Szymon Ciszek z wykształcenia jest anglistą. Gdy wrócił ze studiów w Krakowie do Dębicy, zaczął od prowadzenia biura w piekarni swojego taty. - Tata ściągną z USA książki o francuskim pieczywie. Ja mu je przetłumaczyłem. I stwierdziłem, że skoro te książki przetłumaczyłem, to nie wypada tych przepisów nie zrobić. Zaczęliśmy je z tatą testować i w tym momencie zrodziło się we mnie zainteresowanie pieczywem, które trwa do dzisiaj - mówi.
Dyplom to za mało
- Zrobiłem w Polsce dyplom czeladniczy z piekarstwa, a potem mistrzowski. W Polsce nie świadczą one o wielkiej wiedzy. Nie trzeba mieć kwalifikacji, aby je zdobyć, przez to czułem niedosyt. I zacząłem szukać. Wtedy jeszcze z moją narzeczoną, a obecnie żoną, szukaliśmy możliwości nauki za granicą. Okazało się, że we Francji szkoła Le Cordon Bleu ma bardzo dobrą renomę i jest blisko Polski, więc postanowiliśmy pojechać do Paryża.
Le Cordon Bleu to prestiżowa francuska szkoła założona w Paryżu w 1895 r. Piekarz z Dębicy jest drugą osobą w Polsce, która ukończyła tam kurs piekarstwa.
Trzy pokolenia piekarzy
- Dziadek założył piekarnię pod Krakowem już w latach 70. Był piekarzem w Dębicy w najstarszej piekarni Roztoczyńskich. Pracował tu ponad 10 lat i stwierdził, że chce iść na swoje. W tamtych czasach dostał przydział właśnie pod Krakowem. Tata tam się szkolił i postanowił wrócić w rodzinne strony i tutaj założyć piekarnię. Nasza piekarnia w Dębicy powstała w 1990 roku
- wspomina Szymon Ciszek.
- Oprócz tego, że sprzedajemy zwykły chleb, który produkujemy codziennie, staram w tygodniu robić chlebki, które pojawiają się tylko raz. Przed wyjazdem do Francji przez kilka miesięcy były chleby kompletnie zaimprowizowane, wymyślane z tygodnia na tydzień, bez żadnych książkowych podpowiedzi. Tylko autorskie przepisy, aby przychodzący do nas ludzie mieli zawsze coś nowego. Ale chciałem im też pokazać, że chleb jest bardzo kreatywną częścią jedzenia i to nie jest tylko ten „chleb powszedni”, który czasami kupuje się bez namysłu. Można go świadomie kupować i smakować - zauważa Ciszek.
Zainteresowania Szymona nie ograniczają się tylko do pieczywa.
- Mamy z żoną dużą pasję do jedzenia. Ten wyjazd do Paryża to nie było tylko siedzenie w szkole , ale próba zrozumienia francuskiej kuchni - wspomina piekarz. I zapowiada, że chciałby swoją działalność poszerzyć o sektor cukierniczy. - Śmialiśmy się z żoną, że pojechaliśmy piekarzami, a wrócimy cukiernikami. Zobaczyliśmy wielki różnicę między jakością cukiernictwa w Polsce, a we Francji. Tego codziennego, bo wybitnych cukierników u nas nie brakuje. Chcemy te receptury sprowadzić do Polski i pokazać, iż mimo że francuskie, nie musi być pretensjonalne. Tylko smaczne i z pomysłem. I żeby się zastanawiać przy jedzeniu, bo jedzenie jest dobre do jedzenia i do myślenia.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?