Van Gogh nie popełnił samobójstwa? Mógł zostać zastrzelony

Vincent van Gogh miał popełnić samobójstwo w 1890 roku. W lipcowe popołudnie wyszedł, aby malować. Wieczorem został zobaczony z raną w brzuchu. Miał postrzelić się z pistoletu, pożyczonego od Gustave'a Ravoux. Twierdził, że pragnął postraszyć ptaki. Wezwani doktorzy stwierdzili, że rana nie zagraża jego życiu. Stan malarza pogorszył się, Vincent van Gogh zmarł 29 lipca. Miał zabić się z powodu problemów psychicznych.

Jak informuje TVN 24, ta wersja funkcjonowała jako oficjalna, aż do wydania najnowszej książki Stevena Naifeha i Gregory'ego White'a Smitha - "Vincent van Gogh: The Life". Dwaj amerykańcy badacze przez 10 lat zbierali fakty o życiu holenderskiego malarza. I doszli do sensacyjnego wniosku. Według nich, Van Gogh nie popełnił samobójstwa lecz został postrzelony przez szesnastoletniego Renego Secretana. Chłopak był pod wpływem alkoholu i malarz został trafiony przez niego przypadkowo.

"Dowodem jest to, że pocisk w nadbrzuszu van Gogha został wystrzelony z pewnej odległości, ponadto ukośnie, a nie wprost, jak można oczekiwać od samobójstwa" - twierdzą biografowie.

Innym dowodem jest fakt, że nie odnaleziono pędzli i sztalugi, które miał ze sobą wziąć, kiedy szedł malować. Nie znaleziono nigdy również pistoletu. To mało? Mieszkańcy twierdzili, że słyszeli strzał z broni nie w polu, ale w podwórzu w mieście. Impresjonista miał celowo zataić prawdę. "Choć aktywnie nie szukał śmierci, to z zadowoleniem ją przyjął, gdy sama do niego przyszła" - twierdzą autorzy książki.

Biografia impresjonisty ma ponad 900 stron i zawiera wiele nieznanych faktów z życia van Gogha. Jej autorzy zasłynęli już życiorysem innego malarza, Jacksona Pollocka.

Źródło:
TVN 24