Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uprowadzenie Moniki - Nowe szczegóły sprawy porwania studentki prawa

Marcin Rybak
Policjanci doprowadzają jednego z gangsterów na przesłuchanie  fot.  Michał Pawlik
Policjanci doprowadzają jednego z gangsterów na przesłuchanie fot. Michał Pawlik
Wrocławska policja zatrzymała dwóch porywaczy. Monika S. - córka wrocławskiego biznesmena - była przetrzymywana przez 29 godzin w mieszkaniu przy ulicy Partynickiej we Wrocławiu.

Wrocławska policja zatrzymała dwóch porywaczy.
Monika S. - córka wrocławskiego biznesmena - była przetrzymywana przez 29 godzin w mieszkaniu przy ulicy Partynickiej we Wrocławiu. Przez cały czas miała oczy zaklejone taśmą - opowiada nasz rozmówca, znający szczegóły sprawy.

Porywaczy było trzech, choć oficjalnie policja tego nie potwierdza. Traktowali ją dobrze. Przynosili jedzenie. Dwaj rozmawiali z nią. Opowiadali o sobie. Twierdzili, że są z Warszawy, że ma ją już na koncie jakieś napady, że jak tylko dostaną okup za jej uwolnienie, natychmiast wyjadą za granicę. Mówili, że jeden z nich ma 24, a drugi 26 lat.

Jak się okazało, trochę kłamali. Są kilka lat młodsi i pochodzą z Wrocławia. Rzeczywiście napadali na banki. Monika bała się trzeciego bandyty. Bardziej czuła niż słyszała jego obecność, bo nie odzywał się przy niej ani słowem. Kiedy wchodził do pokoju, gdzie przebywała, jeden z jej strażników mówił tylko: "Wyjdźmy na chwilę, porozmawiamy".

Monika została porwana w poniedziałek wieczorem. Bandyci wyciągnęli ją z jej porsche przy ul. Zwycięskiej, wsadzili do innego auta i odjechali. Natychmiast też zakleili jej oczy taśmą.
Po kilku godzinach skontaktowali się z ojcem Moniki Romanem S. Ten już wcześniej zawiadomił policję o porwaniu. Nie informował jednak funkcjonariuszy o swoich kontaktach z porywaczami. Bał się o życie córki. Może się domyślał, że policja i tak śledzi każdy jego ruch. I na dodatek robi to tak sprawnie i dyskretnie, że nikt się nie zorientował. Gangsterzy do końca byli przekonani, że pozostaną bezkarni.

Według naszych informacji porywacze początkowo zażądali dwóch mln zł. Powiedzieli, że to jest dla nich biznes. Mieli uwolnić Monikę, gdy tylko dostaną pieniądze i jeśli jej ojciec nic nie powie policji. Stanęło na milionie. We wtorek późnym wieczorem Roman S. ze swoim przyjacielem i partnerem w interesach wyjechali z pieniędzmi.

Gangsterzy wysyłali im esemesy z poleceniami. Krążyli po Bielanach Wrocławskich i parkingach centrów handlowych. Po godzinie 2 w nocy w uliczce niedaleko centrum logistycznego w Bielanach doszło do wymiany. Monika była wolna, a sprawcy odjechali z okupem niebieskim sportowym motocyklem "Kawasaki".

Kilkanaście minut później dwaj z porywaczy zostali zatrzymani. Mają 21 i 22 lata. Kilka miesięcy temu napadli na dwa wrocławskie banki. Jeden z nich - Aleksander R. - jest synem emerytowanego oficera Śląskiego Okręgu Wojskowego. Okup znaleziono u niego w domu, pod Wrocławiem. Dwa lata temu starał się o pracę w wojsku. Przegrał konkurs na stanowisko w administracji okręgu. Wiadomo też, że jeden z porywaczy kilka lat studiował historię sztuki. Grozi im 12 lat więzienia.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto