Ukraina niczym piłka odbija się pomiędzy Brukselą, a Moskwą. Z jednej strony umowa stowarzyszeniowa z Unią Europejską, nad którą zaprzestano prac i to wywołało demonstracje w Kijowie. Setki tysięcy, głównie młodych Ukraińców, chce aby ich kraj obrał kierunek zachodni. Z drugiej strony Rosja dąży do zacieśniania stosunków swoją unią celną. Tymczasem prezydent Janukowycz obiera zupełnie inny kierunek - leci z oficjalną kilkudniową wizytą do Chin.
Może się okazać, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta, bo już są wstępne obopólne korzyści wizyty. Chiński miliarder Wang Jing zamierza zainwestować w okolicach Sewastopolu, nad Morzem Czarnym. Pierwsza faza projektu o wartości ok. 3 mld dolarów przewiduje nowy port głębokowodny, przebudowanie istniejącego portu oraz rozbudowanie strefy ekonomicznej, która ma być gotowa również na innych chińskich inwestorów. Druga część inwestycji to m.in. budowa lotniska i stoczni (7 mld dolarów). Mimo, że chodzi o prywatne pieniądze to negocjacje oczywiście były silnie wspierane przez oba rządy.
Poza tak dużą inwestycją mówi się również o 3 mld dol. na projekty drogowe i transportowe na Ukrainie oraz 5 mld dol. kredytu, który niekoniecznie może być spłacany pieniędzmi, a np. zbożem. Porozumienia dotyczą również eksportu ukraińskich samolotów transportowych An-178 do Chin, a także przekazanie 3 mln hektarów ziemi pod inwestycje i 50-letnie wydzierżawienie terenów na Krymie.
Chińskie wsparcie i spory ekonomiczny sukces mogą przynajmniej chwilowo podtrzymać, a może i wzmocnić pozycję Janukowycza. Mogą również na jakiś czas uniezależnić Ukrainę od Brukseli i Moskwy.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?