Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To się musiało tak skonczyć czyli wielka wtopa w Opolu

Janusz Bartkiewicz
Janusz Bartkiewicz
Komendant KWP w Opolu stracił stanowisko, przez to, że dał się nagrać w trakcie służbowo-intymnych rozmów ze swoją podwładną. Prawdopodobnie rozmów takich, w czasie gdy był komendantem w innych jednostkach, odbyło się o wiele więcej.

W dniu 23.05.2013 r. w Internecie pojawiła się informacja o seksaferze w opolskie komendzie wojewódzkiej policji, a konkretnie o nagraniu pikantnej rozmowy komendanta wojewódzkiego nadinsp. Leszka Marca ze swoją podwładną, prawdopodobnie szefową kadr. W informacji podano, że Marzec zanim został komendantem wojewódzkim w Gorzowie Wlkp., był z-cą komendanta wojewódzkiego we Wrocławiu.

L. Marzec swoją policyjną karierę rozpoczął w szeregach ZOMO, skąd trafił do wydziału dochodzeniowego, ówczesnego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Wałbrzychu, gdzie zbyt długo miejsca nie zagrzał, ponieważ naczelnik wydziału pozbył się go szybciutko “sprzedając” go do wydziału kryminalnego. Po jakimś czasie został skierowany do Szkoły Oficerskiej w Szczytnie, skąd po trzech latach wrócił do Wałbrzycha, już jako oficer, na stanowisko zastępcy komendanta I Komisariatu Policji. I to była pierwsza tragiczna pomyłka kadrowa, co w Policji nie jest czymś niezwykłym. W 1990 roku został komendantem tegoż komisariatu i był nim aż do roku 2000. Następnie uzyskał nominację (1999 r.) na komendanta miejskiego w Wałbrzychu, jako zwycięzca konkursu na to stanowisko. Tajemnicą poliszynela było, że nikt inny nie miał szans, bo wspierał go ówczesny starosta i wiceminister MSWiA pochodzący z tego miasta. Chciał też zostać z-cą KWP w Poznaniu, ale H. Tusiński wiedział z kim zacz ma do czynienia i nic z tego nie wyszło, za co policjanci z Poznania winni być Tusińskiemu dozgonnie wdzięczni (z tego, co wiadomo, to wspominają go bardzo sympatycznie). Po odejściu H. Tusińskiego do Poznania - w czasie rządów PiS - został zastępcą komendanta wojewódzkiego we Wrocławiu. (2005 - do września 2008). Kolejnym krokiem w karierze była fucha komendanta wojewódzkiego policji w Gorzowie Wlkp., gdzie też doczekał się awansu na stopień nadinspektora policji (odpowiednik stopnia generalskiego w wojsku).

Z Gorzowa został przeniesiony do Opola i w tym dniu w Gorzowie rozległ się wielki huk. To pospadały z policyjnych piersi ciężkie kamienie. A w Opolu, po zasięgnięciu informacji, rozległ się jeden wielki jęk.

Jak donoszą niektóre wiewiórki, przeniesienie z Gorzowa do Opola miało swoje jakieś drugie dno, związane z negatywnym stanowiskiem wojewody lubuskiego, ale informacje te pochodzą z niesprawdzonego źródła, a więc pomijam je milczeniem.

To, co się stało w KWP w Opolu, dla dziesiątków policjantów z Wałbrzycha nie jest żadnym zaskoczeniem, bo ci, którzy mieli tego pecha i pracowali pod jego rozkazami niejednokrotnie zgrzytali zębami, a policjantki i pracownice cywilne wypłakiwały się w poduszkę, bo nikt nie miał odwagi, aby dać publiczny wyraz sprzeciwy wobec pospolitego chamstwa i arogancji. Pan komendant miał w zwyczaju, w kontaktach z podwładnymi, posługiwać się niesamowicie wulgarnym językiem, a jego zachowanie w stosunku do podwładnych wyrażało wyjątkową dla nich pogardę i poczucie własnej ważności i bezkarności.

Intymne kontakty, jakie nawiązał z panią oficer z opolskiej KWP też w wałbrzyskich policjantach nie budzą zdziwienia, albowiem tajemnicą poliszynela były podobne relacje interpersonalne, ujmując to bardzo eufemistycznie. Wielu policjantów z I KP i KMP w Wałbrzychu doskonale wie kto i na jakie stanowisko awansował, dzięki chuci pana komendanta, ale wątpliwe jest, aby panie te zechciały się tym obecnie pochwalić. Być może odezwą się, ośmielone wpadką, te kobiety, które przez komendanta po chamsku nagabywane były w celach zupełnie niesłużbowych.
http://www.fakt.pl/Komenda-wojewodzka-policji-w-Opolu-seskafera,artykuly,212741,1.html
W policji powinien być przeprowadzony gruntowny przegląd kadr, bo zbyt wielu przypadkowych ludzi (bez charakteru) pełni zbyt odpowiedzialne funkcje. Właściwa droga to sukcesywne wyjmowanie z kosza zgniłych jabłek (takich jak ten L.M) i pilnowanie, aby na stanowiska kierownicze trafiali wyłącznie ci, którzy na to zasługują, a nie ci, którzy mają odpowiednie plecy. Za służbowe awanse Marca winni też odpowiedzieć ci, którzy go tak wywindowali. Przecież musieli wiedzieć o umorzonych w Wałbrzychu (z powodu niby znikomej szkodliwości) postępowaniach prokuratorskich, w czasach gdy był komendantem Komisariatu I w dzielnicy Piaskowa Góra – Podzamcze.

Ale to tylko mrzonka taka. Marzenie ściętej głowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto