Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Uczyć się od Las Vegas" - wciągająca krytyka miasta

Natalia Skoczylas
Natalia Skoczylas
okładka
Dzieło Roberta Venturi'ego, Denise Scott Brown i Stevena Izenoura jest niespotykanie przyjemną podróżą po Las Vegas i modernistycznej architekturze w ogóle. Ciekawa lekcja, nawet jeśli już nieco przebrzmiała.

Książka ta, wydana z wieloletnim poślizgiem po raz pierwszy w Polsce (obserwujemy właśnie ciekawą falę translacji "klasyków" traktujących o mieście i architekturze w kraju - odkrywani są autorzy, których przez dekady traktowano jako autorytety na tak zwanym Zachodzie, chociażby Richard Florida albo Joseph Rykwert - lepiej późno, niż wcale, choć rzecz jest też ryzykowna, o czym wkrótce), uznawana była przez długi czas jako wyczerpujące i pouczające dzieło na temat modernistycznej architektury i procesów urbanizacyjnych. Ma ona szereg zalet, do których zaliczyć trzeba zarówno przystępny język (nawet fachowa terminologia nie przeszkadza laikowi w podążaniu za tokiem myślenia, pojęcia są wyjaśniane zarówno poprzez definicje, jak i obrazowe przykłady), logiczną i płynną strukturę pracy, która konsekwentnie podejmuje kolejne ważne tematy, ciekawy zestaw odniesień do często niewyobrażalnie odległych i wydaje się zaskakujących obiektów architektonicznych, a jednak dobrze w kontekst wpisanych i uzasadnionych; wreszcie zestaw ilustracji, często niestety słabej jakości, pozwalających wizualizować opisywaną rzeczywistość.

W kwestii zdjęć od razu uprzedzam - ich jakość nie zależy od wydawcy, nota bene wartego uwagi

http://www.karakter.pl/

który przynosi wspomniane klasyki do Polski (świeżynką jest fenomenalny "Deliryczny Nowy Jork" Koolhaasa), ale od świadomej decyzji autorów, którzy wkrótce po brawurowym pierwszym wydaniu, opracowanym przez

http://observatory.designobserver.com/entry.html?entry=2197

postanowili zmienić wygląd książki. Decyzja moim zdaniem błędna - Cooper dokonała rzeczy niesamowitej poprzez swoją odważną interpretację i graficzną prezentację, a grafiki w tamtej wersji były znacznie większe. No tak, cena również, co logiczne. Obecnie miłośnicy dobrego designu polują na to wydanie - kosztuje ono dobrych kilka tysięcy złotych.

Co do esencji książki, spodziewajcie się przede wszystkim interesującej prezentacji Las Vegas jako architektonicznego, społecznego i urbanistycznego fenomenu. Sporo będzie o estetyce miejsca, dekorowanych budach, kaczkach i szyldach - ważnych elementach, po których poznajemy ten miejski fenomen na każdym przypadkowym zdjęciu. Autorzy nie krytykują w prosty sposób architektury miasta, ale raczej tłumaczą jego wygląd poprzez zrozumienie funkcji, doszukują się znaczenia ducha czasu, tworzą subtelne powiązania między niedawnymi prądami architektonicznymi (trzeba pamiętać, że książka powstawała pięć dekad temu, a więc realia były drastycznie inne), manifestami i ideologiami modernizmu a produktami ubocznymi, do których można zaliczyć Las Vegas właśnie. Wniosek nie jest tu sformułowany bezpośrednio, ale wyczytujemy go między linijkami - Las Vegas jest formą miejską stworzoną nie przez świadome projekty i wizje urbanistyczne, wielkie manifesty architektoniczne, ale przez kapitalizm i potrzeby rynku konsumpcyjnego. Estetyka i funkcja tzw. "strip", głównej arterii miasta, jest zdeterminowana przez rynek wyłącznie. Ba, w pewnym sensie zostaje on rozgrzeszony i nie wymaga się od niego pełnienia estetycznych funkcji. Mniejsza z nimi. Wygląd sprowokowany jest przez ruch, prędkość, dynamikę miasta.

Wreszcie autorzy przechodzą płynnie do bardziej ogólnego dyskursu na temat architektury - w końcowej części książki zajmują się już modernizmem - szeroko i długofalowo pojętym, od Corbusiera i Loosa po Kahna, poddając go szczegółowej analizie i krytyce. Moim zdaniem znajdujemy tu zestaw najmocniejszych, najbardziej zdecydowanych argumentów na temat ówczesnej architektury - z bardzo krytyczną wizją brutalizmu i modernizmu, choć wydaje się, że z perspektywy czasu i sentymentów trudno się z nią utożsamiać. Sentyment wobec modernistycznej wizji przeważa teraz dość często nad ostrym ganieniem architektonicznej megalomanii tych konstrukcji, łatwiej dopatrzeć się w nich teraz prostoty, logiki i elegancji. Niemniej jednak jest to interesująca rozprawa.

Wreszcie krótko o ryzyku, o jakim było na początku: wracamy do klasyków, bardzo ważnych książek, które trzeba czytać, nie mam co do tego wątpliwości. Mają one wartość edukacyjną, pozwalają oswoić się z nowoczesną architekturą, rozbudowują ogólną wiedzę o świecie i wreszcie uzmysławiają nam, jak ważna jest rola użytkownika, przeciętnej osoby, w tworzeniu miejsca. Tej świadomości wciąż nam brakuje, choć wiele ruchów miejskich, organizacji pozarządowych, naukowców nad tym pracuje. Ale - są to książki STARE. Mają kilkadziesiąt lat - z resztą obecnie nawet dwadzieścia lat to znaczny przedział czasu, zważywszy na tempo zmian. Więc trzeba je czytać krytycznie. Nie można ich brać za podręczniki. Pozostaje czytać, rozumieć, przyglądać się i doszukiwać się w nich ponadczasowych elementów, a te na pewno w nich znajdziecie.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto