Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świetna Borussia, szczęśliwy Real - mecz na Signal Iduna Park

Jakub Szymański
Jakub Szymański
Ponad 60 tysięcy kibiców zebranych na Signal Iduna Park, było świadkami niesamowitego pościgu Borussii Dortmund. Zabrakło szczęścia, bo oprócz dwóch strzelonych bramek, Dortmundczycy mieli jeszcze kilka świetnych okazji.

Zeszłotygodniowa porażka i strata trzech bramek do Realu Madryt, dla większości kibiców była oczywistym komunikatem. Dortmund przegrał ćwierćfinał i odpadł z Ligi Mistrzów. Borussia bez takich zawodników, jak Subotic, Gundogan, Bender, Sahin, Schmelzer i Lewandowski, nie jest w stanie zagrozić podopiecznym Carlo Ancelottiego.

No i przyszedł czas na rewanż. Na własnym stadionie, z Robertem Lewandowskim w składzie. Jedno było pewne, Dortmund rzuci się na rywala od pierwszej minuty.

Tak też się stało. Pressing Dortmundczyków od początku uniemożliwiał Realowi, konstruowanie składnych akcji. Za to Borussia, oprócz tego, że bardzo szybko dobiegała do przeciwników, świetnie rozgrywała piłkę, przy udziale takich zawodników, jak Kirch czy Jojić. Kiedy Dortmund cementował swoją przewagę na boisku, sędzia zdecydował się na dość odważny krok. Karny dla Realu za rzekome zagranie ręką w polu karnym, przez Łukasza Piszczka. To mógł być moment pogrążający Borussię. Stało się zupełnie odwrotnie. Di Maria delikatnie się poślizgnął, co ułatwiło obronę Romanowi Weindenfellerowi. To był potężny impuls dla zawodników Jurgena Kolppa, jak i prawie całego, żólto-czarnego stationu w Westfalii.

Borussia ruszyła do ataku. Jedna, druga, trzecia groźna akcja. Fatalne pudło Mychitariana. W końcu się udało. Po błędzie obrońcy Realu - portugalczyka Pepe, piłka trafia do Marco Reusa a ten bez zawahania wykorzystuje szansę i w 25 minucie, daje prowadzenie swojej drużynie. Wciąż bezradny Real nie mógł przebić się z żadną akcją pod bramkę Weindenfellera. Borussia natomiast, wciąż napierała i bezustannym pressingiem nękała rywala. Kolejna akcja zainicjowana przez Jojića. Futbolówka trafia do Lewandowskiego a ten sprytnym strzałem...prawie pokonuje Casilliasa. Słupek! Piłka odbija się wprost pod nogi dobrze ustawionego Reusa. Niemiec z bliskiej odległości, ładuje piłkę do bramki Realu. To była 36 minuta meczu a Dortmund miał do odrobienia już tylko jednego gola. Kontuzjowany Cristiano Ronaldo nerwowo spoglądał na kolegów. Motywując ich okrzykami z ławki rezerwowych liczył, że w drugiej połowie obraz spotkania zmieni się na tyle, by Dortmund nie zdobywał już więcej bramek.

Po przerwie, podopieczni Kloppa wyszli, z zupełnie innym planem gry. Z pewnością dało o sobie znać zmęczenie szaleńczym tempem z pierwszej połowy. Choć wciąż groźna, to już nie tak agresywna Borussia, skupiła się na kontratakach. Real zaczynał grać coraz bardziej płynnie. Sterujący środkiem pola - Luca Modrić, co chwile starał się uruchomić któregoś z ofensywnych graczy Realu. Benzema, Bale - obaj dwoili się i troili. Bywało naprawdę groźnie, ale Borussia bramki nie straciła i wciąż miała nadzieję na trzeciego gola. Dortmundczycy stworzyli jeszcze trzy świetne sytuacje. Nieco pechowo, bo o wykończeniu każdej z nich decydował Henrich Mychitarian. Słupek i dwa strzały w środek bramki. To ewidentnie nie był jego wieczór. Mógł dać Borussii co najmniej dogrywkę. Tak się jednak nie stało.

Do końca meczu na murawie toczyła się prawdziwie zażarta walka, ale wynik nie uległ już zmianie. Borussia wygrała 2:0 potwierdzając prawdziwy i niepowtarzalny charakter do walki. Do szczęścia zabrakło niewiele. To drużyna z Madrytu w końcowym rozrachunku okazała się lepsza, wygrywając dwumecz 3:2. 90 minut wielkich emocji do samego końca. Kto oglądał, nie żałuje!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto