Obejrzałam wczorajsza "Uwagę” i przyznam się - zatelepało mną solidnie. Otóż organizuje się już w naszym kraju kolonie dla dziewczynek ze szkoły podstawowej, na których dzieci wtajemniczane są w arkana makijażu, fryzury, poruszania się na wybiegu, prezentowania kiecek, a również - o zgrozo - chodzenia na obcasach!
Jedna z organizatorek takiej kolonii powiada: "Spełniają swoje marzenia... Po raz pierwszy mają kontakt z prawdziwą fryzjerką czy kosmetyczką, po raz pierwszy robią sobie profesjonalny makijaż, po raz pierwszy malują paznokcie. Ale uświadamiamy dziewczynkom, aby nie przyspieszały czasu, że na makijaż i fryzury przyjdzie jeszcze czas."
Po raz pierwszy! Można domniemywać więc, że biedactwa nie mogły do tej pory, w swym kilkunastoletnim życiu realizować takich właśnie marzeń i trzeba, aby stare, zwane zapewne biznesłomenkami cwaniary, organizowały im wreszcie szkolenie "jak wyglądać na trzydziestkę, mając lat naście".
Uświadomienie dziewczynkom, że na to wszystko jeszcze przyjdzie czas, jest już w tej sytuacji pustym sloganem i pseudo-pedagogicznym wybiegiem, aby usprawiedliwić przygotowywanie dzieci do jak najszybszego uczestniczenia w targowisku próżności i wyścigu szczurzyc do "kariery" na rynku damsko-męskim.
Przyzwalają na to rzecz jasna mamuśki, które najprawdopodobniej przy pomocy swoich małych, kochanych córeczek(najpiękniejszych w świecie) będą realizować swoje własne, nie spełnione marzenia o wielkim świecie i aplauzie publiczności siedzącej na pokazach mody. Takim wybiegiem kończy się kursokolonia: mniej lub bardziej wypindrzone lolitki usiłują wypinać miejsce pod przyszły silikonowy biust, kręcą ósemki(!) chudymi pośladkami, przekrzywiają "seksownym", podpatrzonym ruchem biodra i robią to wszystko kuśtykając karykaturalnie w butach na wysokich obcasach.
Przypuszczam, że tak samo koślawo, z patologicznym wygięciem kręgosłupa kuśtykały nieszczęsne Chinki, okaleczane krępowaniem stóp po to, aby sztucznie wywołane napięcie miednicy zadowalało seksualne potrzeby ich mężów. Nie znano w Chinach wysokich obcasów. Europa je zna od dawna i kobiety noszą je z upodobaniem, bo takie są obowiązujące kryteria mody, urody i elegancji.
Każda z nas nosiła, lub nosi wysokie obcasy i każda z nas doskonale wie jak bolą zniekształcające się halluksy, jak powstają modzele pod stopami, jak się to kończy utrwalonym, bolesnym, poprzecznym płaskostopiem i jak deformują się stopy, na których - w ekstremalnych wypadkach - nie można już nosić wygodnego obuwia, a nawet domowego kapcia.
Pół biedy, jeśli to wszystko funduje sobie kobieta dorosła, z ukształtowanym kośćcem i ustawionym fizjologicznie kręgosłupem. Jej sprawa, jej nogi. Ale podtykanie dzieciom wysokich obcasów to już przestępstwo przeciw ich zdrowiu. Czy przyszło tym babom - organizatorkom
kolonii - do wyrafinowanych mózgownic, że odkształcenie kręgosłupa i miednicy wskutek zbyt wczesnego noszenia wysokich obcasów to prosta droga do poważnych trudności przy porodzie? Do dyskopatii, do bólów pleców i wczesnych zmian zwyrodnieniowych w biodrach? Babom do mózgownic to nie przyszło. Babom przyszedł pomysł na biznes: obozy szkoleniowe dla lolitek, za które zapewne solidnie płacą zachwycone mamuśki. Przerobić dziecko na misskę - to jest coś!
Jeśli nawet mojego oburzenia nie podzielą inne - młodsze, nowocześniejsze osoby - to zapewniam: w swoim staroświeckim życiu miałam czas i na makijaż i na wysokie obcasy. A przede wszystkim - miałam czas na bycie zwyczajną dziewczynką: zaplatającą warkocz, grającą w piłkę i ćwiczącą z entuzjazmem na zwyczajnych lekcjach WF-u.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?