Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święto Niepodległości. Tym razem będzie spokojne i radosne?

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Prezydent Bronisław Komorowski liczył na to, że tym razem Święto Niepodległości będzie spokojne i radosne. Czy 11 listopada jest możliwe porozumienie ponad podziałami?

Prezydentowi chodzi o to, aby wreszcie w marszu "Razem dla Niepodległej" - bez animozji, podziałów i wzajemnych uprzedzeń, a nierzadko wrogości, móc demonstrować swoją miłość do Ojczyzny i radość ze wspólnego świętowania. Wszystkie siły społeczno-polityczne, które zarejestrowały w stołecznym ratuszu 12 różnych odmian świętowania dzisiejszego dnia, pochodów i marszów, manifestacji i wieców, demonstracji i personifikacji - gwarantowały spokój, porządek, ład i szacunek dla innych grup uczestniczących w obchodach narodowego święta.

Premier Donald Tusk, będąc w sobotę w Przemyślu (woj. podkarpackie) na nowo otwartej obwodnicy miasta, wyraził przekonanie, że teraz wszyscy będziemy lepiej rozumieć, że nowe i nowoczesne znaki polskiej niepodległości, to drogi i mosty, które powstają, czasami z kłopotami, ale jednak powstają w całej Polsce.

Premier dodał na briefingu zorganizowanym obok mostu przez San, który jest częścią obwodnicy przemyskiej, że dla polskiej niepodległości i dla dobrobytu Polaków, ważniejsze są dzisiaj drogi i mosty niż zasieki, barykady i okopy. Bo mosty powinny łączyć i łączą serca Polaków.

Najwyższy czas, aby w rocznicę niepodległości i przy tak miłych okazjach, jakimi są otwarcia mostów, dróg i obwodnic, powiedzieć sobie, że te mosty, które powstają naszym wysiłkiem i przy europejskiej pomocy, powinny być także mostami pomiędzy naszymi sercami - podkreślił premier Tusk, o czym donosi niepodleglosci.

Raczej trudno będzie w Święto Niepodległości oglądać przykłady złączonych serc wokół tej pięknej rocznicy. Trudno będzie również z zapowiadanym porządkiem, ładem i spokojem, a nade wszystko, z uczestnictwem we wspólnym i radosnym marszu świątecznym, ulicami Warszawy razem z prezydentem. Janusz Palikot z grupą swoich ludzi, pokazał w sobotę w stolicy, że odcina się od paradowania w niedzielę.
Przy pomniku Dmowskiego w Warszawie, głosił do mikrofonu coś wprost przeciwnego do oczekiwań prezydenta i premiera. Mówił, że patriota zostaje 11 listopada w domu. I wezwał, aby "zburzyć pomnik faszysty Dmowskiego". Wzywał do nieświętowania i niewychodzenia jutro na ulice. Bo znowu będzie to święto "dzielenia Polaków, rozrób i miękkiego wpuszczania faszyzmu" - powiedział Palikot na konferencji prasowej przy warszawskim pomniku Romana Dmowskiego.

Szef Ruchu Palikota przekonywał, że pomnik Dmowskiego nigdy nie powinien powstać, gdyż jest pomnikiem "faszysty, hitlerowca i antysemity". Według niego decyzja o postawieniu tego pomnika jest skandalem, narusza polską konstytucję, która zabrania promować w Polsce faszyzm - podaje serwis TVN24.pl.

Jakby tego było mało - mówił poseł Palikot - prezydent Bronisław Komorowski postanowił, w ramach jakiejś próby godzenia Polaków, "wszystkich ze wszystkimi, którą rozumiem, ale nie podzielam jej metod", aby przyjść tutaj, w to przeklęte miejsce i oddać hołd faszyście i hitlerowcowi, jakim był Roman Dmowski - powiedział Palikot.

Zdaniem Palikota "ci, którzy Polskę kochają, którzy są naprawdę patriotami" 11 listopada zostają w domu i "nie wchodzą w burdy, do których na pewno z udziałem narodowców, kiboli w Warszawie dojdzie". Dodał także, iż burdy i awantury szkodzą Polsce, a wszyscy, którzy się do nich przyczyniają, realizują scenariusz tych, którzy źle życzą naszemu krajowi.

Na obchody Święta Niepodległości przyjechało już w piątek do Warszawy kilkudziesięciu Węgrów, m.in. węgierski parlamentarzysta ze skrajnie prawicowej partii Jobbik, aby wziąć udział w Marszu Niepodległości. Węgierscy nacjonaliści zamieszkali w hostelu w Śródmieściu, w którym dokonali zniszczeń. Obsługa wezwała policję. Tymczasem chytrzy Węgrzy skarżą się na polskie służby policyjne, graniczne i lotniskowe. Zapowiadają w tej sprawie skargę do Strasburga. W warszawskim Marszu Niepodległości prawicy mają być obecni również: Włosi, Francuzi, Hiszpanie, Serbowie, Słowacy, Norwegowie, Szwedzi i prawicowe grupy innych narodowości. Nasi antyfaszyści, na wszelki wypadek, organizują marsz przeciwko szerzeniu agresywnego nacjonalizmu i faszyzmu.

Główni organizatorzy Marszu Niepodległości prawicy - działacze Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo Radykalnego (ONR), w tym, m.in. posłowie, aktywiści i zwolennicy PiS, grupy katolików i "Gazety Polskiej" obiecują spokojny przebieg ich demonstracji, nazwanej jednak dwuznacznie "Odzyskajmy Polskę!". Równocześnie grupa lewicowej kontrdemonstracji "Porozumienie 11 Listopada", chce być marszem osłony dla agresywnego nacjonalizmu. Czy to wszystko będzie mieszanką zapłonową do awantur ulicznych? Czy też uda się panować nad porządkiem i spokojem?

Wczoraj, w przeddzień święta, pisowska miesięcznica obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej została zakłócona groźnym wypadkiem, z udziałem niezrównoważonego psychicznie mężczyzny. Wjechał autem przed Pałac Prezydencki i krzyczał: Znamy prawdę! Czy miał być to wstęp do prawdziwego święta?

Doradca prezydencki, Tomasz Nałęcz jest przekonany, o czym mówił w TVN24, że Święto Niepodległości to nie tylko patos i zabawa, to coś więcej. Prezydentowi zależy, żeby było "dużo radości i zero bijatyki". Zdaniem doradcy, dzień 11 listopada powinien być jak szwedzki stół: obok patosu, także zabawa. Prezydent też będzie starał się uniknąć 11 listopada patosu. Dlatego używa - mimo, że niepoprawnie pod względem historycznym i heraldycznym - określenia okolicznościowej kokardy narodowej przypinanej z okazji Święta Niepodległości - kotylionem.

Prezydent, jego zdaniem, pozwoli sobie na patos przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Potem, w pochodzie "Razem dla Niepodległej", będzie już dużo zabawy i radości. Będzie nie tylko wojsko i orkiestra, ale też oddziały rekonstrukcyjne, a elementem patosu ma być czołg, który udało się niedawno sprowadzić z Afganistanu - powiedział prof. Tomasz Nałęcz. W jego opinii, patos, radość i zabawa nie wykluczają odpowiedniego, właściwego przeżywania Święta Niepodległości. Dzień niepodległości - według założeń prezydenta - miał być szansą na okazanie naszej wspólnoty, radości i dumy. Do tego zachęcał i zachęca prezydent Bronisław Komorowski. Po to organizuje w Warszawie wspólny marsz nazwany "Razem dla Niepodległej". Chce, aby, jak mówił, nie powtórzyły się przepychanki i zamieszki sprzed roku. Marsz miał być wspólny, ale czy będzie? Marszów ma być łącznie cztery, a wszystkich odmian świętowania na ulicach, 12. Wiadomo, że znów powtórzą się coroczne demonstracje narodowców i antyfaszystów, zaś wielu polityków ma na świąteczny dzień własne plany.

Traktujemy 11 listopada jak maczugę polityczną, czas to zmienić - apeluje do wszystkich Polaków prezydent Bronisław Komorowski. Mimo to, święto zacznie się po staremu, wedle zasady "każdy po swojemu". Prezes PiS wyprzedzi prezydenta i on najpierw będzie pod tymi samymi pomnikami, co prezydent Bronisław Komorowski później. Kwiaty podczas Święta Niepodległości złożą przed pomnikami ważnych dla wolnej Polski postaci, nie tylko prezydent, ale i inni politycy.

Obchody święta godnie podkreśli w stolicy defilada wojskowa. Przed Pałacem Prezydenckim stanie na warcie honorowej poczet husarski - dwaj husarze konno ze skrzydłami i w zbrojach - w godz. 11.30 - 12.30 i 13.30 - 14.30. Nad porządkiem, spokojem i bezpieczeństwem obchodów Święta Niepodległości na ulicach Warszawy, będzie czuwało kilka tysięcy policjantów i służb cywilnych.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto