Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzy powody, dla których warto docenić wyniki polskich drużyn w LE

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
To był wyjątkowy sezon dla przedstawicieli Ekstraklasy w europejskich pucharach. Zaczął się od kompromitacji Jagiellonii, skończył na ambitnych porażkach Wisły i Legii, którym mało kto dawał szansę na dotarcie do 1/16 Ligi Europy.
  1. Awans Polski w rankingu UEFA z 24 na 20 miejsce. Wyprzedzamy m.in. Chorwację, Rumunię, Białoruś, Serbię, Norwegię i Bułgarię, czyli nacje na zbliżonym, jeśli nie wyższym, poziomie piłki klubowej, które w ostatnich latach miały swoich reprezentantów w Lidze Mistrzów (swoją cegiełkę do progresu w rankingu, który podsumowuje pięć sezonów, dołożył również Lech Poznań). Biorąc pod uwagę tylko obecne rozgrywki, jesteśmy sklasyfikowani na 16. miejscu, najwyższym od sezonu 2002/2003. Po raz pierwszy od 41 lat na wiosnę mieliśmy w pucharach dwie drużyny.

  2. Nasze kluby eksportowe wcale nie miały łatwych rywali. Trochę już przyzwyczajeni do klęsk z piłkarskim Trzecim Światem, reprezentowanym przez kluby z Gruzji, Estonii, Azerbejdżanu i Kazachstanu, zredukowaliśmy nasze pucharowe oczekiwania do minimum. Jak jeszcze raz przejrzymy listę drużyn, które pokonały Legia, Wisła i Śląsk (biorąc pod uwagę pojedyncze spotkania, występ Jagielloni lepiej przemilczeć): Gaziantepspor, Spartak Moskwa, Hapoel Tel Awiw, Rapid Bukareszt, Skonto Ryga, Litex Łowecz, APOEL Nikozja, Fuhlam, Odense, Twente Enschede, Lokomotiw Sofia, Dundee Utd, do tego remisy ze Sportingiem i Standardem Liege, trudno nie przyklasnąć - tylko w starciu z mistrzem Łotwy polską drużynę można było wskazać jako zdecydowanego faworyta.

3.Zmiana nastawienia. To już przeszłość, gdy polska drużyna stanowiła szare tło dla rywali z zagranicy, atakowała małą liczbą zawodników i bojaźliwie pozbywała się piłki. W tym sezonie widzieliśmy zawodników pełnych determinacji, walczących do końcowego gwizdka, widzieliśmy trenerów, którzy mieli pomysł na swoją drużynę, a drużyna przeciwna nie miała dla nich tajemnic. Regularna okazja do gry z notorycznymi uczestnikami pucharowych zmagań, z których każda prezentowała inną piłkarską filozofię i wymagała osobnego podejścia, pozwoliła doświadczyć specyficznego rodzaju meczowego stresu nieodczuwalnego w Ekstraklasie. Najbliższe okno transferowe pokaże, jaką promocję otrzymała polska piłka.

Co może jednak najcenniejsze, piłkarze przede wszystkim z Krakowa i Warszawy zobaczyli, że nie stoją z góry na straconej pozycji. Grająca w 10. Wisła w obu meczach 1/16 LE była równorzędnym przeciwnikiem dla byłego mistrza Belgii, cenionej wylęgarni talentów, której zawodnicy trafiali do takich klubów jak Liverpool czy Benfica. "Biała Gwiazda" przeżywała w tym sezonie prawdziwe trzęsienie ziemi i nadal odczuwa wstrząsy wtórne. Zrezygnowano z trenera Maaskanta, frekwencja na trybunach jest jeszcze niższa niż przed modernizacją stadionu, a kibice głośno wyrażają swoją dezaprobatę dla budowy zespołu w oparciu obcokrajowców. Przy okazji pierwszego meczu ze Standardem znowu dał o sobie znać temperament Pawła Małeckiego, piłkarza równie potrzebnemu drużynie co niszczącego ją od środka. Tolerancja dla wybryków skrzydłowego skończyła się i ten może szukać nowego pracodawcy. Przystępując do meczu rewanżowego w Liege, drużyna Kazimierza Moskala wszystkie te problemy zostawiła w szatni i choć zabrakło jej jakości, pozostawiła po sobie dobre wrażenie.

Legia, finansowy gigant jak na polskie warunki, domykała budżet i na rynku transferowym czekała na okazje. Czasu jednak zabrakło. Mimo węższej kadry niż jesienią stanowiła poważne wyzwanie dla Sportingu, który na wzmocnienia wydał 15 razy więcej niż działacze klubu z Łazienkowskiej w poprzednim sezonie. Na boisku nie było widać tej różnicy. Legioniści byli drużyną poukładaną, grającą płynnie, z zaufaniem do własnych umiejętności, niewiele ustępowali rywalom w poziomie wyszkolenia technicznego, choć ci w składzie mogli się pochwalić reprezentantami połowy państw Ameryki Południowej. Pozostał lekki niedosyt, jak zakończyłby się dwumecz z Portugalczykami, gdyby wcześniej zakontraktowano Nacho Novo i Ismaela Blanco.

Wniosek narzuca się sam - koniec przygody z europejskimi pucharami w tym sezonie może być początkiem nowego otwarcia w najbilższej przyszłości.

Rozpoczął się konkurs Dziennikarz obywatelski 2011 Roku.
Zgłoś swój materiał! Zostań najlepszym dziennikarzem 2011 roku. Wygraj jedną z ośmiu zagranicznych wycieczek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto