Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Taśmy zdrady czy prawdy? Czarne chmury nad ministrem Sawickim

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Tak się jakoś dziwnie składa, że bez polityki – jak ktoś powiedział - nie potrafimy się nawet przeżegnać. Rano wstajemy z łóżka, a w radiu słychać, co dziś powiedział polityk Czarnecki czy Hofman. 16 lipca słyszeliśmy właśnie o taśmach PSL.

Afera z taśmami w polityce to nic nowego – mieliśmy już takie "numery" w latach minionych. PSL-owski "numer" z udziałem ministra rolnictwa Marka Sawickiego to też, można powiedzieć, normalka. Z jednej strony wiadomo od wielu miesięcy, że w partii ludowców trwa kampania wyborcza na prezesa, a z drugiej – jak wielokrotnie pisała prasa – ambicją ministra rolnictwa jest być prezesem. No i walka o stołek Waldka toczy się na całego. Tylko, że wczorajsze taśmy odzwierciedlają coś więcej niż ostrą grę o stołek. Odzwierciedlają grę o stołek i wielkie pieniądze.

Taśmy ujawniają kulisy walki o swoich ludzi na wysokich stanowiskach w państwowych spółkach. Były szef Agencji Rynku Rolnego, Władysław Łukasik mówi byłemu szefowi kółek rolniczych, Władysławowi Serafinowi o wykorzystywaniu przez działaczy ludowców "stanowisk dla własnych korzyści, o zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa wyłącznie z myślą o korzyściach". Taśmy ujawniają fakty obchodzenia ustawy kominowej i wykorzystywania dla celów prywatnych, kosztownych delegacji służbowych "wyłącznie na zwiedzanie świata z rodzinami" – wspomina "Rzeczpospolita".

Ujawnione przez "Puls Biznesu" taśmy ludowców, trafiły na biurka prokuratury warszawskiej i CBA. Specjaliści organów ścigania, po ich prześwietleniu, podejmą decyzję o dalszym postępowaniu. Wiadomo, że premier Donald Tusk oczekuje na wyniki działań prokuratury i służb, a szef partii ludowców wezwał z urlopu ministra rolnictwa. Według mediów, dziś sprawa taśmowych nagrań trafi do prokuratury w Białymstoku. Również ona będzie prowadzić postępowanie wyjaśniające.

Nagranie ukrytą kamerą dotyczy dwóch panów z PSL. Jeden z nich - Władysław Łukasik, odwołany ze stanowiska prezesa Agencji Rynku Rolnego (ARR), odbył spotkanie z drugim kolegą, byłym szefem kółek rolniczych Władysławem Serafinem. I tak, od słowa do słowa, zaczęła się rozmowa. A kamera to widziała i zapisała. Zapis ten wczoraj ujawnił "Puls Biznesu" i częściowo "Gazeta Wyborcza" a także inne gazety. Były prezes ARR, Władysław Łukasik mówił Serafinowi m.in. o różnych nieprawidłowościach w działaniu osób blisko związanych z ministrem rolnictwa, Markiem Sawickim.

Rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego poinformował, że po analizie materiałów, CBA skierowało zawiadomienie do prokuratora generalnego w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa w zakresie sprawowania nadzoru właścicielskiego przez Agencję Rynku Rolnego, nad podległymi jej spółkami. Z Prokuratury Generalnej materiały przekazano do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która natychmiast po ujawnieniu nagrań, zainteresowała się sprawą.

Na początek wdrożono postępowanie sprawdzające w kierunku "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych" - powiedział prokurator Dariusz Ślepokura, rzecznik warszawskiej prokuratury. Dopiero po tych czynnościach zapadnie decyzja o "ewentualnym wszczęciu śledztwa".

Według pb.pl to nie koniec działań organów ścigania. Treści nagrania z ukrytej kamery przegląda i analizuje również Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Dziś, zdaniem wiceszefa białostockiej prokuratury, zapadnie decyzja o ewentualnym wszczęciu śledztwa w sprawie "składania fałszywych zeznań przez ministra Sawickiego".

Zainteresowanie śledczych białostockich ma swoje szczególne uzasadnienie. Władysław Łukasik w rozmowie z Władysławem Serafinem sugeruje, że minister rolnictwa Marek Sawicki, jako świadek skłamał w trakcie zeznań, w postępowaniu dotyczącym powstałych nieprawidłowości "przy zatrudnianiu i zwalnianiu pracowników ARR".

Sprawa ciągnie się od 3 lat. Od początku prowadziła ją białostocka prokuratura. W 2009 roku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko szefowi ARR, Władysławowi Łukasikowi i innemu szefowi ARR, Bogdanowi T. Obydwaj zostali oskarżeni o przekroczenie uprawnień. Sąd zaplanował najbliższą rozprawę na 24 sierpnia. Wówczas, po przesłuchaniu jednego ze świadków, pełnomocnicy stron wygłoszą mowy końcowe. Być może jednak plan posiedzenia sądu ulegnie zmianie.

Zarzuty kolegów partyjnych nagrane na taśmach przez ukrytą kamerę, uderzają w sposób konkretny w ministra rolnictwa. Mają to być słowa: "Słuchaj, w Białymstoku to ja mu kryję, kurde, d*** po prostu. Ja tam pół milimetra nie zawiniłem" — przekonuje Władysława Serafina były prezes ARR, Łukasik. Pokazał koledze dokumenty, które rzekomo obciążają ministra rolnictwa w tej sprawie.

Były minister sprawiedliwości i prokurator generalny, Zbigniew Ćwiąkalski, ostrzega przed zbyt pochopnym wyciąganiem wniosków. Jego zdaniem, "w całej sprawie trzeba być bardzo ostrożnym". "Zdarza się, że ktoś pomawia inną osobę o składanie fałszywych zeznań. Czasami wręcz trudno jest udowodnić, czy są to fałszywe zeznania, czyli zachowanie świadome, czy też ktoś faktycznie o czymś zapomniał".

Zgodnie z obowiązującym prawem, za składanie fałszywych zeznań grozi kara do trzech lat więzienia. Minister Marek Sawicki, w rozmowie z "Pulsem Biznesu" przekonuje, że nie ma nic do ukrycia i nie ma obaw, co do efektów działań organów ścigania.

Tymczasem do ataku ruszyła opozycja. Rzecznik PiS, Adam Hofman uderzył ostro w rząd i chwycił za gardło rządzącą koalicję. Uważa, że jeśli premier będzie milczał w sprawie peeselowskich taśm, to to oznacza, że takie zachowania, jakie miały miejsce w ARR są dopuszczalne. Według niego "afera hazardowa pokazała, że można spokojnie kraść". PiS chce, żeby premier Tusk najpierw przede wszystkim wyjaśnił aferę taśmową PSL. A pozostałe partie żądają głowy ministra rolnictwa.

Wśród polityków PSL oficjalnie daje się zauważyć wielkie poruszenie i oburzenie całą sytuacją taśmową. A poseł ludowców, Janusz Piechociński, który jeszcze nie tak dawno nie krył silnych ciągotek na stołek prezesa lub choćby ministra infrastruktury, teraz mówi niczym legendarny Hammurabi, że gdyby opublikowane taśmy okazały się "dowodami nieprawidłowości, to nasza partia powinna ogniem wypalić tych, których trzeba wypalić".

Władze PSL planują jeszcze dziś odbyć spotkanie z ministrem Markiem Sawickim, na którym żądają od niego wyjaśnień w tej sprawie taśm. Według serwisu rp.pl, która powołuje się na opinię jednego z polityków ludowców - najlepiej byłoby dla wszystkich, gdyby minister oddał się do dyspozycji premiera, a "ten zdecydowałby, co z tym wszystkim zrobić". "Bo te taśmy uderzają nie tylko w nas, ale i cały rząd" – dodaje anonimowy ludowiec. Na razie nie ma pewności, czy minister Sawicki skróci urlop i wróci do Warszawy, aby wyspowiadać się przed kierownictwem partii.

Bez wątpienia, taśmy PSL to kłopot nie tylko ludowców, ale i całej koalicji rządowej. – Treści nagrań są bulwersujące i żenujące. Poseł Halicki z PO powiedział o taśmach PSL, że to żenująca, obrzydliwa rozmowa. Natomiast wiceszefowa klubu parlamentarnego PO, Małgorzata Kidawa-Błońska mówi spokojnie, że odpowiednie służby muszą sprawdzić, czy "poruszane tam fakty rzeczywiście miały miejsce".

Niemniej jednak, zdaniem "Rzeczpospolitej", Platforma nie zamierza do niczego zmuszać koalicjanta. A poseł Małgorzata Kidawa-Błońska jest zdania, że władze PSL muszą sprawę wyjaśnić. Przede wszystkim "musi to zrobić minister Sawicki, którego postawiono w niekorzystnym świetle".

Stanisław Cybruch

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Taśmy zdrady czy prawdy? Czarne chmury nad ministrem Sawickim - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto