Krzysztof Beśka zabiera nas w podróż w przeszłość, do roku 1892. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się w Łodzi - mieście wielokulturowym, pełnym prężnie działających fabryk włókienniczych, miejsca szybkiego bogacenia się ludzi, ale też wielu szybkich upadków i utraconych fortun. W dość krótkich odstępach czasu szare i nudne życie mieszkańców zostaje zakłócone porwaniami dzieci - 6-letniego synka bogatego fabrykanta Friedricha Neumanna oraz dziecka inżyniera Szałkowskiego z fabryki Scheiblera. W tym samym czasie bez wieści przepada, dopiero co przybyły w poszukiwaniu pracy, zubożały szlachcic Andrzej Potulicki. Do tego wszystkiego dochodzą tajemnicze wybuchy, zapadające się kamienice i wysychające studnie. Czy te wszystkie wydarzenia może coś łączyć? Tego próbują dowiedzieć się prywatni detektywi: Jewgiennij Aleksandrowicz Riepin i jego asystent - Stanisław Raczyński.
Więcej o fabule powiedzieć nie wypada, bo jak to w powieści detektywistycznej, każdy kolejny szczegół może zepsuć całą zabawę. Ale z racji recenzji wypada ocenić kilka kwestii. Przede wszystkim książka jest bardzo nierówna. Są momenty, że atmosfera i klimat budowane są całkiem przyzwoicie, ale napotykamy na przykład całkowicie nierealistyczne albo po prostu głupie rozwiązanie danego wątku i cała magia pryska. To samo tyczy się przeskoków pomiędzy różnymi scenami - raz fajnie buduje to odpowiednie napięcie, a innym wprowadza chaos i zagubienie czytelnika.
Wykreowani bohaterowie na początku sprawiają wrażenie ciekawych i interesujących "tworów", ale z czasem wszyscy stają się płytcy i bezbarwni. Jakby autorowi zabrakło pomysłów albo chęci. Natomiast nie można tego zarzucić sposobom ukazania samej Łodzi. Opisy dymiących kominów fabryk, podejrzanych ciemnych uliczek i zaułków, ubiorów mieszkańców, wystroju mieszkań czy nawet specyficzne słownictwo w dialogach - dosłownie przenoszą nas do XIX wieku. Jest to zdecydowanie najmocniejsza strona tej książki!
W fabułę wplecione są też elementy mitologii greckiej (choćby sam tytuł czy np. dzieci porywane przez okno, pod którym pozostaje kosmyk włosów, nasuwa skojarzenia z Tanatosem - greckim bogiem śmierci), co dość ciekawie komponuje się z całością.
Nie jest to jeszcze najwyższa półka kryminału, ale zdecydowanie autor jest na dobrej drodze. Ciekawe co zaprezentuje w drugiej części serii "Pozdrowienia z Londynu", nad którą już pracuje.
Ciekawostką jest okładka, która graficznie jest bardzo klimatyczna, a w dodatku ma interesującą chropowatą fakturę.
Moja ocena w skali 1-10: 6
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?