Świat Marka Hoddera w "W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka"
jest wspaniały. Historia nauki, a więc i rozwój Londynu, poszły w zupełnie innym kierunku niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Miastem rządzą technologie parowe i eugeniczne. Wszelakie dziwy poruszają się po drogach i na niebie - rotofotele, welocypedy i inne maszyny parowe, przypominające retro-cudy z innej planety. Z kolei eugenicy wyhodowali i "poprawili" genetycznie zwierzęta, aby służyły jak najlepiej ludziom. Megakonie, robiące często i gęsto pod siebie, czy żarłoczne harty to tylko niektóre z ich... osiągnięć. Na domiar złego po mieście grasują tajemnicze wilkołaki, które porywają pomocników kominiarzy. Jeśli dodać do tego niecodzienne pomysły hulaków, przebiegłego i nieuznającego półśrodków Laurenca Oliphanta oraz tajemniczą, upiorną istotę, nazywaną Skaczącym Jackiem, można łatwo domyśleć się, że Londynowi, a może i całemu imperium, grozi wielkie niebezpieczeństwo. Receptą na to ma być sir Richard Burton.
Badacz, lingwista i słynny podróżnik o nadszarpniętej reputacji zostaje zatrudniony jako królewski agent. Na świeżo po samobójczej śmierci byłego towarzysza podróży musi otrząsnąć się i rozwiązać sprawę Skaczącego Jacka, który coraz częściej pojawia się w Londynie, atakując młode kobiety. Jack jest nieuchwytny i rozpływa się w powietrzu niczym duch. Czy to przybysz z innej planety, czasu czy wymiaru? A może istota z piekła? W pokręconym Londynie nic nie może już zdziwić.
Królewski agent musi również jak najszybciej wyjaśnić sprawę porwań pomocników kominiarzy przez wilkołaków. Sir Burtonowi zechce pomóc w śledztwie Charles Swinburne, pijak jakich mało, hulaka i natchniony poeta, po prawdzie na razie bez większych sukcesów zawodowych. Wyznawca tez Markiza de Sade, może być niezwykle przydatny, o ile nie jest pijany do cna. Obaj dżentelmeni, jak nietrudno się domyślić, będą mieszanką wybuchową. Czy będzie to klucz do sukcesu? – tego do końca nie wiadomo.
Czytając "W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka" można odnieść wrażenie, że autor drwi w historii, czytelnika, a nawet samego siebie. Fabuła powieści często wymyka się za granice wszelkiej logiki, ale w eugeniczno-inżynieryjnym Londynie nie ma rzeczy niemożliwych. Magia miesza się z nauką, anarchia rozwija się w spokojnym i chłodnym społeczeństwie obok naszpikowanych etykietą dżentelmenów, a Charles Darwin osiągnął niebywały sukces, który zapewni mu... nieśmiertelność. Śledztwo, będące motywem przewodnim w kryminałach, jest tutaj tylko jednym z atutów.
Anielski pisarz pokazał w powieści anglosaski humor, dżentelmeństwo i kurtuazję, których już nie ma i "dziwne", pokręcone zakończenie. Wydaje się więc, że taki sposób przedstawienia akcji był celowy i zaplanowany z angielskim dystansem.
Co ciekawe, "W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka" to debiut pisarski Marka Hoddera. Należy mieć nadzieję, że autor napisze dużo więcej powieści, które urozmaicą i tak bogaty już świat literatury fantastycznej. To lektura, która może zapewnić dużo rozrywki. Odkrywanie Londynu i rozwiązywanie zagadek z Sir Burtone, chociaż jest ponurakiem, będzie ciekawym oderwaniem o szarej, pozbawionej welocypedów i rotofeli, codzienności.
Fabryka Słów, Lublin 2012
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?