Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Użyteczność, słowo klucz w codziennym życiu i w internecie

Artur Marcinkowski
Artur Marcinkowski
Użyteczność, przypowieść
Użyteczność, przypowieść Agencja IArt
Dostosowanie serwisu internetowego do potrzeb osób niepełnosprawnych to pierwszy krok do poprawienia jego użyteczności. Czym tak naprawdę jest użyteczność (usability)? Oto przypowieść z życia wzięta.

Jest piękna upalna pogoda. O tej porze w Nonusab jest bardzo ciepło. Ląduję samolotem na niewielkim lotnisku. Od jutra rozpoczynam swoje upragnione wakacje. Jednak dzisiaj, po ośmiu godzinach lotu jestem zmęczony i jak najszybciej chcę znaleźć się w pokoju hotelowym.

Z samolotu wychodzę ostatni. Idę sam ciasnym korytarzem łączącym wyjście samolotu z terminalem. Wszyscy pasażerowie mojego lotu jakby zapadli się pod ziemię. Wchodzę do przestronnego holu terminalu przylotów. Dużo ludzi, jak to na lotnisku. Teraz tylko po bagaż, złapać taksówkę i zameldować się w łóżku. Rozglądam się w poszukiwaniu hali przylotów. Powinienem łatwo trafić, w końcu to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc na lotnisku. Gdzieś tu powinny być znaki informacyjne... Jest coraz duszniej. - Chyba klimatyzacja wysiadła - myślę i ruszam powoli do przodu, rozglądając się uważnie dookoła.

Przechodzę zaledwie kilkadziesiąt kroków i z wiszących dosłownie wszędzie billboardów wiem już o: letniej wyprzedaży bielizny u Billity'ego, wizycie Nielsena na stadionie narodowym - to chyba jakaś ważna postać, bo jego zdjęcie pokryło całą ścianę. Wiem, kto produkuje najlepsze na świecie treblinki do kombajnów, i że Rapstrzyńska rzuciła cały ten majdan. Ani śladu czegoś, co przypominałoby ruchomą gumową taśmę z bagażami. Ok, nic z tego nie będzie. Spytam tego faceta w mundurze z identyfikatorem w klapie. Postawny gość stoi z założonymi rękami na piersi, w kącie, tuż obok kiosku z gazetami.

- Przepraszam pana, czy nie orientuje się pan gdzie mogę ....

Widzę, że facet nic nie rozumie. Patrzy tylko na mnie tępym wzrokiem spod ledwie uchylonych powiek.

- Do You speak english?

Próbuję pokazać mu na migi, o co mi chodzi. Mówi coś do mnie, wzrusza ramionami, rozkłada ręce. Tym razem ja nie rozumiem jego języka. Macha na drugiego mundurowego. Teraz stoją obaj obok mnie, marszczą brwi i próbują zrozumieć moje nieudolne ruchy pantomimiczne. Po kilkunastu minutach nierównej walki jeden z nich wskazuje palcem przed siebie. Podążam wzrokiem we wskazanym kierunku. Na końcu długiego holu dostrzegam niewielką szklaną budkę. Jest trochę przysłonięta rosnącą na środku wielką palmą daktylową. Chyba widzę upragniony znak. Tak! Jestem uratowany! Informacja! W każdym razie wygląda jak informacja, ale pewności nie mam. Mała niebieska literka „i” namalowana na szybie szklanej budki może na to wskazywać.

Ruszam przed siebie prawie biegiem. Zmęczony, głodny i zły jak diabli dowiaduję się od smutnej blondynki w informacji, że muszę wrócić do końca długiego korytarza, skręcić w lewo za kwiaciarnią, później schodami w dół i tam już znajdę. Po 15 minutach docieram na miejsce. Odbieram mój bagaż. Chwytam rączkę walizki i ciągnę ją za sobą kierunku wyjścia. Do hotelu docieram po 3 godzinach, choć jest oddalony od lotniska zaledwie o 5 km. Prawie tyle samo liczył korek, w którym stałem w nieklimatyzowanej taksówce.

W recepcji hotelowej jest już lepiej. Szybko załatwiam formalności, dostaję klucze do pokoju i mapę miasta. Mapa przyda się na jutro.
Leżę w łóżku hotelowym i rozmyślam o dzisiejszym dniu. Wątpię żebym powrócił w przyszłym roku do Nonusab.

Nie byłoby tak źle, gdybym od razu odnalazł swój bagaż. Gdyby na lotnisku w Nonusab pomyśleli o mnie i oznaczyli drogę do odbioru bagażu. Czy tak trudno namalować parę strzałek? Gdyby facet w mundurze stał w widocznym miejscu i udzielał informacji w kilku językach, no dobrze wystarczyłoby, żeby znał angielski. Gdyby informacja była czytelnie oznaczona i ustawiona w centrum holu. Gdyby nie było korka, a taksówkarz był niebieskooką blondynką. Gdyby... zasnąłem.

Przypomnijcie sobie tę przypowieść za każdym razem, kiedy surfując radośnie po internecie natraficie na serwis nieużyteczny. Pierwszym objawem będzie beznadziejne uczucie zagubienia. Otoczą Was zewsząd reklamy lub mało przydatne informacje. Zaczniecie błądzić po stronie. Kiedy pomyślicie o odnalezieniu tego, czego szukacie za pomocą wyszukiwarki na stronie okaże się, że jest ona tak ukryta, że lepiej już się nie da. Kiedy wyniki wyszukiwania okażą się niewystarczające użyjecie wyszukiwania zaawansowanego, o ile będzie taka możliwość. Jeśli będziecie mieli szczęście być może odnajdziecie pomoc na stronie albo przynajmniej mapę strony. Zresztą na to szczęście będziecie musieli poczekać, bo przeładowana multimediami i grafiką strona będzie ładowała się mniej więcej tyle, ile mnie zajęła droga z lotniska do hotelu. Znużeni i zniecierpliwieni do granic możliwości opuścicie nieszczęsny serwis i prawdopodobnie już nigdy tam nie wrócicie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto