Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W kierunku imperium Czyngis-chana, pod patronatem Wiadomości24.pl

Cyprian Pawlaczyk
Cyprian Pawlaczyk
Kirgistan. Do tej małej (oczywiście w porównaniu z innymi republikami sowieckimi) republiki zmierzamy w czasie niepokoju. Podczas naszej podróży otrzymywaliśmy od bliskich z Polski informacje o zamkniętych granicach i zamieszkach w stolicy - Biszkieku.

Podobnych informacji udzielano nam również po drodze. Z kim nie rozmawialiśmy, na wieść, że wybieramy się do Kirgizji, reakcja zawsze była podobna – po co tam jedziemy, przecież tam jest wojna. Niemniej, wybraliśmy taką, a nie inną trasę podróży i nie zamierzaliśmy samodzielnie z niej zrezygnować. Co innego, jeśli nas nie wpuszczą, ale jeśli tak, to jedziemy.

Wybraliśmy małe przejście drogowe na północnym wschodzie Kirgizji, gdzie bez większych problemów czy formalności wjeżdżamy na teren tego państwa. Rzeczywiście - nie było tu zbyt spokojnie, wypędzono prezydenta, a podczas zamieszek zginęli ludzie. Jednak nastawienie ludności się nie zmieniło. Kirgizi to naród wyjątkowo życzliwy i serdeczny. Praktycznie na każdym kroku podczas naszej podróży spotykaliśmy się z objawami sympatii. Nie było dnia, żeby ktoś nie zaprosił nas do domu na herbatę czy obiad. Tutaj bez większych problemów można dogadać się z mieszkańcami po rosyjsku. W mniejszym bądź większym stopniu każdy używa tego języka. Dla nas jest to ogromnym ułatwieniem, a przede wszystkim daje to możliwość poznawania ludzi.

Kirgizja to kraj wysokich gór i pięknych górskich jezior z Issyk-kul na czele. Nie jest to zbyt bogata kraina, miasteczka czy wioski wyglądają na raczej ubogie, większe miasta przypominają sowieckie molochy, ale czasy świetności mają już dawno za sobą. W porównaniu jednak z Mongolią, w Kirgizji istnieje infrastruktura. Są drogi, wiele z nich prowadzi wysoko w góry, często bywa asfalt, chociaż miejscami już mocno nadgryziony zębem czasu. Istnieje również infrastruktura turystyczna, chociaż jej standard mocno odbiega od tego, do czego przyzwyczajeni są europejscy „turyści – wczasowicze”. Ale każdym lokaliku opisanym „kafe” można zjeść pyszne, tradycyjne posiłki. I nie są to typowe fast-foody, a przeważnie świeża, domowa kuchnia. W większych miastach można oczywiście zjeść w „europejskich” restauracjach czy przenocować w takowych hotelach. Ale wtedy traci się prawdziwy urok tych miejsc i tak naprawdę czy wtedy jest sens tu przyjeżdżać?

Inna sprawa to bazary. Tutaj życie kwitnie w pełni. My mieliśmy okazję przyjrzeć się bazarowemu życiu w Osz. Tutaj nie ma PIP-u, SANEPID-u czy innych instytucji. Tutaj wszystko toczy się wedle starych reguł. Każdy handluje czym tylko może lub świadczy usługi, jakie tylko potrafi. Atmosfera takiego miejsca nie da się porównać z niczym innym. Warto się tutaj wybrać tylko po to, by napić się w „kafe” herbatki i obserwować, co się dookoła dzieje. Kupić, oczywiście, można wszystko, czego dusza zapragnie. Znaleźliśmy nawet nieco polskich produktów.

Góry. Wybierając się do Kirgizji należy zwrócić szczególną uwagę na porę i miejsce, które zamierzamy odwiedzić. My podróżujemy w maju, a mimo to wiele miejsc jest całkowicie od świata odciętych. W wyższych partiach gór zalega jeszcze mnóstwo śniegu, wiele przełęczy jest zasypanych a wiosek - niedostępnych.

Mimo wszystkich kłopotów, naprawdę warto tutaj się wybrać, a piękne krajobrazy, niezwykły klimat i życzliwość ludzi zapewnią wiele wrażeń.

Pozdrawiam w imieniu całej ekipy.

Więcej czytaj na: Cypis.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto