Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teatr Współczesny zaprasza: "Moralność pani Dulskiej"

Wojciech Janiszewski
Wojciech Janiszewski
plakat z Teatru Współczesnego
"Moralność pani Dulskiej - tragifarsa kołtuńska" w reżyserii Agnieszki Glińskiej, to sztuka, której nie można przeoczyć. Gwarantuję, że wielu zaskoczy i to pozytywnie

Wybierając się na spektakl zastanawiałem się, czy będzie w stanie mnie zaskoczyć. Sztuka Gabrieli Zapolskiej, która miała premierę w 1906 roku w Krakowie, jest powszechnie znaną i często wystawianą. Od czasu premiery do 1992 roku doczekała się 135 inscenizacji teatralnych; do chwili obecnej jest ich zapewne już około dwustu. Wystawiana była też z powodzeniem poza granicami Polski, tłumaczona na 19 języków, na jej podstawie powstał film i musical. Jest to tekst powszechnie znany, tym bardziej na pochwałę zasługuję fakt, że Agnieszka Glińska podjęła się jego reżyserii.

Przystępując do interpretacji dzieła Zapolskiej, warto zatrzymać się na podtytule
„Tragifarsa kołtuńska". To w nim tkwi idea tego utworu. Kim jest kołtun? W "Słowniku literatury polskiej" czytamy: „«Kołtun» jest mieszanką tępoty, sprytu i cynizmu. (…) Kołtuni uważają swój sposób życia za jedynie właściwy, choć polega on na świadomym krzywdzeniu innych ludzi”.

Pozwolę sobie zacytować wypowiedź reżyser Agnieszki Glińskiej na temat tego utworu: "Moralność pani Dulskiej" obrosła w stereotypy i ogólniki, rodem z lekturowych opracowań. Jest interpretowana z klucza, schematycznie i powierzchownie - oto kołtun nad kołtuny, królowa polskiego mieszczaństwa, hipokryzji i umysłowej ciasnoty, z Panem Bogiem na sztandarze i wyświechtanymi hasłami na ustach. Jest jakaś straszna ona i jesteśmy my, którzy z lekkim obrzydzeniem, pogardą i niekłamaną wyższością pokazujemy ją palcem. My niekołtuni, niemieszczanie, my ludzie wolni duchem, światli, mądrzy, myślący otwarcie nieschematyczni i bez uprzedzeń. Gdzie my, gdzie ona. Podtytuł "tragifarsa kołtuńska" jest przewrotny. Każe zastanowić się przez chwilę, ile Dulskiej jest w każdym z nas.Czy najbardziej nie tępimy u innych tego, czego nie chcemy widzieć w sobie.”
Mogę tylko się podpisać pod tą opinią.
Spektakl w Teatrze Współczesnym, to rewelacja; to uczta dla ducha i przyjemność oglądania. Rewelacyjna Monika Krzykowska w roli Anieli Dulskiej, to piękna, seksowna kobieta, która nie chce pogodzić się z przemijaniem, nie jest też w stanie pozbyć się kołtuństwa. Intrygująca jest rola Wojciecha Żołądkowicza jako Felicjana Dulskiego. Takiej interpretacji tej postaci jeszcze nie widziałem; jest diametralnie inna od tej, którą stworzył Kazimierz Witkiewicz w filmie Dulscy z 1975 r. Tamten Felicjan, zupełnie wyizolowany z życia rodziny, ten u Glińskiej pokazuje swoje niespełnione marzenia, pokazuje, że jeszcze żyje mimo apodyktycznej żony. Fascynująca jest Natalia Rybicka jako Hanka, także zupełnie inaczej przedstawiona niż dotąd oglądaliśmy. Rybicka stworzyła postać prostej, acz tzw kutej na cztery łapy dziewczyny, która osiąga to co chce.

W tym spektaklu nie ma słabych punktów, Agnieszka Glińska połączyła niesamowitym pomostem sceny z życia mieszczańskiej lwowskiej rodziny z realiami dzisiejszych czasów. Świetnie dopasowana muzyka Jana Duszyńskiego uzupełnia tę ucztę. Po obejrzeniu spektaklu kołacze się w naszej głowie pytanie: ile tej dulszczyzny w nas? Miej pokorni stwierdzą, że wśród swoich znajomych ma wielu Dulskich.
Gwarancją udanego spektaklu jest tekst, reżyser, aktor. W tym przypadku 3 X TAK. Gorąco polecam!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto