Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szukacie kryminału na lato? Oto jest!

Natalia Skoczylas
Natalia Skoczylas
okładka
okładka wydawnictwo Claroscuro
"Tajny agent Jamie Bunda" to książka, która ma szanse zaspokoić całkiem wybredne czytelnicze gusta. Angolczyk Pepetela mistrzowsko splata w niej intrygę, absurd, romans i przygodę.

Książka Pepeteli, wydana nakładem Claroscuro, jest jednocześnie pierwszym polskim wydaniem tego autora – intuicja była zdecydowanie słuszna, bo jeśli ten uznany autor faktycznie pisze w takim stylu, jak to w przypadku tego dzieła się zdarzyło, zdecydowanie warto przyjrzeć się mu trochę bliżej. Czego możecie się spodziewać po zawartości tej dość nieciekawie oprawionej historii (okładka nie zachęca)?

Przede wszystkim kryminału – intrygi, która zaczyna się od podwózki autostopem, kończy znalezieniem ciała nastolatki w zaroślach gdzieś w Luandzie. Wydarzenie to inicjuje długie śledztwo, które przypada tytułowemu detektywowi (chłopak jest na stanowisku dzięki nepotyzmowi i, jeśli ufać autorowi, kompletnie odbiega od ideału detektywa – ale to już sami ocenicie), a to stopniowo prowadzi do odkrycia zupełnie przypadkowych, acz ważnych, historii i wątków kryminalnych. Morderstwo nastolatki, z reguły dla rządu nieistotne, z niejasnych powodów przekazane do rozwikłania ważnym służbom, jest też dla autora pretekstem do przeanalizowania i opisania wielu innych zjawisk. Dowiadujemy się między innymi o topografii miasta Luanda, w którym akcja ma miejsce (częste wycieczki autem po zatłoczonych ulicach pozwalają czytelnikowi wyobrazić sobie wielkie targowisko, "Wyspę", ekskluzywne dzielnice, plaże i zachody słońca), trochę więcej o Angoli i jej kolonijnej przeszłości, ciemnych interesach mieszkańców. Sporo miejsca poświęcono sytuacji społecznej i politycznej, która wyziera z indywidualnych historii, pokazując niesamowitą przepaść między klasami, gdzie ludzie albo klepią biedę i żyją po kilkanaście osób w dwupokojowych lepiankach, albo opływają w luksusy, głównie dzięki sprytowi i nielegalnym źródłom dochodu. Są typowe dla takich historii postaci kobiece – wypielęgnowane idiotki, których jedyną ambicją jest znalezienie „zaradnego” męża, jest tajemnica muzułmańska tancerka, ikoniczna postać, która jakimś cudem uniknęła rytualnej śmierci za notoryczne i ostentacyjne hańbienie rodziny, wreszcie rozważne i szacowne matrony, takie jak matka Jamie Bundy.

Poza społecznymi wątkami jest też polityka – mocno przypomina mi angolski aparat to, co już Kafka pisał o biurokracji i państwie. Wyłania się przed nami struktura zagmatwana i absurdalna, wypełniona paranoicznym bezprawiem, koneksjami i łapówkarstwem, gdzie żadna pozycja nie jest pewna, a losy polityków i urzędników zależą dosłownie od kierunku wiatru. Niestabilna, młoda demokracja, która bazuje na propagandowych i niezbyt demokratycznych standardach i metodach, kompletnie nieprzejrzysta i nieprzyjazna, to mniej więcej koloryt tej opowieści. Przyznaję, że ogromnie mi się ten element spodobał – z jednej strony lekkość opisu pozwalała na zachowanie dystansu, z drugiej – mimowolne zrozumienie angolskiej rzeczywistości. A przy okazji ukazała wiele niedostatków demokracji jako systemu w ogóle.

Wreszcie sama Angola zaczyna fascynować czytelnika, z całym swoim folklorem, kolorytem, problemami i piękną naturą – Pepetela do niczego nas nie zmusza czy nawet nie zachęca, nie pomijając naprawdę obrzydliwych dla przeciętnego Europejczyka miejsc, takich jak największy w Afryce targ, kompletny slums, a jednak udaje mu się zbudować atmosferę miejsca, do którego zdecydowanie chciałabym pojechać. Trochę brudne, niebezpieczne, zagadkowe i bardzo specyficzne – przy okazji, ilu z nas planowało kiedykolwiek spędzić wakacje w Luandzie? Znam wielu podróżników i na taki pomysł jeszcze nie trafiłam.

"Tajny Agent Jamie Bunda" zaskoczy was nie raz – przede wszystkim ostrzegam przed standardowym podchodzeniem do tego kryminału, bo możecie nieco rozczarować się zakończeniem. Nie żeby finału nie było – ale odbiega on od klasycznych rozwiązań. Spotkacie się też z kilkoma różnymi narracjami, co nie zdarza się zbyt często, i komentarzem autora do ich historii. Wreszcie styl pisania: lekki, komiczny i absurdalny, sprawi wam niemało radości.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto