Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Syndrom tłuka

Tadeusz Wojewódzki
Tadeusz Wojewódzki
tabelaryczne ujęcie syndromu tłuka
tabelaryczne ujęcie syndromu tłuka Tadeusz Wojewódzki
Bariery mentalne blokują nasze plany, marzenia, projekty. Zauważamy ich konsekwencje, ale nie przywiązujemy do nich należytej wagi. Nie umiemy sobie z nimi radzić. Poznaj jedną z ponad 30 barier na przykładzie syndromu tłuka.

W codzienności

Rzadko się zdarza, żeby człowiek czekał na to, aż pójdzie do pracy. Ale tutaj było właśnie tak. Szczęśliwy zbieg okoliczności: Ludzie nadawali na tych samych falach, czuli się w swoim towarzystwie wyśmienicie. Do tego dobrze ułożona praca: zadaniowo podzielona, z pełnym zrozumieniem i akceptacją obowiązujących zasad przez wszystkich. Każdy wiedział co do niego należy. Wzajemna pomoc polegała głównie na tym, żeby sobie nie przeszkadzać i tego pilnowali wszyscy, jak oka w głowie.

Dobra atmosfera w miejscu pracy, to cała harmonia wzajemnych uprzejmości. Stosownych, w odpowiednim miejscu i czasie, bez narzucania się, trafnie wybranych, niezbędnych. Nie każdy to potrafi. Konieczna jest otwartość na ludzi. Kiedyś nazywano to atencją, uważaniem na innego człowieka. Teraz nie ma nazwy, ale co gorsza - nie każdy wie o co chodzi. Szczególnie ludzie wychowani przez rodziców w obawie o to, aby nie mieli biedy tak okrutnej, jak oni. W tym egoistycznym, egocentrycznym świecie ludzi odkuwających się za los rodziców- nie ma zbyt wiele miejsca dla innego człowieka. Chyba, że postrzegany jest jako zagrożenie, konkurencja. A to, o czym mówimy jest czymś takim, jak przytrzymanie drzwi, kiedy mamy zajęte ręce. Ktoś dostrzega Twój problem i pomaga. To jest jak zaparkowanie samochodu tak, aby zrobić miejsce jeszcze na następne auto, chociaż wygodniej byłoby zaparkować w poprzek. itp. Ta masa drobiazgów, niewiele w sumie kosztujących uprzejmości tworzy szczególnie w miejscu pracy fantastyczną atmosferę. I w tym zespole było właśnie tak.

Zbieg okoliczności prawie wszyscy pili herbatę. Utarł się szybko taki zwyczaj, że pod koniec miesiąca każdy wrzucał do specjalnej puszki 5 złotych, a na początku miesiąca jedna osoba kupowała herbatę. Mieli do niej dostęp wszyscy. Normalnie, jak wszędzie. I było ok. Ale któregoś dnia ktoś z zespołu rzucił tak z głupia frant pytanie czy ktoś widział Zbyszka, jak wrzuca swoją dolę do puszki. Ludzie zaśmiali się, zachichotali, gdyż Zbyszek największym był fanem herbaty i spijał ją za trzech i poszli robić swoje.

Po jakimś czasie, kiedy zbliżył się termin zrzutki na herbatę okazało się, że niezauważana dotychczas puszka stała się przedmiotem obserwacji. Nikt niczego nie mówił, ale ludzie znają się na tyle, że widzieli jak obserwują puszkę i Zbyszka. Zbyszka i puszkę. A Zbyszek nic, tylko robił sobie, jak zwykle, następną herbatę. Można też było odnieść wrażenie, iż akurat w tym czasie omija miejsce z puszką z daleka. Chodzi specjalnie dłuższą trasą. odwracał się do puszki ostentacyjnie ignorując jej obecność.

Basia, jak zwykle wybrała monety z puszki i poszła po herbatę. Widać było, że robi to ostentacyjnie, przy Zbyszku. Potrząsnęła nawet puszką, znacząco kilka razy. Obecni przyjrzeli się Baśce, a Zbyszek wstał wprawdzie, ale po to tylko, żeby zrobić sobie kolejną herbatę.

Minął jakiś czas, wypełniony ciekawszymi zdarzeniami, jak obserwowanie Zbyszka. Ale kiedy Basia miesiąc później znów szła po herbatę, a Zbyszka nie było na miejscu, ktoś głośno zapytał o to czy widziano Zbyszka w oczekiwanej roli. Wszyscy zaprzeczyli. Zapadło milczenie.
Kiedy Zbyszek znalazł się na miejscu zaraz zrobił sobie herbatę. Pewnego dnia ktoś zapytał, pod nieobecność Zbyszka, o to ile herbat wypił dzisiaj nieobecny. Zdania były podzielone, ale nie było takich, którzy naliczyliby mniej niż 6 i takich, którzy byli zdania, że więcej niż 9. Nikt już nawet nie pytał o to, czy wpłacił, gdyż wszyscy wiedzieli, że pije na krzywy ryj. Niby mała sprawa, 5 złotych to nie są pieniądze, ale ludzie czuli się jak oszukiwani.

Wkrótce dzień w pracy zaczynał się od pytania o Zbyszka: Pił? Ile? Początkowo nawet to ich śmieszyło. Nie zauważyli momentu w którym to, co uważali za zabawę, choć może nigdy nią nie była przerodziło się w irytację. Widok Zbyszka zmierzającego w kierunku herbaty irytował coraz bardziej, nie pozwalał się skupić. Kończyło się na tym, że ktoś nie wytrzymał i wychodził trzaskając drzwiami. W powietrzu wyczuwało się wibracje, niepokój. Ciężko było się skupić.

Baśka w końcu zaproponowała, żeby nie składać się na herbatę. To było niczym jajko Kolumba. Rozwiązanie tak proste, że aż wykraczające po codzienną konwencje prostoty. Wzbudziło w ludziach podziw dla Baśki. Ludzie przestali zrzucać się na herbatę. I wszystko na pierwszy rzut oka- wróciło do normy. Temat Zbyszka przeminął jak ospa wietrzna u dziecka. Tyle tylko, że atmosfera w zespole siadła. Że do pracy nie jeździ się z takim samym, jak kiedyś entuzjazmem, oczekiwaniem, zapałem. I ludzie nie są już dla siebie tacy sami, jak kiedyś.

W teorii

Tłuk w naszej, i nie tylko naszej obyczajowości nie jest zjawiskiem nowym. Charakteryzuje go kanciastość zachowań wynikająca z egocentrycznego nastawienia do otoczenia. Syndrom dotyczy sfery obyczajowości i jako taki ma wpływ na atmosferę w miejscu pracy. W przypadku każdej pracy, ale szczególnie intelektualnej, tworzącej produkt w postaci wiedzy, atmosfera w miejscu pracy ma znaczenie trudne do przecenienia. Tłuk niszcząc ją atomizuje ludzi, zamyka ich w sobie lub skupia na obgadywaniu go, co współtworzy klimat jak na przynajmniej dziwny. Tłuk szczególnie w polskich warunkach jest niebezpieczny albowiem zespoły projektowe w naszych uwarunkowaniach szczególnie mocno narażone są na tendencje dezintegracyjne. Opinia taka opiera się na wynikach diagnozy społecznej.

Syndrom atomizuje grupę niszcząc więzi istotne dla zespołowego działania. To niszczenie więzi rozpoczyna się od spraw pozornie mało ważnych, jak np. ta, że w gronie osób składających się co miesiąc dobrowolnie na herbatę, znajdzie się jeden, który z sobie wiadomego tylko powodu składać się nie będzie, ale korzystać ze wspólnej herbaty- jak najbardziej. Nikt normalny nie będzie na to reagował awanturą. Ale po jakimś czasie ta drobna sprawa zacznie działać na zasadzie małego kamyka w bucie: to, czego nie czujesz po pierwszych krokach zacznie ranić ci stopę przy dłuższym marszu. Po jakimś czasie tłuk spijający herbatę na oczach zespołu zacznie na niego działać jak czerwona płachta na byka.

Tłuk różni się od innych członków zespołu brakiem atencji w stosunku do ludzi. Jest to sposób bycia, zachowania się nieuwzględniający obecności innego człowieka i jego bardzo wielu pisanych i niepisanych praw. Tłuk w rozmowie z partnerem będzie mu deptał prawie po butach naruszając prawo do zachowania przestrzeni osobistej. Nadstawiał ucha, kiedy zdarzy mu się wejść do pokoju w trakcie rozmowy telefonicznej i wykonywał całą masę czynności irytujących, denerwujących, przeszkadzających. Dla tłuka obce są granice niuansów między tym, co można, a czego nie wypada. Można wejść w butach prosto z ulicy na biały, puszysty dywan odwiedzając koleżankę z pracy po to, by odebrać od niej dokumenty, ale równie dobrze można nie pchać się do pokoju z buciorami, skoro to tylko sprawa odebrania dokumentów.

Wspólne funkcjonowanie, szczególnie w środowisku pracy, składa się z mnóstwa zachowań, których nie można skodyfikować, ująć w postaci procedur, reguł, norm, choć wszyscy czujemy, że są one dla nas bardzo ważne i jako takie tworzą atmosferę, klimat w miejscu naszej pracy.

Znasz przykłady obecności syndromu tłuka?
Opisz je. Znajdziemy sposób na zablokowanie go.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto