Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Turniej Czterech Skoczni. Przełamać austriacką serię

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Freund, Wellinger, Bardal, a może Stoch? Czy ktoś jest w stanie przerwać hegemonię mistrzów świata, których łupem padły ostatnie cztery edycje TCS? A może historia powtórzy się po raz piąty. W niedzielę pierwszy akt tej rywalizacji.

61. edycja tego prestiżowego turnieju może być pierwszą od ponad 10 lat, w której główne role w walce o zwycięstwo zagrają reprezentanci gospodarzy. Zarówno Niemcy, jak i Austriacy w pierwszych konkursach tego sezonu byli nie do zatrzymania. W dotychczas rozegranych siedmiu zawodach o punkty PŚ zwycięzcą był albo podopieczny Wernera Schustera albo Alexandra Pointnera. Turniej Czterech Skoczni nie jest, co prawda rywalizacją drużynową, a chęć utarcia nosa wielkim rywalom ma kilku innych zawodników.

Ostatnie cztery edycje kończyły się zwycięstwem czterech różnych reprezentantów Austrii. Spośród pięciu najbardziej utytułowanych i aktualnie skaczących zawodników tego zespołu, czyli Gregora Schlierenzauera, Thomasa Morgensterna, Andreasa Koflera, Wolfganga Loitzla i Martina Kocha, wiktorią w turnieju nie może się pochwalić ten ostatni. I trudno wierzyć, by ta niekorzystna statystyka miała się zmienić tym razem. Koch obecnie skacze znacznie poniżej oczekiwań, o czym świadczy 33. pozycja 30-latka w klasyfikacji generalnej PŚ.

Największe szanse na zwycięstwo w turnieju wśród „czerwono-biało-czerwonych” przyznaje się Schlierenzauerowi i Koflerowi. Gdyby wygrał ten pierwszy, byłby ósmym skoczkiem w historii, któremu udało się drugi raz z rzędu zwyciężyć w turnieju. Lider Pucharu Świata ma już w tegorocznej karuzeli 3 zwycięstwa (najwięcej w stawce), choć zdarzało mu się przeplatać świetne konkursy z rozczarowującymi. Tak jak choćby w Soczi, gdzie dzień po bezapelacyjnej wygranej, zaliczył wpadkę, zajmując miejsce w trzeciej dziesiątce. Takich zwrotów akcji jak ta na pewno Gregor podczas turnieju by sobie nie życzył.

Z kolei Andreas Kofler, po średnio udanym początku sezonu, wraca na właściwe tory. Wygrał po jednym konkursie w Rosji i Szwajcarii (tak jak Schlierenzauer) i w porównaniu z młodszym kolegą, jego forma jest bardziej stabilna. Zagadka to dyspozycja Thomasa Morgensterna, który podczas ostatnich konkursów walczył nie tylko z przeciwnikami, ale i z grypą. Sam zawodnik z dystansem podchodzi do słabych rezultatów sprzed ponad tygodnia (15. i 30. miejsce), usprawiedliwiając się nieszczęsnym wirusem. Jednak, jak dotąd, „Morgi” ustępuje pola najsilniejszym w reprezentacji.

Kolegom z Austrii powoli zaczynają zazdrościć Niemcy, którzy na swoje chwile chwały podczas TCS czekają od czasów Svena Hannawalda, czyli okrągłej dekady. Teraz gwiazdą na miarę popularnego „Hanniego” ma być Severin Freund. Od momentu zakończenia kariery przez Michaela Uhrmanna wraz z końcem sezonu 2010/2011 jest najbardziej wyróżniającym się reprezentantem naszych zachodnich sąsiadów. Choć kadra Wernera Schustera w tym sezonie jest niezwykle mocna, Freund to jej niekwestionowany lider. 24-latkowi udało się już dwukrotnie w tej kampanii stanąć na najwyższym stopniu podium.

Wielu kibiców i obserwatorów zastanawia się, jak spisze się na wielkiej imprezie rewelacja obecnej kampanii, Andreas Wellinger. 17-latek w swoich pierwszych startach w Pucharze Świata prezentował się znakomicie, zupełnie nie dając po sobie znać, że wciąż posiada niewielkie doświadczenie w startach na najwyższym poziomie. Tym samym również i jego zalicza się do grona faworytów turnieju. Przypomina się sytuacja sprzed 5 lat, gdy na narciarskie salony wkraczał Gregor Schlierenzauer, i po dwóch wygranych odniesionych przed turniejem, również otrzymał to miano. Choć Wellinger na podium pucharowych konkursów stanął już dwukrotnie, jego triumf w TCS byłby jeszcze większą niespodzianką niż dotychczasowe jego występy. Podobnie zresztą, jak Jaka Hvala, zawodnik będący ostatnio najsilniejszym punktem reprezentacji Słowenii.

W kontekście potencjalnych konkurentów dla austriacko-niemieckiej koalicji warto wspomnieć o Norwegach, którzy co prawda w pierwszych siedmiu konkursach sezonu 2012/2013 nie przynieśli wiele radości swoim sympatykom, jednak wcale nie jest powiedziane, że maszyna naoliwiona przez Alexandra Stoeckla nie zacznie znów się rozkręcać.

Najbardziej stabilnym „trybikiem” w tym urządzeniu jest Anders Bardal, zamykający pierwszą piątkę klasyfikacji generalnej. Już sześciokrotnie odwiedzał pierwszą dziesiątkę pucharowych zawodów, ale tylko raz stanął na podium (podczas inauguracji w Lillehammer).Czy może stanowić realne zagrożenie dla powyższych kandydatów? Norwegowie już od sześciu lat czekają na kolejnego swojego reprezentanta, który zatriumfuje w TCS i powtórzy sukces Andersa Jacobsena.

Ostatnimi występami przypomniał o sobie ponadto Kamil Stoch. Gdyby ktoś na przełomie listopada i grudnia powiedział, że trenerzy najsilniejszych ekip wśród czarnych koniów turnieju będą wymieniać nazwisko Polaka, prawdopodobnie większość puknęłaby się w czoło. Wystarczyła jedna wizyta na podium, jeden niesamowity konkurs, w którym od zwycięstwa w nim dzieliło Stocha tylko 0,1 punktu, by znów zrobiło się o nim głośno.
– Przed sezonem mówiłem, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Wiedziałem o tym i efekty musiały przyjść. A te pierwsze konkursy... Sporo czynników się złożyło na słabą postawę. Ja potrzebowałem później spokoju, treningów bez rywalizacji i zainteresowania mediów – uważa w rozmowie z Przeglądem Sportowym 25-latek.

Piąty zawodnik ostatniego sezonu ze spokojem patrzy w przyszłość, mając jednak na uwadze to, że „jedna jaskółka wiosny nie czyni”. – Przestrzegam, żeby za bardzo się nie nakręcać. I podejść do kolejnych konkursów z pokorą. Poza tym, przed nami w tym roku nie cztery, a właściwie sześć konkursów pod rząd (trzy dni po zakończeniu TCS odbędą się zawody w Wiśle – przyp. red.). Łatwo nie będzie. Jednak wygrana w Turnieju Czterech Skoczni to jedno z moich sportowych marzeń – zaznacza reprezentant Polski.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto