Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Triumf Djokovica w US Open

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Trzeci raz w tym sezonie, czwarty raz w karierze Novak Djoković sięgnął po zwycięstwo w Wielkim Szlemie. W finale US Open Serb pokonał Rafaela Nadala 6:2, 6:4, 6:7 (3:7), 6:1.

Starcie numeru 1 i numeru 2 męskiego tenisa zaczęło się od dwóch wygranych gemów przez Hiszpana, któremu - jak sam przyznał na konferencji po meczu - bardzo zależało na zrewanżowaniu się za przegraną w Wimbledonie. To były jednak dobre złego początki, bo rozdrażniony Djoković rzucił się do odrabiania strat i do końca seta dyktował warunki gry, choć jego koncepcja na finał nie różniła się od tej zaprezentowanej przez Nadala - dążenie do długich wymian, rozprowadzenie przeciwnika po całej szerokości kortu, staranne przygotowanie kończącej akcji.

Druga odsłona meczu również toczyła się pod dyktando Serba, który tym razem trafił na większy opór. Spotkanie było toczone w świetnym tempie, obaj tenisiści wyjęli ze swojego arsenału to, co najlepsze. Nie czekając na błędy rywala, sami podejmowali ryzyko i wybierali warianty najtrudniejsze z możliwych. Można być znużonym powtarzanymi truizmami o ich żelaznej psychice, o tym, że rakieta nie zadrży w ich rękach przy najbardziej karkołomnych uderzeniach, o fantastycznym przygotowaniu atletycznym, ale gdy podziwia się wymiany, w których piłka regularnie ponad 20 razy przechodzi na drugą stronę siatki z zawrotną prędkością, a gemy trwają po kilkanaście minut, chwila zachwytu wydaje się nieodzowna. Najlepszym dowodem na to, jak obaj poszerzyli repertuar swoich zagrań i nadrobili wytykane im często w przeszłości braki techniczne, jest wysoka skuteczność w akcjach przy siatce - 66 proc. Djokovicia i 76 proc. Nadala.

"Rafa" zebrał się w sobie na zryw w trzecim secie, gdy Serb przechodził lekki kryzys fizyczny i zaczął odczuwać niezaleczony uraz kręgosłupa. Po morderczej walce i zwycięstwie w tie-breaku 7-3 w obozie Hiszpana odżyły nadzieję na drugie z rzędu zwycięstwo w Nowym Jorku.

Czytaj więcej -->

W przerwie "Nola" poprosił o interwencję lekarzy, po której wrócił na kort jak nowo narodzony. Przebieg czwartego seta nie był tak jednostronny jak sugeruje wynik (6:1), ale w decydujących momentach Nadal wyglądał na bezbronnego, sprawiał wrażenie zaskoczonego tym, że po drugiej stronie siatki ktoś dobiega do jego szaleńczych ataków, których w półfinale nie potrafił powstrzymać nawet taki tenisowy sprinter jak Andy Murray. Djoković przeciwstawił się byłemu liderowi światowych list jego własną bronią - agresją, i po 4 godzinach i 10 minutach cieszył się ze swojego pierwszego zwycięstwa w US Open. "Całe życie na to pracowałem, poświęciłem się temu sportowi na 100 proc. To jest coś, co kocham i przynosi mi radość za każdym razem, kiedy wchodzę na kort" - powiedział na konferencji Serb.

Umarł król, niech żyje król?

Gdy w ubiegłym sezonie coraz wyraźniej rysował się kres dominacji Rogera Federera, świat tenisa in blanco namaścił na nowego monarchę "białego sportu" Rafaela Nadala. Tenisista z Majorki, przypominający posturą rzymskiego gladiatora, miał na koncie dziewięć tytułów wielkoszlemowych, a kolejne wydawały się kwestią czasu. Djoković, szczycący się wówczas jednym zwycięstwem z Melbourne z 2008 r., plasował w ścisłej czołówce, ale wciąż brakowało mu tego jednego kroku, który dzielił go od tenisowego Panteonu. W regularnej grze na najwyższym poziomie przeszkadzała mu astma i liczne uczulenia. Przed tegorocznymi rozgrywkami Serb włączył do swojego sztabu lekarzy, którzy opracowali dla niego specjalną dietę. Jej efekty (plus oczywiście ogromna i już niczym niezakłócona praca na treningach) przeszły oczekiwania samego zainteresowanego, który w tym roku wygrał 64 z 66 meczów (w tym wszystkie sześć z Nadalem), dziesięć turniejów i umocnił się na prowadzeniu w rankingu ATP.

Do Wiadomości24 możesz dodać własny tekst, wideo lub zdjęcia. Tylko tu przeczyta Cię milion.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto