Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Szepty" Marka Adamkowicza

Judyta Więcławska
Judyta Więcławska
Okładka książki "Szepty" Marka Adamkowicza
Okładka książki "Szepty" Marka Adamkowicza materiały prasowe
Debiut gdańskiego dziennikarza ujmuje swoją prostotą i wewnętrzną harmonią. Opisywane historie otwierają czytelnikowi oczy na dawne dzieje. Pozwalają z dystansem patrzeć na czasy trudne i często niezrozumiałe.

Jedenaście opowiadań stanowi zbiór pełen emocji. Emocji przeżywanych nie tylko na kartkach niewielkiej książki, ale również tych uzewnętrzniających się, udzielających się czytelnikowi. Na przestrzeni niemalże wieku, w scenerii dawnego Gdańska i okolic, poznajemy historie różnych ludzi. Na początek Gustaw von Krafft dryfujący we wspomnieniach z wojen o kolonie w Afryce; później tytułowe "Szepty" opowiadające o niezbyt roztropnym Panu Moser; następnie kolej na dramatyczne losy Żyda i jego rodziny; jeszcze dalej Ignacy Woronko działający w AK, czy załamany kradzieżą obrazu z podobizną Chrystusa ksiądz. Każda kolejna historia przybliża nas do czasów współczesnych. Wędrówkę zaczynamy od pierwszej wojny światowej, przez drugą, do wieńczącą zbiór opowieść o pożarze kościoła Św. Katarzyny w Gdańsku.

Prawie wszystkie opowiadania utrzymane są w jednolitym stylu. Ich narrator jest wszechwiedzący. Stoi obok omawianych wydarzeń. Dystansuje się, ale tkwi jednocześnie "w historii". To tak, jakby nie był do końca obojętny na losy przypadkowych ludzi. Język autora jest stosunkowo prosty, ale można wysnuć hipotezę, jakoby zabieg ten był całkowicie zamierzony. To właśnie on pozwala wywrzeć jeszcze większe wrażenie samotności, bólu i szarości opisywanych w zbiorze.

Liczące zaledwie trzynaście stron opowiadanie "Onkel Werner" przedstawiane jest z innej perspektywy. Tu narrator objawia się w pierwszej osobie. Można by stwierdzić, że owych dziesięć opowiastek było zasłyszanych gdzieś przez autora (może to właśnie tytułowe szepty dochodzące do niego z różnych stron?). "Onkel Werner" pisany pierwszoosobowo nasuwa myśl, że to wspomnienie należy do samego Adamkowicza. Tego jednak nie jesteśmy w stanie być pewni; kto wie - być może to kolejny zabieg debiutującego pisarza?

"Mów szeptem, szeptem się nie kłamie" śpiewała kiedyś Hanna Banaszak. "Szepty" Marka Adamkowicza być może, pod płaszczem fikcyjnych bohaterów, niosą wielką prawdę - tę o bólu, nieszczęściu, tęsknocie, które w ubiegłym wieku dotykały tak wielu ludzi.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto