Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ukochane góry i wycieczki piechotą

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Morskie Oko.
Morskie Oko.
W 2000 r., syn mojej podopiecznej z Rzymu, zamiłowany globtroter i górski łazik, pod wpływem mojej zachęty zdecydował się na wypad w północne rejony Europy, czyli w Tatry. Do Zakopanego i okolic.

Zachwytom po powrocie nie było końca: bo to i Kraków całkiem jak włoski i Wieliczka, gdzie oczy ze zdumienia wychodziły, jeden z trudniejszych szlaków górskich "zrobiony" z wiedzą GOPRu, a wreszcie "chłopskie jadło", gdzie się żarło "pierodżi", trzęsąc uszami i popuszczając pasa.

Największe zdumienie wzbudziło jednak u bądź co bądź bywałych facetów zjawisko masowej turystyki.
- Tego u nas się nie widzi!
- U nas w góry mało ludzi chodzi!
- I młodzieży tyle!
- Stupendo!
- Wszyscy w Polsce chodzą w góry!
- Meraviglioso!
Cieszyłam się patriotycznie tym uznaniem, aczkolwiek sama żaden łazik górski nie jestem, a widziany kiedyś ciężki smog nad Zakopanym skutecznie zniechęcił mnie do wkroczenia w atmosferę rury wydechowej.

Śledząc mimowolnie kronikę wypadków, zdumiewam się nadzwyczajną głupotą naszych pseudo turystów, którzy jakże często lezą bez przygotowania i opamiętania w rejony trudne i niebezpieczne. I aczkolwiek nie całkiem jasne są dla mnie - osoby w podeszłym wieku motywy podejmowania ryzykownych wędrówek górskich, przecież każdemu wolno wedle zamiłowania, predyspozycji, kondycji, mody wreszcie wypoczywać, potwierdzać swoją pozycję w stadzie lub podnosić poziom adrenaliny w sportach ekstremalnych.O tragicznych skutkach nierozważnego łażenia po górach dowiadujemy się od reporterów i skąpych, a cierpliwie - pobłażliwych relacji goprowców. Ludzi, na chwałę których brak słów uznania.

W tym roku jednak po raz pierwszy weszły na antenę do publicznej wiadomości doniesienia o specyficznych skutkach masowej miłości do gór. Rzecz tyczy nie tyle "taterników", co tej wycieczkowej masy przewalającej się szlakami spacerowymi. Doniesienia o sprawie dotychczas przemilczanej, której żadni zieloni w swej działalności nie przewidzieli. O zanieczyszczeniu Morskiego Oka spływającymi z okolicznych lasów fekaliami. Okazuje się że materialne skutki fizjologii miłośników górskiego pejzażu, świeżego powietrza i wspaniałych urlopów przekraczają masę krytyczną. Ukochane górska przyroda nie daje rady tej masy przetrawić i krystaliczne jezioro zamienia się w gnojówkę.

Jakby tego było mało - od kilku dni radio cytuje słowa pracownika parku narodowego, który zażenowany mało salonowym tematem stwierdza, iż turyści zapychają przenośne toalety przedmiotami, które przed wypompowaniem zawartości pracownicy muszą ręcznie (!!!) z nich usuwać. No tak - pełną butelkę czy puszkę z piwem można ze sobą nieść, bo tego wymaga turystyczny ceremoniał, ale puste opakowania stają się ciężarem ponad siły i należy się ich pozbyć byle gdzie natychmiast po doprawieniu sobie skrzydeł.

Po pierwszym takim komunikacie osłupiałam jak żona Lota. Jeeezu, pomyślałam, przyzywając imię boskie nadaremno. Tyle podróży zagranicznych, modnego sprzętu, bywania w świecie, tyle zadęcia i wydęcia, taka nowoczesność w domu i zagrodzie, a tu... zafajdane lasy i zapchane wygódki. Nie mówiąc już o śmieciach, które rokrocznie entuzjastyczna młodzież będzie sprzątać w ramach wielkiej akcji.

I tak mi się smętnie pomyślało, że w ciągu ostatnich lat obśmiane białe skarpetki znikły dość szybko, damy wskoczyły w firmowe ciuchy, tygrysy Europy niczym nie ustępują światowym elegantom, diety modne i zamorskie przysmaki na przeciętnym stole zdziwienia nie budzą, a w tej jednej, jedynej sprawie opieramy się skutecznie światowym nowinkom, kultywując tradycję, z którą generał Sławoj Składkowski z determinacją już przed wojną walczył. Ale to było dawno. Na potrzeby cywilizowanych ludzi wymyślono sławojki nowej generacji czyli "tojtoje".

Jak widać nie zawsze służą zgodnie z przeznaczeniem bo na nasz użytek brakuje w tej konstrukcji automatu walącego po łapach każdego głupca, chama i kretyna. I to jest zadanie pierwszoplanowe dla producenta przenośnych wychodków.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto