Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ubyło milion Polaków. Mało nas do pieczenia chleba...

Robert Grzeszczyk
Choć dane zostały zaczerpnięte z najświeższego Rocznika statystycznego, potwierdza się fakt znacznego przeszacowania ilości ludności w ostatnich lat. Ubytek miliona Polaków nie nastąpił bowiem tylko w okresie ostatniego 2011 roku.
Choć dane zostały zaczerpnięte z najświeższego Rocznika statystycznego, potwierdza się fakt znacznego przeszacowania ilości ludności w ostatnich lat. Ubytek miliona Polaków nie nastąpił bowiem tylko w okresie ostatniego 2011 roku. R. Grzeszczyk na podst. Rocznika Statystycznego
"Mało nas, mało nas do pieczenia chleba / Jeszcze nam, jeszcze nam, Ciebie tu potrzeba". To prosta dziecięca śpiewogra. Jej słowa skojarzyły mi się z treścią informacji GUS ogłoszoną po wstępnym opracowaniu wyników ostatniego spisu powszechnego.

Co nas czeka

W okresie między przedostatnim (2002 rok) a ostatnim (2011 rok) spisem powszechnym liczba mieszkańców Polski zmniejszyła się o milion. Jeśli co dekadę będzie nas ubywać milion, to w roku 2030 w Polsce będzie mieszkało 35 milionów Polaków. A to wskazuje, że dane z jednego z starych raportów Klubu Rzymskiego zaczynają się wypełniać. Podobnie prognozują demografowie z USA.

Polska ma mieć około 20 milionów mieszkańców w 2050 roku.
Oczywiście optymiści pocieszają, że to ubytek tylko jednego miliona Polaków i że w czasie drugiej wojny światowej ubytek ludności następował w tempie pięciokrotnie większym (6 milinów w 5 lat). Lecz, czy to jest rzeczywiście pocieszające? Te straty zostały odrobione w okresie industrializacji i kolejnych planów pięcioletnich. Wzrostu nie zniszczył totalitaryzm i marksistowska dialektyka. Nie zniszczyły go prześladowania wiary i kościoła. Skok przez płot i późniejszy stan wojenny wpłynęły bardzo pozytywnie na stan populacji Polaków. Spadek przyrostu naturalnego staje się zauważalny i znaczący od czasu przyjęcia w kraju nowych zasad systemowych.

Zobacz: Europa straci najwięcej mieszkańców.

Natomiast ujemny bilans demografii zbiega się z przystąpieniem do Unii Europejskiej. Otwarcie granic zweryfikowało naszą siermiężną rzeczywistości z możliwościami, jakie stwarza prawdziwa demokracja i wolny rynek. Wpłynęło równocześnie w sposób zdecydowany, choć przecież nie zaplanowany, na poprawę doli pozostałych w kraju ludzi. Niestety, zacementowało to istniejące nieformalne układy elit władzy, systemu politycznego i gospodarczego. Bo wyobraźmy sobie, że zamiast półtora miliona bezrobotnych, szwenda się tu po bruku dwa i pół miliona zdeterminowanych ludzi bez pracy. W tym milion młodych ludzi po "studiach" - za które zapłacili, ufając w lepsze jutro, często za namową polityków i systemu, jaki nam stworzono. Scena polityczna mogłaby zostać dość brutalnie i gruntownie przenicowana.

Władza ma tego świadomość. Pieśń o powrotach jest z gruntu fałszywa, gdy nucą ją nasi polityczni wybrańcy.

Czytaj dalej --->

Wariant optymistyczny

Oczywiście mamy wielu apologetów gospodarczego cudu nad Wisłą. Według nich mamy do czynienia ze stałym wzrostem dobrobytu i dobrostanu pod przywództwem mądrych i wartościowych elit. A wskazywanie na chwilowe problemy to dekadentyzm, defetyzm, wstecznictwo, malkontenctwo, fałsz, obłuda, krytykanctwo i od dawna znane warcholstwo (Radom 1976). Osłabiają ducha w zdrowym ciele narodu i niszczą jego witalność. Gdy słucham takich ocen oraz pełnych odpowiedzialności i zaangażowania opowieści przywódców i mądrych redaktorów, jak równo nam idzie "wzrost do przodu", sam zaczynam tracić wiarę w publikowane gdzieniegdzie fakty czy badania.

W demografii, według tych środowisk, też mamy do czynienia ze wzrostem. Tylko, że ze "wzrostem inaczej". I choć oficjalne dane GUS wyglądają jak na zamieszczonym obok obrazku, są tacy, których napawa to optymizmem.

Zobacz też: http://www.rp.pl/artykul/17,777776.html

Będziemy mogli liczyć na to, że stanieją mieszkania i wielu z nas poprawi swoją sytuacje lokalową. Choć z pewnością wiele budynków zdąży się rozsypać! Ktoś może też zdecydować o wyburzeniu nadmiaru z "różnych ważnych przyczyn". Lub wprowadzić ważne dla państwa, jego bezpieczeństwa i ekologii rozwiązania ustawowe, które będą "stymulować" dostęp do mieszkań.

Zbudujemy elektrownię atomową i zamkniemy kopalnie oraz elektrownie węglowe. Trzeba bowiem liczyć się ze spadkiem zapotrzebowania na energię o co najmniej 50 procent - uwzględniwszy dodatkowo zmiany w strukturze przemysłu. Można oczywiście stymulować stały wzrost zapotrzebowania na energię (niezależnie od spadku liczby ludności) na drodze prawnych i instytucjonalnych rozwiązań w państwie (Unia Europejska, a polscy zarządcy tym bardziej, potrafią wprowadzać nowe rozwiązania, np.: w zakresie "szeroko pojętego bezpieczeństwa swoich mieszkańców", etc). A może, to obserwowane ostatnimi czasy "atomowe przyśpieszenie", to efekt determinacji podejmujących decyzje, iż to ostatni moment ... ?

Ruch na drogach będzie mniejszy. Nawet dwa razy mniejszy. Ciekawe, czy tempo i zakres budowy dróg i autostrad już uwzględniają spadkowe trendy w demografii?

Czytaj dalej --->

Czy to tragedia?

Oczywiście można ubolewać nad obserwowanymi od dłuższego czasu trendami polskiej demografii. Niektórzy wiążą to z upadkiem morale i niepodległości kraju. Ale często ich przedstawiciele sami nie dają dobrego przykładu.

Wszystkie znaczące siły polityczne otwarcie artykułują konieczność odwrócenia tendencji spadkowej. I robią, co mogą by ją... pogłębiać. Artykułują problem, ubolewają i mówią łasemu na słowa społeczeństwu, że jest źle i trzeba naprawy.
Tylko życie uparcie zaprzecza słowom i rzeczywistym działaniom. Nie dotykają esencji będącej zasadniczą przyczyną obniżania wielkości populacji Polaków i poziomu ich życia w kraju (bo związek tych dwóch rzeczy nie podlega dyskusji):
- brak demokracji o którą walczyło społeczeństwo Polski
- brak pracy i poczucia bezpieczeństwa pracy
- brak należytej opieki medycznej
- brak opieki nad matką i dzieckiem
- upolitycznienie, ureligijnienie i klerykalizacja większości sfer życia
- budowa oligarchicznego społeczeństwa kastowo - korporacyjnego

Brak właściwych rozwiązań nie zagraża bezpośrednio naszemu życiu. Więc żyjemy.

Uwzględniając przy tym ideę jednej wielkiej Europy, temat demografii i karlejącej populacji w kraju nad Wisłą, staje się dla Polaka - Europejczyka całkiem marginalny. Ponad tysiąc lat temu wizję zjednoczonej Europy pod swym berłem przedstawiał cesarz Otton III. Zgodnie z kreowaną dziś wizją, rzeczywiste zjednoczenie dokona się już lada moment. Granic praktycznie nie ma, teraz pora na jeden organizm administracyjny i państwowy. A nawet jedną drużynę piłkarską? Bez żadnego godła na koszulkach. Czas wyrzucić narodowe symbole i uznać się za Europejczyków. Za sto lat nie będzie już nawet Europejczyków - będą jedynie Ziemianie.

Ciekawe tylko jaki język dla nas, do wspólnej komunikacji, uzgodnił Radosław Sikorski z Adamem Michnikiem? I ciekawe, kto nas będzie reprezentował ? Tusk, Kaczyński? A może Dzierżyński lub Lenin? A może Deutsche Bank?
Czy będziemy mieli wciąż taki sam wpływ na ich wybór?

Czytaj dalej --->

Degeneracja

Należy się liczyć z ogłoszeniem, że z przyczyn "demograficznych" pełnej likwidacji ulega OFE. Pieniądze z OFE zasilą ZUS w związku z jego tragiczną sytuacją (choć OFE tragicznej sytuacji nie miało i nie ma).
Wystarczy już tylko ogłosić.

By społeczeństwo za wiele nie myślało warto je czymś zająć - nałożyć nań obowiązek pracy. Z jednej strony zmniejszać przyrost ludności a z drugiej zmuszać do bardziej wytężonej roboty z powodu malejącego przyrostu i braku pieniędzy w ZUS. Rządzący podjęli jedynie słuszną decyzję w sytuacji, którą wcześniej sami wygenerowali. Jest to decyzja najlepsza dla samych rządzących i aktualnego parademokratycznego systemu politycznego.

Likwidacja OFE - systemu, który po modernizacji uniezależniałby człowieka od machiny politycznej państwa oraz nierealnych zasad ubezpieczenia społecznego wprowadza nas w ślepy zaułek, w którym nie dostrzeżemy już żadnego jaśniejszego punktu. Dlatego przedstawia się OFE jako system zły - miast go naprawić w sposób bardzo prosty: skasować prowizje dla zarządców a uzależnić ich dochody od zysków. Co przeszkadzało rządzącym w Polsce by ogromny potencjał finansowy OFE zaczął odgrywać znaczniejszą rolę w finansach i funduszach całej UE? Żaden kraj podobnej wielkości w Unii, nie wypracował takiego systemu. Ten system miał możliwości uniezależnić każdego ubezpieczonego od polityki i tzw. elit. Mógł wzmocnić pozycję Polski. Miast tego nasze zaskórniaki zostaną wydane na uzależnienie się od obcego atomu (budując atomówkę albo i dwie). Ponieważ pieniądze łatwo przyszły to łatwo też nimi szastać, wspomagając bankowe systemy spekulacyjne zagrożone w Grecji, Włoszech, Hiszpanii czy Irlandii. Najlepiej, gdy czyni się to w imię solidarności. To już niemal jak walka "Za naszą i Waszą wolność".
Lecz czy to rzeczywiście najistotniejsza rzecz dla polskiego podatnika?

Na co stać obywatela

By trochę przytępić zbyt jaskrawe kolory rzeczywistych przyczyn tzw. recesji ogłoszono narodowi kolejną wizję. Ogłoszono podniesienie wieku emerytalnego dla tegoż podatnika. Obywatel właśnie się dowiedział, że nie stać go na 40 lat pracy. Musi pracować 42 lata albo nawet 45 lat. Jednocześnie rozkłada się system OFE, który generalnie uniezależniałby tegoż podatnika od systemu ZUS i politycznych machinacji naszych "zdolnych elit".

Zobacz też: Zrównać wiek emerytalny z wiekiem śmiercil

Z jednej strony słyszymy o konieczności dłuższego okresu pracy a z drugiej strony o podnoszeniu wieku emerytalnego. Trzeba sobie uzmysłowić że nie są to sprawy jednoznaczne. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że tylko w sporadycznych przypadkach będą się ze sobą pokrywać. Obywatel czuje się szczęśliwy, że ktoś martwi się o jego przyszłość, i z sercem pełnym zaufania zdaje się na działania, które mają go uczynić jeszcze bardziej szczęśliwym i zadowolonym. Jego dzieci i wnuki również?

Wypełni się jego życie. Niemalże do śmierci. Bo chyba nikt nie uważa, że dodatkowe obciążenie pracą, a najczęściej przecież tylko bezrobociem, pozostanie obojętne dla stanu zdrowia: i fizycznego, i psychicznego.
Czy te działania maja wpływ na demografię Polaków? Moim zdaniem dalej ją rujnują.

Czytaj dalej --->Przy poziomie bezrobocia w granicach 12 procent wydłużenie wieku emerytalnego o cztery lata może generować przyrost bezrobocia o taką samą (4 proc.) wielkość. Chyba że te cztery procent mieszkańców zdolnych do pracy znów opuści "gościnne" łono polskiej krainy. Ale wtedy zaczyna to przypominać pętlę, która w określonych periodach będzie redukowała naszą populację - za Rp.pl. Wszyscy już czujemy jak się zaciska. Jest oczywiście i inna możliwość: Pan Michał Boni wprowadzi w życie jakąś nową strategię związaną z rzeczywistym wzrostem gospodarczym i tworzeniem miejsc pracy dla coraz starszych pracowników.

Oczywiście najprościej byłoby utworzyć klika nowych urzędów. Wciąż jest aktualna propozycja utworzenia Generalnego Bobrowniczego Rzeczypospolitej wraz z bobrowniczymi regionalnymi, powiatowymi i gminnymi. Warto powołać urząd by choć zacząć liczyć rzeczywiste straty, bo pieniędzy na naprawę szkód coraz mniej. Wiemy, że rządzących na to stać. Czy stać Polskę?

Kogo nam potrzeba do robienia chleba

Oczywiście wizja zjednoczonego świata a nawet zjednoczonej Europy o której wspomniałem wyżej nie jest możliwa do spełnienia w najbliższej przyszłości. Nie mam nic przeciwko takiej wizji, jeśli jednostka będzie w niej podmiotem a nie przedmiotem. O tym, że kierunek rozwoju globalizacji nie jest wcale jednoznacznie korzystny dla jednostki wiemy nie od dziś. Artykułowane jest to coraz mocniej w demokratycznych i cywilizowanych społeczeństwach. Do tych społeczeństw i do tych cywilizacji przenoszą się też Polacy. Ta migracja i jej kierunki dają jednoznaczną odpowiedź kogo nam potrzeba.
Czy istnieją takie siły w kraju?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto