumentem w dłoniach.

O godzinie 14. trumny z ciałami zostały wniesione do kościoła, rozlegał się śpiew chóru. Ogrom tych nakładających się na siebie doznań wzrokowo-słuchowych przenikał bardzo mocno wnętrze człowieka, zapierając dech w piersiach. Kościół szybko zapełnił się tłumem przejętych tą wielką tragedią ludzi. Na każdej trumnie ustawiono zdjęcie uśmiechniętych członków rodziny Perzyńskich, co jeszcze bardziej ściskało serce. W prezbiterium przybywało księży. O 14.30 rozpoczęła się uroczysta Eucharystia, której przewodniczył arcybiskup katowicki Wiktor Skworc, w asyście księży współcelebransów: Bogusława Zalewskiego - proboszcza parafii Niepokalanego Serca NMP w Ruptawie oraz Krzysztofa Bąka - dyrektora Caritas Archidiecezji Katowickiej .

Arcybiskup wspomniał o ciepłym i serdecznym przyjęciu go kilka miesięcy temu przez rodzinę Perzyńskich podczas wizytacji parafii i wygłosił bardzo przejmujące, jak również pokrzepiające kazanie. Powiedział między innymi, że:
"Na tragedię rodziny, która tak niedawno się dokonała, nie można patrzeć inaczej, jak tylko w świetle wiary. Inne światła nie pomogą, inne światła zawiodą. Tym, co zwycięża śmierć, co pokonuje rozpacz, co pozwala żyć w pokoju, którego żaden psycholog nie da, którego nie stworzą pastylki uśmierzające ból, jest wiara – całkowite oddanie siebie w ręce Boga. Innego lekarstwa nie ma. Kiedy jednak człowiek nie może aż tak zawierzyć, potrzebuje innych, którzy będą dźwigać jego krzyż. Potrzebuje bliźnich, którzy przyjdą i będą obecni – słowem, uczynkiem, milczeniem, modlitwą".
Pełna treść wypowiedzi arcybiskupa Wiktora Skworca dostępna jest na stronie internetowej Archidiecezji Katowickiej.

Na zakończenie mszy św. proboszcz odczytał tak bardzo przejmujące i wzruszające oraz przesycone pełnią wiary, nadziei i miłości podziękowanie męża - ojca i syna-brata, że w kościele rozległ się gromki szloch. Słowa podziękowania głęboko przenikały duszę, napełniając ją boskością ich wydźwięku. Coraz bardziej krystalizowały się myśli o świętości tej rodziny Domowego Kościoła , którą połączył Katolicki Uniwersytet Lubelski : mamy-katechetki, taty - szafarza, córek związanych z ruchem Dzieci Maryi, synów - ministrantów.

Po złożeniu ciał w grobie rozległ się śpiew: "Zmartwychwstał Pan, Alleluja", który wlewał w serca nadzieję na zmartwychwstanie. Tłum ludzi w pełnym skupieniu składał kondolencje rodzinie. Grób zapełnił się ogromem wieńców i kwiatów.

Obecnie najważniejsze dla żyjących jest wsparcie od ludzi, troska, otucha, by pustka w sercu pozostała po śmierci najbliższych mogła napełniać się dobrem, a nie goryczą, by wzmacniały się siły do pokonywania trosk, które wcześniej rozłożone na barki siedmiu członków rodziny, dały radę unieść dwie osoby. Potrzeba dużo modlitwy zarówno za zmarłych, jak i za tych, którzy przeżyli. Warto uczestniczyć w mszach św. w ich intencji.

Pogrzeb odbył się 18 maja, w dniu urodzin błogosławionego Jana Pawła II, który zapewne, jako Boży pomocnik opiekuje się już tam w niebie matką oraz jej dziećmi i wraz z nimi otoczy swoją opieką z wysoka męża-ojca i syna-brata.

Warto zatrzymać się na chwilę refleksji nad słowami podziękowania odczytanymi podczas pogrzebu przez proboszcza parafii:

"Dziękujemy!

Kiedy to się zaczęło - w piątek 10 maja - czytania z dnia głosiły: „Podobnie i wy - teraz smucicie się, lecz Ja znów was zobaczę i wtedy serce wasze będzie się radowało, a nikt nie pozbawi was tej radości. W owym dniu o nic nie będziecie Mnie już pytać”. Wtedy odeszły Justynka i Agusia.

A potem przyszła sobota, a Ewangelia z tego dnia głosiła: „Ja wyszedłem od Ojca i przybyłem na świat. Teraz znów opuszczam świat i wracam do Ojca”. Wtedy odeszłaś Ty, Asiu, i Marcinek. A była to wigilia Wniebowstąpienia.

14 maja - we wtorek - Ewangelista Jan pisał: „Nazwałem Was przyjaciółmi, gdyż dałem Wam poznać wszystko, czego dowiedziałem się od Ojca”. Wtedy odeszła Małgosia.

Dziękujemy Bogu i sobie za to, że uczynił nas zdolnymi do kochania. Za to, że kiedyś przed laty nieśmiały chłopak zakochał się w urodziwej dziewczynie. A Pan w swojej łasce pobłogosławił nam, czyniąc nasze życie wielkim spotkaniem z miłością.

Dziękujemy za to, że pozwolił nam stworzyć dom oparty na fundamencie wzajemnej służby, gdzie Ty - Żono, zawsze ciepła, czuła, piękna - byłaś jego ozdobą i ostoją, a ja - czasami poszarpany szaleństwem życia, mogłem wtulać się w Twoje ramiona i znajdować ukojenie w smutku.

Dziękujemy za to, że nasza miłość była płodna. Obdarzyliśmy się cudownymi dziećmi i - co jest niezwykłe - pomimo obowiązków nie straciliśmy nic z naszych młodzieńczych zachwytów nad sobą.

Dziękujemy za piękne, niezależne, mądre córki - takie jak Ty, Asieńko - za Justysię, Małgosię, Agnieszkę.

Dziękujemy sobie za synów - Marcinka i Wojciecha. Czuliśmy się kochani i to samo uczucie przekazywaliśmy naszym dzieciom.

Dziękujemy sobie za rytuał rodzinny, wspólne poranki pachnące kawą, ciepłe ciasto, wieczory na ulubionej ławce, gdzie cieszyliśmy się swoją obecnością i widokiem ukochanych i zasianych przez Ciebie kwiatów.

Dziękujemy rodzicom za dar życia i ukształtowanie w nas pewności, iż to wiara jest imperatywem ludzkiego działania, że jest ona pewnikiem w tym skomplikowanym świecie.

Dziękujemy rodzeństwu za to, że z łaski Boga dane nam było nie być na tym świecie samotnym.

Dziękujemy wychowawcom, nauczycielom, katechetom, wykładowcom akademickim, księżom - wszystkim, którzy ukształtowali nas do bycia człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu.

Dziękujemy naszym przyjaciołom. Asiu, Justynko, Małgosiu, Marcinku, Agnieszko - są tu teraz z nami, otaczają nas swoją modlitwą - a mnie i Wojtka, nieutulonych w żalu, przeprowadzili w ostatnich dniach przez swoiste rekolekcje.

A kiedy to się po ludzku kończy - Ewangelia z dzisiejszego dnia głosi: „Ty pójdź za mną”. I poszliście za Panem, aby cieszyć się Jego szczęśliwością. A dzisiaj jest wigilia przed zesłaniem Ducha Świętego. Dziękujemy Bogu za dar Jego słowa, które dla nas - tęskniących za Wami - jest źródłem nadziei."

A dziś, 21 maja, czytając słowa pierwszego czytania , można odnieść wrażenie, że Bóg nadal przemawia nimi do tych, którzy utracili swoich bliskich w tej tragedii:
"Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie.
Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia. Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w ostatnim twym dniu.
Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapień bądź wytrzymały". /Syr 2, 1-4/

Tak więc Boża historia zbawienia trwa nieustannie. Pozwólmy więc jej się prowadzić, podążając każdego dnia za słowami Pisma Świętego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto